Nie będzie więcej ankiet o śmieciach
Prezydent Lenk potraktował jako sondaż ankietyzację części raciborzan, dotyczącą deklaracji śmieciowych. Po zapytaniu mieszkańców MZB i Ocic ilu mają lokatorów w domu wyszło, że śmiecących jest mniej niż wynika z danych magistratu.
Miasto ma za mało pieniędzy z opłaty śmieciowej by sfinansować wywóz odpadów. Z założenia gospodarka odpadami ma się samofinansować – nie wolno jej dotować z budżetu miasta. Aktualnie samorząd pokrywa straty z nadwyżki jaką uzyskało z wcześniejszych opłat. Lenk przyznał dziennikarzom, że jest o 50 groszy zawyżona i ci co płącą, pokrywają rachunki unikających podatku śmieciowego. Wiadomo, że w nowym roku tych pieniędzy zacznie brakować, bo z systemu wciąż ubywa płatników (wpierw po podwyżce opłaty z 9 na 12 zł, a teraz po ankietyzacji w MZB i Ocicach). Według urzędników wpłat powinno być o ponad 6 tys. więcej niż obecnie. Najtrudniej wytropić niepłacących w blokowiskach.
Od paru miesięcy przygotowywana jest w urzędzie zmiana w sposobie obliczania opłaty. Teraz liczy się ją od mieszkańca (tzw. pogłowne). Radni z urzędnikami stworzyli specjalną komisję, która wybrała alternatywny sposób, oparty o zużycie wody. Dane te posiada ZWiK. Sprawdza się np. w Sopocie, gdzie jest wielu turystów. W mieście słychać opór spółdzielni mieszkaniowych i zarządców wspólnot, bo to na nich spadnie ciężar obliczania i weryfikacji opłat. – W styczniu usiądziemy z radnymi i będzie trzeba ten problem rozwiązać. W grę wchodzi albo podwyżka opłaty, albo zmiana sposobu jej naliczania – zapowiada prezydent Raciborza. Sam ma wątpliwości co do systemu opartego na zużyciu wody i bliżej mu do metody związanej z metrażem mieszkania (im większe, tym drożej za śmieci). Taką będzie łatwiej przeforsować u zarządców blokowisk (na czele z Tadeuszem Wojnarem z Nowoczesnej).
(ma.w)