Wytrop sprawcę: Zabójstwo wśród drzew
Sierżant Górecki zdjął nogę z gazu i bardzo powoli skręcił w jedną z leśnych dróg. Mimo że mróz trzymał już od trzech dni, drogowcy zapomnieli o posypaniu asfaltówki. – Uważaj, żebyśmy nie wylądowali w rowie – ostrzegał siedzący na fotelu pasażera komisarz Szarek.
Radiowóz podskakiwał na leśnych wybojach jadąc w kierunku niebieskich świateł błyskających w głębi lasu.
– Cześć, co tutaj mamy? – zapytał Szarek wysiadając z samochodu.
– Zwłoki faceta w wieku około trzydziestu lat. Uderzenia tępym narzędziem w głowę. Nie wiemy na razie, kiedy zmarł. Niska temperatura mogła spowolnić zmiany na ciele – tłumaczył technik kryminalistyki.
Komisarz Szarek zaczął oglądać samochód, w którym leżały zwłoki. Osobówka zwrócona była przodem w stronę asfaltowej szosy. Przy drzwiach kierowcy leżały rzeczy wyrzucone z samochodu. Zabójca prawdopodobnie przeszukiwał pojazd.
– Widzicie te ślady? – Szarek wskazał na ziemię. – Zróbcie mi gipsowy odlew, może nam się przydać.
– Ale szefie te odciski buta mogą należeć do pracowników leśnych, którzy znaleźli zwłoki, potem była jeszcze ekipa pogotowia by stwierdzić zgon i na końcu nasi ludzie – wyliczał sierżant Górecki.
– Lubię mieć wszystko zabezpieczone. Zróbcie również odlew śladów opon. Trzeba sprawdzić czy to ślady zawracania, czy też był tu drugi samochód – polecił komisarz Szarek. – Swoją drogą, jak on tu wjechał? – zastanawiał się policjant.
Następnego dnia, na komendzie na komisarza Szarka czekała już koperta ze wstępnymi wynikami sekcji denata. Lekarz dokładnie przyjrzał się zwłokom i stwierdził, że śmierć nastąpiła 5 dni wcześniej. – Wiadomo już kim był ten facet? – zapytał kolegę siedzącego przy sąsiednim biurku.
– To pracownik firmy windykacyjnej. Jego szefostwo mówi, że powinien mieć przy sobie sporą sumę pieniędzy. W samochodzie jednak nie znaleźliśmy ani grosza – mówił sierżant Górecki.
– No cóż, to szykuje nam się sporo roboty. Na początek trzeba przesłuchać dłużników, których miał odwiedzić tego dnia. Być może, to któryś z nich zabił go i skradł mu gotówkę. Trzeba będzie również zabezpieczyć obuwie u osób, które wzbudzą nasze podejrzenia. Na szczęście szukamy osoby z nietypową, bo dużą stopą. To niewiele, ale zawsze jakieś zaczepienie na początek – podsumował komisarz Szarek.
Jak policjant zorientował się, że ślady przy samochodzie należą do mordercy, a nie do osób postronnych?
Odpowiedź: Od trzech dni trzymał mróz, więc nikt nie mógł zostawić śladów w zamarzniętym błocie. Mógł je zostawić tylko zabójca, który zwabił windykatora do lasu przy plusowej temperaturze. Ktoś, kto przechodziłby wcześniej koło samochodu zauważyłby bałagan koło pojazdu i zwłoki, a więc wezwałby policję.