Instrukcja nieużytkowania głowy
Kilka dni temu, od jednego ze znanych raciborzan, usłyszałem taki zarzut: Robicie z igły widły i dręczycie tego biednego Mainusza, a to jest przecież przyzwoity człowiek, tylko go to wszystko trochę przerosło. No cóż, jedno zdanie, a co najmniej trzy nieporozumienia, które warto wyjaśnić.
Mój rozmówca nawiązywał oczywiście do krytyki, jaka spotkała przewodniczącego Rady Miejskiej Raciborza ze strony dziennikarzy Nowin Raciborskich i portalu nowiny.pl za to, że zakazał wstępu na spotkanie radnych w sprawie oświaty dziennikarzom i mieszkańcom. Do szczegółów nie będę wracał bo łatwo można je znaleźć na portalu nowiny.pl.
Nieporozumienie nr 1
Faktyczne utajnienie przed mieszkańcami prac samorządu, którego działalność z mocy prawa jest jawna, to nie jest jakaś tam bzdura. Wydźwięk tej decyzji może być bowiem taki, że są dwie prawdy: inna dla ludu, inna dla wybrańców, czyli radnych. Takie manewry pomiędzy tym co jawne, a tym co przeznaczone jest tylko dla wybranych uszu to bardzo niebezpieczna zabawa. Wywołuje nie tylko szkodliwy zamęt, ale także podważa zaufanie mieszkańców do tych, których wybrali w wyborach, a w szerszej perspektywie także do władzy samorządowej jako takiej. Skoro radni chcą w tym konkretnym przypadku coś ukryć przed mieszkańcami, to może w innych również tak postępują? Dla mnie szczególnie rozczarowujące jest w tej sprawie zachowanie niektórych radnych z tzw. opozycji, którzy również wzięli udział w „utajnionym” spotkaniu. Tyle razy domagaliście się państwo przejrzystości samorządu, a teraz, kiedy was to to bezpośrednio nie dotyczyło, to zapomnieliście o niej?
Nieporozumienie nr 2
Dziennikarze nie „dręczą” Henryka Mainusza jako człowieka, a co najwyżej krytykują jego decyzje. Krytykowanie szkodliwych działań osób sprawujących funkcje publiczne jest dziennikarskim obowiązkiem. Zarzuty dziennikarzy Nowin Raciborskich i nowin.pl w tej sprawie jednoznacznie potwierdziło już wielu ekspertów od samorządu, o czym wielokrotnie informowaliśmy. Być może w tej sprawie wkrótce wypowiedzą się kolejne kompetentne instytucje.
Nieporozumienie nr 3
Żaden dziennikarz Nowin Raciborskich czy portalu nowin.pl nigdy nie kwestionował „przyzwoitości” przewodniczącego. Nikt też dotąd nie napisał wprost, że ta funkcja go „przerasta”, choć wiele relacji z prac samorządu w różnych raciborskich mediach za tym mogłoby przemawiać. Ale może to jest właśnie okazja, żeby zadać (tylko z pozoru filozoficzne) pytanie: jakie kompetencje, poza przyzwoitością, powinien mieć przewodniczący miejskiego samorządu 50-tysięcznego miasta? Wszystkim, którzy chcieliby się nad tym zastanowić i poczytać m.in. o fatalnych skutkach dobrych intencji bez kompetencji polecam książkę znanego architekta, polityka i pisarza Czesława Bieleckiego (nie mylić z byłym premierem Janem Krzysztofem) pt. „Głowa. Instrukcja użytkowania”.
Arkadiusz gruchot, Wydawnictwo Nowiny