Prezes Mucha o PK: ta spółka czołgała się przez ostatnie lata
Widmo strajku w Przedsiębiorstwie Komunalnym zostało zażegnane, zarząd doszedł do porozumienia z załogą. Wracamy jednak do wydarzeń z 9 stycznia i oceny kondycji spółki, dokonanej przez jej szefa Stanisława Muchę w obecności dziennikarzy (Nowiny, Vanessa) i radnych (A. Ronin i L. Szczasny). Oto co prezes powiedział w poszczególnych kwestiach.
O bieżącej kondycji PK
Żeby wykonać zadania z przetargu, potrzebuję 10 śmieciarek. Dwie nie tak dawno zakupiono, tzw. nowe, ale to auta z roku 2004 i 2005. Na dziś musiałbym kupić 5 nowych. Tym co jest, może przejeżdżę rok, ale 3 lat nie mam szans. Jeśli kupię auta to zabiorę pieniądze zieleni miejskiej, schronisku, oczyszczaniu miasta. Schronisko ma stan dla mnie nie do przyjęcia, bo katastrofalny. Zaniedbania są tam kilkunastoletnie. Co do oczyszczania miasta, to są dwie stare zamiatarki, z których duża pojeździ rok, ale mała już nie. Nie ma czym sprzątać miasta. Zamiatarki chodnikowej dla centrum nie mam ani jednej. 70 tys. mkw. w ścisłym centrum sprząta trzech ludzi. Mają miotłę i łopatę. Przetarg na zamiatarkę robię, na zakup porządnej nowej, bo ręcznie posprzątać się nie da. Nikt tego nie robił tu od lat. Autobusy mają już 6 lat. Było kilka milionów amortyzacji i tych pieniędzy już nie ma, poszły na rozkurz. Na następny autobus już nie mamy.
O swojej roli
Wyniki spółki nie przedstawiały się tak bardzo źle. Gdybym miał pełną wiedzę o spółce, to nie wiadomo czy wystartowałbym w ogóle. Na podstawie kilku cyfr trudno coś stwierdzić. Wydawało się, że wszystko jest „ok”. Jak wszedłem do środka, zobaczyłem jak to wygląda w praktyce to prawda okazała się brutalna. Ta spółka czołgała się przez ostatnie kilkanaście lat. Wszyscy myślą, że jak przetrwała tyle lat, to pociągnie kolejny rok. Jestem w firmie od 17 listopada, a zanim się zorientowałem w szczegółach to już był grudzień. Nie ma szans, ja nie jestem aż tak zdolny, by w dwa tygodnie naprawić wszystko.
O konsorcjum PK z Empolem
Stworzyłem konsorcjum nie dlatego żeby firmę zniszczyć, tylko by ją ratować. Konsorcjum pojawiło się w sytuacji gdy miasto ogłosiło przetarg na wywóz śmieci na 3 lata. To było w grudniu, wcześniej mówiło się o rocznym terminie. Przy takiej skali niedoborów jak ta w PK, nic się nie da zrobić, więc postanowiłem, że roczny przetarg zrobię sam. Sprzęt ponaprawiałbym u nas. Jednak trzy lata pracować na obniżonych stawkach to zupełnie inny problem. Rok, a trzy lata to przepaść, zwłaszcza techniczna. Nasze auta to wraki. 3 śmieciarki są do odstawienia „na już”.
O straconej szansie
Gdyby zrobić taką akcję z rok, albo dwa lata temu... Zawirowania sprzed 3 lat były sygnałem ostrzegawczym. To była ostatnia szansa, ale zlekceważono ją i winien jest zarząd. Przez 6 lat nie inwestowano tu nic, świat uciekł.
O planie poprzednika
Przewodniczący rady nadzorczej powinien radnym udostępnić plan mojego poprzednika, słynny już biznesplan. „Warto” go przeczytać. To jest 60 stron tekstu, z którego nic nie wynika. Kto przeczyta ten zrozumie jak firma działała przez ostatnie dwa lata. Nie muszę nic mówić.
O przetargach
Startowaliśmy w Kornowacu. Zaoferowaliśmy cenę nawet poniżej kosztów. Nie zarobilibyśmy na tym kontrakcie. Przegraliśmy, ale konkurencja dała zbliżone wartości. W Lyskach proponowaliśmy dużo niżej od kosztów, a i tak, minimalnie przegraliśmy. To oznacza, że cena rynkowa w stosunku do kosztów PK jest niższa od tej jaką ja mogę dać. W Raciborzu warunki były jeszcze gorsze, bo urząd oczekiwał niższej ceny. Te 118 zł za tonę nie jest poniżej granicy opłacalności gdybym nie musiał odtwarzać sprzętu.
O urzędzie
Rozmawiałem z urzędem wielokrotnie i to nie jest tak, że prezydent miasta nie chce nam pieniędzy dać, ale jeśli chcesz coś uzyskać, to pokaż najpierw na co cię stać, zrób plan, zrób coś, żeby ci zaufali, że można te pieniądze nam powierzyć. Poprzedni prezes dostał pół miliona na sprzęt i do dzisiaj nie wiemy, gdzie te pieniądze poszły. Kupił jedynie kilkunastoletnie śmieciarki, ale to nie załatwia tematu.
O największej bolączce tej firmy
Nie jest nią sprzęt, ale wieloletnia polityka płacowa. Tutaj ludzie zarabiają bardzo mało. Dużym konkurentem na rynku pracy są Eko-Okna. Praktycznie nie ma miesiąca żeby kilku pracowników mi tam nie odeszło. To obciąża poprzednie zarządy spółki, choć prezesa Czernera nie obwiniałbym bezpośrednio, bo już coś zastał. Z drugiej strony, jeżeli przy tak niskich płacach nie jestem w stanie osiągnąć rentowności to jak mam wprowadzić podwyżki?
O swoim planie
Plan musi być, ale nie byle jaki na 60 stronach, wizje jakieś. Musi być realny, o tym jak spółka ma wyglądać, nie za 5 lat, ale za rok i za dwa. Ja mam plan na 4 strony i starczy. Jest na najbliższy rok. Wiem, że nie jestem już w stanie utrzymać wywozu śmieci.
Notował Mariusz Weidner
Lenk: Współpraca z Empolem to dobry kierunek
Wróćmy do historii. Trzy lata temu zastanawialiśmy się nad przyszłością działu higieny komunalnej w PK. Próbowaliśmy współpracować wtedy z firmą Toensmaier. Początkowo chciała przejąć rolę PK. Miała świetny sprzęt i organizację pracy. Jego wycofanie się z raciborskiego rynku stworzyło problem. Zostawił pracowników PK, których wcześniej przejął – na lodzie. Miasto i spółka przyjęło ich z powrotem do PK. Wynagrodzenie mieli i mają kiepskie. Wyższego nie będzie, bo już teraz PK nie jest konkurencyjne na rynku odpadów. Przeciętna cena wynosi 110 zł za tonę (PK w konsorcjum ma 118 zł, samo miało 134 zł). Czy mieszkańcy chcą płacić więcej za śmieci by dopłacać do PK? Moja grupa radnych, a mam większość w radzie, w ogóle na ten temat nie ma wątpliwości. Nie ma woli żeby dokładać do PK, bo nie ma czego bronić. Dwa lata temu PK dostało 500 tys. zł i czym to się skończyło? Zakład nie jest konkurencyjny na rynku. Przegrywa przetargi. Prezes Czerner miał plan, realizował go, ale z mizernym skutkiem. Aktualnie, jako Miasto, stawiamy na współpracę z Empolem. Inwestują w Racibórz i chcą nadal to robić. Jest to konkretny zakład pracy, raciborski. Postawił już jeden zakład i planuje drugi. Kto mówi o monopolu Empolu niech przypomni sobie jak wyłoniliśmy tego partnera do RIPOK-a. Konkurowało 5 największych firm na rynku. Wygrała polska, rodzinna firma. Uważam, że to dobry kierunek.