Krok w krok za smogiem
Na własnej skórze odczuliśmy jak źle jest z powietrzem w Raciborzu. Udaliśmy się w krótki rekonesans po mieście w towarzystwie Piotra Dominiaka wyposażonego w miernik pyłu. Szybko przekonaliśmy się, że alarm jaki wszczęli „antysmogowcy” ma poważne podstawy w codzienności.
Jako anegdotę wspomina się dziś zdanie naczelnik Zdzisławy Sośnierz, która komentowała na sesji wyniku pomiarów Raciborskiego Alarmu Smogowego. Ten wykazywał, że normy zanieczyszczenia powietrza w mieście są poprzekraczane o kilkaset i więcej procent. Urzędniczka wspomniała, że takie wyniki pochodzą chyba z pomiarów w jakimś kominie. Czy faktycznie „Alarm” nagina fakty? Wsiedliśmy do auta z Piotrem Dominiakiem, liderem RAS (tropi smoga już 2 lata) i ruszyliśmy do trzech punktów pomiarowych.
Zaczęliśmy od Ocic. Tam, na ul. Wesołej, w siedzibie wydawnictwa „Nowa Energia” ustawiono urządzenie do pomiaru. Na balkonie stało od niedzieli do środy. Zamknięte w metalowym pojemniku, który chronił go przed mrozem i śniegiem. Wskazał w środę 100 mg pyłu na m sześć. Żeby mówić o normalności, ta wartość powinna być przynajmniej o połowę niższa. Tymczasem przez trzy dni średnia pomiaru oscyluje ok. 300 mg. Normy w Ocicach są przekraczane o 600%! Pomiar robiliśmy jakieś 100 m od szkoły w Ocicach.
Zabieramy pyłomierz do samochodu – wraz z osłoną mieści się w bagażniku. Zaczepiamy przechodniów, by zapytać czy czują smog w powietrzu. Czesław Mikołajczyk jest dziadkiem, na spacerze z wnuczkiem. Odwiedza go przyjeżdżając z Pietrowic Wielkich. Potwierdza, że smród spalenizny jest charakterystyczny dla okolicy. – To jest zwarta zabudowa, nie ma przewiewu. Jak dymią kominy to jest strasznie, nie idzie oddychać na ulicy – narzeka. Mówi też, że tak samo jest w jego wsi. – Coś trzeba z tym zrobić. Znałem poprzedniego prezydenta, pana Janka Osuchowskiego, mówiłem mu, że osiedla trzeba podłączać do ciepłowni w Studziennej. Przez lata nie robiło się nic w tym kierunku, teraz jest za późno – skwitował pan Czesław. Druga nasza rozmówczyni to Elżbieta Molęda. – Jest smród bo ludzie palą byle czym w piecach – zauważa. U niej dom jest ogrzewany gazem. Odprowadza 6-letniego wnuczka z przedszkola. Cieszy się, że robi to wczesnym popołudniem, bo najgorzej z powietrzem jest gdy miejscowi wracają z pracy i rozpalają w piecach. To pora między godz. 15.00 a 17.00.
Z Ocic jedziemy w rejon starego Świńskiego Rynku. Zatrzymujemy się w siedzibie agencji JAPR, która ma siedzibę na piętrze, nad optykiem Kamińskich. Tu pracuje Grzegorz Miźwiński. Trzymał pyłomierz w domu, w Markowicach. – Najgorsze, że nawet w środku wskazywał przekroczenia normy – mówi nam raciborzanin. Znalazł w internecie urządzenie oczyszczające powietrze. Właśnie testuje. Na ulicy Ocickiej, w środku budynku, przekroczenia normy zanieczyszczeń nie ma. Piotr Dominiak wskazuje, że podniosła się temperatura na zewnątrz i wieje wiatr. W mrozie smog ma się lepiej. Włączamy urządzenie Miźwińskiego. Na naszych oczach pyłomierz wskazuje coraz niższy poziom zanieczyszczenia. – Tak samo było u mnie w domu. To urządzenie kosztowało 600 zł, jest przeznaczone do niewielkich pomieszczeń (sprawdzamy je w pokoju o pow. 25 m kw). Te bardziej wydajne kosztują kilka tysięcy złotych – opowiada pan Grzegorz.
Udajemy się jeszcze w rejon ul. Długiej i Rynku. Tu na zapleczu ścisłego centrum jest nieduży plac zabaw. Dostrzegamy wąski komin, z którego wydobywa się duża ilość dymu. Komin jest na dachu paropiętrowej kamienicy. Stawiamy pyłomierz na ławeczce i cyfry od razu „wariują”. Pomiar poziomu zanieczyszczenia idzie szybko w górę. Zaczyna w okolicy 50 mg/m sześc, a zaraz jest ok. 300 mg, a w dwie minuty później – aż 600 mg. Sami zaczynamy wyraźnie czuć smród z komina. Zagadujemy starszą panią, która właśnie zamknęła garaż. – Widzi pani ten komin, czuje ten smród? Mierzymy tu zanieczyszczenie powietrza – informujemy panią Jadwigę. Jak twierdzi, w Raciborzu mieszka od bardzo dawna. Sama ma w mieszkaniu ogrzewanie etażowe, na gaz. Przypuszcza, że dym pochodzi z pieca jednego z sąsiadów. Jest mróz, ludzie muszą grzać.
Żegnamy się z Piotrem Dominiakiem. Teraz z większym sceptycyzmem będziemy traktować informacje jakie podają w urzędzie na temat smogu. Być może pomiar jakiego doświadczyliśmy nie był nazbyt precyzyjny, ale nas przekonał o słuszności alarmowania raciborzan o złym stanie powietrza. Kiedy docieramy do redakcji okazuje się, że firma Ostróg Net zawiesiła na Zborowej nieduże urządzenie pomiarowe, podobne do tego, którym posługiwał się Piotr Dominiak, choć niższej klasy. Za to wyniki można śledzić w internecie na: http://smog.ostrog.net. Pewnie nie policzy każdego miligrama pyłu, ale wskaże, czy z powietrzem jest dobrze czy źle. Im więcej niepokojących sygnałów, tym więcej – miejmy nadzieję – działań, które doprowadzą do poprawy jakości raciborskiego powietrza.
Mariusz Weidner, Paweł Okulowski