Czy prezydent obudzi w sobie lwa?
Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza
Publika w „Strzesze” chciała zatrudnić kuratorkę oświaty z Katowic jako praczkę raciborskich brudów i prokuratora od prześladowań religijnych. Przewiduję, że po takim prysznicu zdegustowana urzędniczka szybko do nas nie wróci. Zresztą, co ona tu może właściwie powiedzieć, skoro zagłada „gimbazy” została przesądzona na dużo wyższych szczeblach.
Za to warto odnotować, że jedną z konsekwencji spotkania była bezpłatna rewitalizacja polszczyzny. Na przykład radni Rapnicki i Mandrysz wydobyli spod pajęczyny piękne słowa „hucpa” i „depozytariusz”. Prezydent Lenk próbował im dorównać tworząc przymiotnik „adpersonalny”, ale tego akurat nie pochwalamy, bo to jakiś postmodernistyczny potworek językowy. Tę wpadkę prezydent nadrobił z nawiązką za pomocą modnej ostatnimi czasy metody autokreacji pod angielską nazwą „coming-out” (polskiego odpowiednika jeszcze się nie dorobiliśmy). Oświadczył on mianowicie, że jego ulubioną postacią historyczną jest średniowieczny angielski król Ryszard Lwie Serce. Ciągle mam nadzieje, że prezydentowi coś się jednak pomerdało z tym idolem, bo jeśli nie to… biada nam wszystkim, oj biada!
Rozchodzi mi się o to, że wspomniany władca miał wprawdzie dużo uroku osobistego i wybitny talent rycerski, ale sprawami swojego królestwa interesował się mało. Kręciła go głównie kosztowna wojaczka, przez co doprowadził skarb państwa do ruiny. Kiedy zaś kasy na wojenki i krucjaty brakowało (a brakowało stale) bez litości zdzierał ją ze swoich poddanych poprzez nakładanie dodatkowych podatków. Albo też o zgrozo – sprzedawał stanowiska państwowe tym, którzy zapłacili najwięcej (po dzisiejszemu nazywałoby się to przetarg). Zresztą, właśnie z tej wyjątkowej srogości i okrucieństwa w ściąganiu podatków wziął się, romantyczny skądinąd, przydomek „Lwie Serce”. Do tego wszystkiego, jeszcze jako kandydat do tronu, knuł zajadle wraz z innymi braciszkami przeciwko swojemu ojcu. No i na koniec – co w kontekście rozmów o oświacie stanowczo należy napiętnować – Ryszard okazał się nieukiem. Wyobraźcie sobie państwo, że przez cały okres zasiadania na angielskim tronie… nie nauczył się angielskiego.
Ryszard panował 10 lat, czyli tyle samo co (na razie, na razie) nasz prezydent. Odszedł na wieczną krucjatę przez własną lekkomyślność, bo zlekceważył niegroźną ranę po strzale z kuszy i dostał zakażenia. Tydzień temu pisałem, że niejaki Dawid również załatwił Goliata strzałą. Nie wiem czemu, tak mi się to jakoś teraz skojarzyło…
bozydar.nosacz@outlook.com