Rapnickiego z Mandryszem taniec wokół Lenka
Radni i prezydent nawiązali na forum komisji oświaty do wydarzeń sprzed tygodnia, gdy w domu kultury podjęto Śląską Kurator Oświaty. Marek Rapnicki mówił o „łajankach i podskórnym ataku na naczelnika Myśliwego”. Franciszek Mandrysz radził mu zajrzeć do słownika.
Przed tygodniem spotkanie z kuratorem Urszulą Bauer zdominowały wystąpienia uczestników, którzy wskazywali na prezydenta Lenka jako „prowadzącego prześladowania religijne”, a na Roberta Myśliwego naczelnika wydziału edukacji – jako szukającego sekt w szkołach. Na styczniowym posiedzeniu komisji oświaty nawiązał do sytuacji, jaka miała miejsce w Strzesze, radny Marek Rapnicki.
Dyskusja zaczęła się od wyjaśnień Lenka, że nieprawdziwy jest „taki jakby zarzut” podniesiony na spotkaniu, że projekt sieci szkół po reformie nie był konsultowany ze związkami zawodowymi. – Po pierwsze, zgodnie z prawem , konsultacje związkowe zaczynają się po przyjęciu przez radę miasta uchwały w sprawie sieci szkół. Wtedy związki zawodowe mają 21 dni na wydanie opinii. Po drugie ja się z wieloma związkami spotykałem, z ich inicjatywy. Nikomu nie odmawiam. Proszę tylko o sygnał, nie robię żadnych wyjątków – zaznaczył M. Lenk.
Wszystko się zmieniło
Zareagował Franciszek Mandrysz, radny, który przed rokiem wskazywał na mobbing o religijnym charakterze, którego miał się dopuszczać R. Myśliwy na dyrekcji G3 (wówczas Norbert Mika). Cieszył się, że „wróciła rozwaga w decyzji o nowej sieci szkół”. Nawiązał do pierwotnych planów magistratu i sprawy karty informacyjnej wydziału. Przewidziano tam, że w dzielnicach powstaną filie szkół z centrum. – Nie jest tak, że się nic nie zmieniło, bo się wszystko zmieniło – zwrócił się do naczelnika Myśliwego i prosił by ten „nie usprawiedliwiał się w tym temacie”. – Jest to do przyjęcia – ocenił aktualną propozycję urzędu, która nie odbiera dzielnicom żadnych klas w szkołach. Uznał za potrzebne wcześniejsze zdarzenia (komisja oświaty z udziałem kadry ZSOMS i rodziców z Markowic; wizyta kurator oświaty w Raciborzu i wyjazdy radnych do kuratorium). – Jakaś wiedza spłynęła dzięki temu do urzędu – podkreślił.
Replikę Mandryszowi przygotował M. Rapnicki, jako „depozytariusz 333 głosów jego wyborców”. Odniósł się do spotkania z kurator oświaty w Strzesze. – Te połajanki, tam i tu tonem wyższości, tonem nieskrywanej pogardy, to na pewno nie jest dla nas żaden prezent na 800-lecie Raciborza. Skoro już znaleźliśmy się tutaj to znieśmy z godnością te 2 lata, które nam zostały. To co słyszę, przeskakuje z meritum w stronę hucpy. Tak było w Strzesze. Co ma związek z podskórnym, ale wyraźnym atakiem na naczelnika Roberta Myśliwego. Protestuję przeciwko takiemu językowi – wypalił prawicowy radny.
Hucpa i krytyka
Mandrysz bronił się, że potrzebne było przedstawienie sytuacji raciborskiej oświaty w pełnym świetle. – Po to były dyskusje i delegacje na komisji – wyjaśniał. Sugerował Rapnickiemu sprawdzenie znaczenia słowa „hucpa”. – Pan sobie to definiuje w jakimiś dziwnym słowniku – oznajmił członek KWW Czas na zmiany. Stwierdził też, że radni nie byli doinformowani o reformie oświatowej. – Działania były potrzebne, skuteczne. Najgorzej jest jak się nic nie robi tylko krytykuje – orzekł.
Prezydent Mirosław Lenk przyznał, że nie wszystko mu się podobało na spotkaniu w Strzesze. Zadowolony był jedynie z tego, co mówiły urzędniczki z kuratorium. Na miejscu nie chciał komentować wystąpień „o prześladowaniach religijnych”. – Pomimo, że Ryszard Lwie Serce to moja ulubiona postać historyczna, to za krzyżowca się nie uważam. Wypowiedzi odnoszące się, personalne do mnie i mojego naczelnika, na takim spotkaniu jak to z kuratorem, nie były potrzebne. Ani nam, ani pani kurator – ocenił prezydent.
Nam udało się ustalić, że przed spotkaniem rozprowadzano w ZSOMS nieformalne zaproszenia na spotkanie w Strzesze. Przekazywać mieli je uczniowie rodzicom. Jednak nie do wszystkich rodziców informacja została skierowana.
(ma.w)