Piórem naczelnego
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Jeden wyprosił, drugi przeprosił
Rzecznik prasowy urzędu przekazał mi jakie reakcje wzbudził nasz ostatni tekst o echach niewpuszczenia dziennikarzy Nowin na posiedzenie radnych. – Redaktorzy piszą, jak im się każe – taki pogląd dominuje w gabinetach przy Batorego. Chodzi o to, że na sesji padło w tej sprawie – z ust prezydenta – słowo przepraszam, a my je pominęliśmy. To dosyć ciekawe: nie wpuścił nas na salę przewodniczący Mainusz. Przeprasza za niego prezydent Lenk. Mainusz przepraszać nie zamierza i pyta dziarsko: za co? Tyle, że my nie domagamy się żadnych przeprosin. Chcemy, by przedstawiciele raciborzan działali zgodnie z obowiązującym prawem. Jego nieznajomość nikogo nie tłumaczy w przypadku błędu. To nie pierwszy raz, gdy przewodniczącemu rady zdarza się wpadka. Perypetie z policzeniem głosów to wierzchołek góry lodowej. Niedawny bałagan z wprowadzeniem tabletów mógł posłużyć do podważenia prawidłowości podejmowania uchwał. Radny Woś co rusz łapie prezydium rady na nieznajomości statutu miasta. Gdyby przepytać radnych z ustawy o samorządzie, to posypałoby się „pał” na pęczki. Dlatego przeprosiny, rzucone w słowotoku, mimochodem w ogóle nie są tu istotne. Jeżeli uwagę na nieprawidłowość zwracają nie tylko dziennikarze, ale wiele instytucji monitorujących samorząd, to należy się skupić na unikaniu błędów w przyszłości, zamiast trywializować problem do humorystycznego „daliśmy się złapać”.