Autochtoni i hadziaje - komentarz redakcji
Trwa wojna podjazdowa działaczy ruchu Autonomii Śląska i środowisk prawicowo-patriotycznych. Trudno nie odnieść wrażenia, że kryje się za nią coś więcej, niż tylko propozycje nazw dla dwóch rond w Raciborzu.
Zaczęło się od propozycji nadania rondu na Opawskiej nazwy Rodła. Oprotestowali ją autonomiści, wiążąc znak Rodła z polskim nacjonalizmem, który ich zdaniem nie wszystkim mieszkańcom powiatu raciborskiego dobrze się kojarzy. Wkrótce do Urzędu Miasta Racibórz trafił kolejny wniosek. Członkowie raciborskiego Klubu Gazety Polskiej zaproponowali nadanie rondu na placu Mostowym imienia Żołnierzy Wyklętych. Byłoby to wyrazem hołdu dla żołnierzy podziemia niepodległościowego, którzy po konferencjach pokojowych w Jałcie i Teheranie nie złożyli broni i kontynuowali walkę o wolną Polskę, stawiając czynny opór sowieckiej okupacji naszego kraju. Również ta propozycja spotkała się z kontrą Ruchu Autonomii Śląska.
Działacze RAŚ proponują bardziej lokalne nazwy – Rondo Górnośląskie, Rondo im. Książąt Raciborskich, Rondo im. Augustyna Weltzla. Szkoda, że swoich propozycji nie przedstawili wcześniej. Wszak koliste skrzyżowania na placu Mostowym oraz Opawskiej nie powstały wczoraj. Teraz ich protesty wyglądają po prostu jak alergiczne reakcje na jakiekolwiek przejawy polskości w przestrzeni publicznej Raciborza. Reakcje tym bardziej zdumiewające, że „Żołnierze Wyklęci” walczyli z sowietami oraz polskimi (a także polskojęzycznymi) komunistami, którzy nie gnębili tylko Polaków, ale również mieszkańców Górnego Śląska. Tak więc działaczom RAŚ nie w smak jest upamiętnienie tych, którzy koniec końców walczyli ze sprawcami Tragedii Górnośląskiej.
Zaproponowane przez Ruch Autonomii Śląska lokalne nazwy mają nie razić „autochtonów”. Zgaduję, że pod tym ostatnim pojęciem kryją się „prawdziwi” mieszkańcy tych ziem, których należałoby odróżnić od tych „nieprawdziwych”, czyli „napływowych”. Rzucone na podatny grunt ziarno już teraz przynosi bogate plony. Czytając internetowe komentarze dowiemy się, że „hadziaje” w ogóle nie powinni się odzywać, a najlepiej żeby wrócili tam, skąd przyjechali, czyli „za Bug”.
Antypolski jazgot zwolenników Ruchu Autonomii Śląska pięknie kontrastuje z opiewaną przez RAŚ wielokulturowością tych ziem. Okazuje się, że wielokulturowość ma swoje granice – mogą w niej partycypować wszyscy, tylko nie Polacy. Idąc tym tropem, pomnik Eichendorffa jest czymś wspaniałym, rondo Żołnierzy Wyklętych to nieporozumienie.
Zawsze wydawało mi się, że akurat w Raciborzu ludzi rozsądnych nie brakowało i nie brakuje. Stąd mój krótki apel do Czytelników „Nowin Raciborskich” – nie dajmy się zwariować. To, od ilu lat nasze nazwisko związane jest z tą ziemią, jest kwestią drugorzędną. Wszak na koniec dnia liczy się tylko to, czy przepracowaliśmy go uczciwie, nie szkodząc drugiemu człowiekowi, w miarę możliwości pomagając tym, którzy byli w potrzebie.
Plucie jadem zostawmy prowokatorom, pamiętając, że „kto sieje wiatr, ten zbiera burzę”.
Wojtek Żołneczko