Pani prezes rządzi w Makowie
Nie ma drugiej takiej straży pożarnej w całym powiecie. Na jej czele stoi kobieta. Strażaczką chciała być od dziecka.
Elżbieta Lesznik ma 30 lat i 35 członków (w tym 8 pań) OSP, którą zarządza. – Fascynację strażą zaszczepił we mnie wujek w pobliskich Maciowakszach gdzie mieszkałam wcześniej. Przyprowadzał mnie do remizy, gdzie wszystko mi się podobało – wyjawia pani Ela. Za mąż wyszła w Makowie, oczywiście za strażaka. Rafał Lesznik jest w OSP naczelnikiem. Podczas zebrania sprawozdawczego, które odbyło się we wsi, obecny tam młodszy brygadier Roland Kotula radził Lesznikowi „słuchać pani prezes jak się słucha żony”.
Para Leszników zmieniła makowską straż na lepsze. 9 lat temu członków było tu zaledwie 3. Kiedy R. Lesznik pytał wtedy wójta Andrzeja Wawrzynka o pieniądze dla straży, ten mówił, że OSP jest za mała. Dziś wypowiada się z podziwem o jej stanie liczebnym, którego trzonem są młodzi ludzie. Ambicją zarządu jest aby za parę lat zebrania sprawozdawcze odbywały się nie w restauracji (jak tegoroczne, w lokalu „Bachus”), ale w sali gimnastycznej, bo tak wielu będzie uczestników.
Przed OSP Maków już w tym roku są poważne zmiany. Gmina da pieniądze na rozbudowę remizy, gdzie powstanie drugi garaż. Dla większego samochodu. Aktualnie strażakom służy mały mercedes, a przydałby się tu większy wóz, z tzw. beczką – na wodę. OSP Maków znajduje się najbliżej fabryki Eko – Okien. Gdyby coś złego działo się w zakładzie to na miejsce pognają od razu ochotnicy z trzech wiosek, a pierwsza powinna dotrzeć właśnie jednostka z Makowa. Pieniądze na pojazd też są w urzędzie gminy przyobiecane. W planie jest zakup używanego wozu, bo nowy kosztuje 700 tys. zł, a serwis kosztuje tyle co samochód osobowy.
W 2016 roku makowianie wyjeżdżali do akcji 8 razy, w tym raz do pożaru (płonęły zboża w Tłustomostach). Angażują się w życie gminy – pomagają m.in. przy eko-wystawie i dożynkach.
(m)