Więzień obozu 75 Ratibor
Beno Benczew przedstawia
Jednym z więźniów Polenlagru nr 75 w Ratibor był Zenon Rapacz, którego rodzinę aresztowano w Grodzcu w powiecie będzińskim w 1943 roku.
Był więziony w Kietrzu i Raciborzu, w którym o mało nie został rozstrzelany. Wraz z kolegami został ustawiony pod ścianą budynku i czekał na najgorsze.
Polenlager nr 75 Schützenhaus
Obóz dla Polaków w czasie II wojny światowej Niemcy utworzyli na peryferiach miasta przy ul. Wiesenstrasse 23 (dzisiejsza ul. Łąkowa). Do tych celów posłużył pałacyk bractwa kurkowego, w którym początkowo ulokowano niemieckich przesiedleńców. Polenlager powstał w czerwcu 1942 roku, a jego komendantem został 23-letni SS-man Willi Lerch. W powiecie raciborskim jak i samym mieście udało się ustalić ponad dziesięć obozów tego typu, ich koordynacją zajmowało się Dowództwo Powiatowe Obozów (Kreisleitung) w Raciborzu. Jego szefem był Sturmführer Möbius, który pełnił równocześnie funkcję Hauptlagerführera. Po nim funkcję tę objął Schömitz, również członek SS. Polacy osadzeni w obozie mieli pochodzić przede wszystkim z powiatu żywieckiego. Z niejasnych powodów pomiędzy nie tylko raciborskimi Polenlagrami bardzo często przenoszono osadzonych. Ze sprawozdań Państwowego Urzędu Zdrowia (PUZ) z Raciborza możemy zrekonstruować tylko wyrywkowe i niepełne dane dotyczące liczebności więźniów domu strzeleckiego. I tak: 25 września 1942 roku PUZ podaje liczbę 118 uwięzionych, 14 stycznia 1943 r. liczbę 142 więźniów, w stosunku do poprzedniego stanu 270 osób oraz dane procentowe – mężczyźni stanowili 26,8%, kobiety – 22,1%, a małoletni do lat 14 – 40,1% ogółu więźniów, w sprawozdaniu z 11 października 1943 r. PUZ wymienia liczbę 241 uwięzionych Polaków.
Aresztowanie
Rodzinę Rapaczów aresztowano w Grodzcu (dzisiaj jest to dzielnica Będzina) 12 lutego 1943 roku. Trwały wówczas masowe zatrzymania. Wszystkich przewieziono do Sosnowca i umieszczono w hali targowej, w której dokonywano segregacji więźniów i odbierano dzieci rodzicom. Niektóre z nich trafiły później do niemieckich rodzin i do dzisiaj nie udało się ich odnaleźć. Komisje rasowe, które działały w Polenlagrach zajmowały się właśnie typowaniem „odpowiednio rasowo elementu”, który miał wzmocnić niemiecką krew. W Sosnowcu Zenona Rapacza i jego o dwa lata młodszą siostrę Longinę oddzielono od rodziców i wraz z pozostałymi dziećmi, a nawet niemowlętami oraz starcami wywieziono w wagonach towarowych do Kietrza. Matkę, Franciszkę Rapacz uwięziono w Auschwitz jednak udało jej się szczęśliwie przeżyć obóz. Ojciec Bolesław trafił do KL Mathausenn-Gusen, w którym został zamordowany.
Obóz w Katcher
W obozie w Kietrzu Zenon Rapacz przebywał około pół roku, później przewieziony został do Ratibor i ponownie do Katscher. Siostra była w Kietrzu tylko przez trzy miesiące, przerzucono ją do jednego z obozów na terenie Czechosłowacji, niewykluczone, że w Dolnym Beneszowie, który wówczas należał do powiatu raciborskiego. Polenlager nr 92 w Kietrzu umiejscowiono w części fabryki dywanów. Były to dwupiętrowe budynki połączone częścią, w której ulokowano administrację obozu. Hale były podzielone na mniejsze pomieszczenia, spali w nich na piętrowych łóżkach więźniowie. W jednej takiej „sypialni” było ok. 150 osób. Początkowo spano na pryczach, potem na piętrowych żelaznych łóżkach. W lecie było niemiłosiernie gorąco i panował straszny zaduch, w zimie zaś bardzo zimno. Pomieszczenia posiadały jedynie nieotwieralne fabryczne okna. Jedzenie przeważnie składało się z czarnego chleba, wydawano go po 15 dkg na osobę, to była dzienna porcja dla tych, którzy pracowali. Poza tym otrzymywano czarną „kawę”, a wieczorem albo czarną „kawę” albo herbatę ziołową i marmoladę. „Obiad” składał się z jednego dania, zupy, w której pływała brukiew, w niedzielę dodawano kawałeczek mięsa. Starcy i dzieci otrzymywali 10 dkg chleba. To jedzenie utrzymywało przy życiu ale nie zaspakajało głodu. Teren obozu był ogrodzony 4 metrowym murem, Polenlager tworzył czworobok, którego jeden bok stanowiły opisane zabudowania, nie posiadające okien na zewnątrz. Na środku była kuchnia i ubikacja. Według obliczeń Rapacza w obozie jednorazowo mogło być więzionych 2 800 osób, przypadały na nich jedynie dwie ubikacje i tylko dwie umywalnie, do których wchodziło się z podwórza i mogło z nich korzystać jednorazowo zaledwie 10 osób. Nic dziwnego, że wśród więźniów rozmnażały się insekty, dlatego co dwa tygodnie prowadzono Polaków do pomieszczenia, w którym przeprowadzano dezynsekcje. Do miejsca tego więźniowie musieli udawać się nago, lub co najwyżej okryci kocem. W zimie doprowadzało to do częstych chorób a nawet śmierci. Z rozgrzanego pokoju dezynsekcji osadzeni wracali do swoich cel-sypialni przez podwórko. Rapacz był zatrudniany przy grzebaniu zmarłych stąd wiemy, że nie było tygodnia by nie było kilku pogrzebów. Więźniów chowano za miastem w nieoznakowanym i do dzisiaj nieustalonym miejscu. Starców wywożono z obozu partiami, co dwa, trzy tygodnie i już nie wracali. Mówiło się, że byli rozstrzeliwani na tzw. Krzyżowej Górze. Do tej pory nie udało się tego wyjaśnić. Zenon Rapacz pracował wraz z grupą innych mężczyzn w miejscowej fabryce zbrojeniowej, więźniów zatrudniano też w innych miejscach w Kietrzu, kobiety pracowały np. w mleczarni. Gdy przychodził transport z Polenlagru z Raciborza przyjeżdżał Rassenführer ze swa ekipą i wtedy dokonywano przeglądu wszystkich więźniów i niektórych, przeważnie dzieci do lat 14 gdzieś zabierano…
W Ratibor
Po półrocznym uwięzieniu w Katscher wraz z nieliczną grupą więźniów, zostaje przewieziony do Raciborza, do którego skierowano kolejną grupę repatriowanych Niemców z Ukrainy i Rumunii. Młodzi Polacy pracowali wyłącznie przy czynnościach związanych z przyjęciem i zakwaterowaniem niemieckich osiedleńców. To właśnie dla nich były przygotowywane gospodarstwa rolne Polaków z Żywiecczyzny, którzy zostali przegnani z całymi rodzinami ze swojej ojcowizny i osadzeni w Polenlagrach. Zdarzało się, że w tych samych miejscach przebywali i wysiedleni Polacy i osadnicy Niemieccy oczekujący na swój „przydział”. Pomimo, że miejsce było to samo to jednak warunki diametralnie inne. Więzieni Polacy stanowili tajemnicę nawet dla niektórych hitlerowskich instytucji. Państwowy Urząd Zdrowia (PUZ) z Raciborza dowiedział się przypadkowo o Polenlagrze 75, a to tylko dlatego, że Arbeitsamt (urząd pracy) zwrócił się do lekarza powiatowego z prośbą o obecność przy segregacji więźniów. PUZ poskarżył się nawet prezydentowi prowincji, alarmował, że setki Polaków osadzono w różnych obozach na terenie powiatu raciborskiego, o czym żadna z tych placówek nie powiadomiła urzędu zdrowia. Urzędnicy z Raciborza bali się przede wszystkim wybuchu epidemii, nie tyle wśród więźniów, co sytuacji, że ognisko choroby mogłoby przenieść się na ludność poza obozem, a więc na Niemców. W dniu 15 października 1943 r. zanotowano w obozie epidemię tyfusu. Raciborski Urząd Zdrowia zarządził natychmiastową izolację „Strzelnicy”, która została zniesiona w listopadzie. Likwidację obozu dla Polaków zaplanowano na 16 października 1943 roku, ale ze względu na epidemię wstrzymano ją i przeprowadzono właśnie w listopadzie. Więźniów przeniesiono do obozu nr 92 w Kietrzu. Likwidacja ta podyktowana była potrzebą umieszczenia w tym miejscu przesiedleńców znad Kubania. Zenon Rapacz wspomina, że w Raciborzu warunki były lepsze niż w Kietrzu. Jednak bez porównania z tymi, które mieli przybysze z Rumunii, których nie traktowano jako podludzi i zaopatrywano w żywność, otrzymywali nawet cytryny, czy pomarańcze. Właśnie kilka pomarańczy zabrali młodzi Polacy z puli dla osiedleńców. Zdaniem Rapacza doniósł na nich pochodzący z Myszkowa Polak, Rumowicz, który był obozowym tłumaczem. Miał on poinformować o tym fakcie komendanta obozu Schenitza. Zenon Rapacz i jego czterech kolegów ustawiono pod murem, w duchu przygotowywali się na egzekucję. Na szczęście darowano im życie, umieszczono w karcerze, w którym siedzieli przez dwa dni i noce bez jedzenia, podawano im tylko wodę.
Koniec wojny
Pod koniec roku 1944 wszystkich zdolnych do pracy przetransportowano do obozu w Altenburgu w Turyngii. Do tego lagru przeniesiono także dziewczyny z Polenlagru w Pogrzebieniu, tam doczekano wyzwolenia obozu. Pomimo, że warunki w Altenburgu były zdecydowanie lepsze, bezpośrednio po oswobodzeniu przez wojska amerykańskie Zenon Rapacz nadal czuł się źle, był wycieńczony i osłabiony jak większość hitlerowskich i sowieckich więźniów, którym udało się przeżyć. Tymczasem na terenie obozu w Raciborzu komuniści, wykorzystując istniejącą infrastrukturę, utworzyli obóz dla hitlerowców i ich rodzin. Działał krótko i nie znamy wielu szczegółów jego funkcjonowania.