Apel Katyński z udziałem rodziny pułkownika
12 kwietnia na Placu Zwycięstwa odbył się coroczny Apel Katyński. Głównymi organizatorami uroczystości są Zespół Szkół Ogólnokształcących oraz Hufiec Ziemi Raciborskiej.
Co roku starają się, aby wydarzenie przyciągnęło jeszcze większą liczbę uczestników. Pomagają w tym zaproszeni goście. W tym roku oprócz oficjeli z samorządu i lokalnych organizacji mundurowych, na Apel Katyński przyjechał Bogdan Mijakowski, którego dziadkowi, płk. Hubertowi Mijakowskiemu, poświęcono kuźniański dąb katyński. To przy tym drzewku, w trakcie uroczystości, są składane kwiaty. Parlament reprezentował poseł Czesław Sobierajski, armię ppłk. Andrzej Sygulski z Wojskowej Komendy Uzupełnień w Rybniku.
Wojciech Gdesz, historyk z ZSO przypomniał, że kuźniańskie obchody ogólnopolskiego programu „Katyń – ocalić od zapomnienia” mają już 9 lat. – Są one okazją do zaszczepienia młodemu pokoleniu pamięci o tragicznej historii wojny, widzianej przez pryzmat losów konkretnego człowieka i jego najbliższych – powiedział, czym nawiązał do płk. Mijakowskiego. Dodał, że młodzież coraz częściej deklaruje przywiązanie do ojczyzny. Jest to tym bardziej dobra wiadomość, że nie jest to patriotyzm „prężący muskuły”, a ten z zaciśniętymi zębami, lekko schylonym karkiem, ale podniesioną głową. Wskazał dla przykładu miejscowych wolontariuszy.
W tym roku, po raz pierwszy w uroczystości wzięła udział Wojskowa Orkiestra z Bytomia. Wartę wystawili: komandosi, policjanci, strażnicy graniczni, straż więzienna oraz harcerze. Częścią tegorocznego Apelu było nadanie stopnia wojskowego jednemu z ostatnich żyjących Żołnierzy Niezłomnych, Stanisławowi Leśko. Decyzją Ministra Obrony Narodowej, Antoniego Macierewicza otrzymał awans na stopień pułkownika.
(woj)
Jak oni tu trafili?
Bogdan Mijakowski przyjechał na uroczystość z żoną Anną. Jak zareagował na zaproszenie? – Decyzja zapadła po pierwszym telefonie. Wcześniej wiedzieliśmy o tym miejscu, ale tu nie byliśmy. Jesteśmy zaszczyceni i szczęśliwi, że tylu sympatycznych ludzi otacza o to miejsce – powiedział B. Mijakowski. Jego żona dodała, że podczas apelu uroniła łezkę ze wzruszenia. Obojgu podoba się czyste miasto i okolice, które zaplanowali przy okazji zwiedzić. Małżeństwo mieszka w Szklarskiej Porębie, a człowiekiem który ich odnalazł jest Jacek Gąska. Jak mu się to udało? – Kontaktowałem się z 40. osobami o takim nazwisku. W końcu odpowiedział pan Bogdan i gdy byłem pewien, że to rodzina pułkownika Mijakowskiego zrobiliśmy wszystko, aby ich tu sprowadzić – wyjaśnił.