Kościół świętego Jakuba
ks. Jan Szywalski przedstawia
– Raciborzanie musieli być bardzo pobożni: aż dwa kościoły obok siebie! – wyraził się kiedyś gość w naszym mieście.
Racibórz nie jest wyjątkiem. Ileż to Kraków liczy świątyń w śródmieściu, ileż Wrocław ma kościołów na Ostrowie Tumskim! Jest to niewątpliwie świadectwo religijności mieszkańców, ale często ambicji władcy. Książęta, chcieli pozostawić pomnik po sobie, albo wyrazić Bogu wdzięczność; niekiedy zaś chcieli przez hojny gest przebłagać za grzeszne życie. W przypadku kościoła św. Jakuba też było podobnie.
Początki kościoła
Grzegorz Wawoczny uważa, że na miejscu gdzie dziś jest świątynia Jakuba stał pierwotnie jakiś kościółek i to wcześniej niż na placu pod farnym kościołem. Przy położeniu bowiem nowej nawierzchni na Rynku w 1997 r., odkryto obok obecnego kościoła św. Jakuba, stare cmentarzysko datowane na I połowę XIII w.
Zmarli byli chowani w trumnach na sposób chrześcijański (z głową na zachód), co potwierdziłoby tezę o istnieniu już wtedy chrześcijańskiego domu modlitwy. Był to prawdopodobnie drewniany kościółek otoczony grobami.
Między rokiem 1238 a 1246 książę Mieszko Otyły sprowadził do Raciborza dominikanów i osadził chyba przy istniejącym kościółku. Wiemy, że w 1246 r. otrzymali mocą testamentu Mieszka Otyłego 200 grzywien srebra na budowę kościoła i klasztoru, z obowiązkiem pochowania go w nowo wybudowanej świątyni. To świadczyłoby, że wtedy konwent dominikański już był w Raciborzu, korzystając dotychczas z drewnianego kościółka.
Nowy dom Boży został poświęcony w 1258 r. przez wrocławskiego biskupa. Książę Władysław (brat Mieszka Otyłego) wtedy hojną ręką obdarował zakonników przywilejami i zapisał im nowe tereny pod budowę klasztoru.
Wzmianka o Studziennej
Dla mnie, byłego proboszcza parafii w Studziennej, było kiedyś ważne, że w dokumencie darowizny z 1258 r. wzmiankowana była wieś pod nazwą „Studzona”, z której miano sprowadzać dobrą wodę dla klasztoru. Mogliśmy więc w naszej dzielnicy w 2008 r. świętować 750–lecie istnienia miejscowości Studzienna.
Obecne zręby kościoła
Pożar w 1300 r. strawił kościół i klasztor. Odbudowano wszytko solidniej niż było poprzednio. Powstała świątynia jednonawowa, której bryła, mimo przebudowy po kolejnych pożarach, zachowała zasadniczo obecny kształt. Kościół był otoczony murem, którego fragment widzimy na obecnej płycie Rynku. W październiku 1371 r. poświęcono nowy kapitularz, w którym zbierali się zakonnicy na obradach.
Klasztor stopniowo rozbudowywano. Posiadał prawdopodobnie kształt zamkniętego czworoboku z dziedzińcem w środku, jak bywało u mnichów oraz położenie klasztoru i kościoła dominikanów wg starego szkicu.
Pierwsze polskie zdanie
Wśród raciborskich dominikanów było kilka wybitnych postaci. Jednym z nich jest o. Wincenty z Kielczy. W jego relacji z bitwy z Tatarami pod Legnicą w 1241 r., napisanej w języku łacińskim, jest jedno zdanie, które okazuje się być najstarszym pomnikiem języka polskiego. Autor przytacza ostatnie słowa księcia Henryka Pobożnego przed śmiercią, który miał rzec: „Gorze szą nam stało”, co znaczy „przytrafiło się nam nieszczęście”. Zdanie to jest starsze od słynnych słów: „daj ut ja pobruczę a ty poczywaj” występujące w Księdze Henrykowskiej z 1270 r. O. Wincenty jest również autorem znanego hymnu „Gaude Mater Polonia”. Innym znanym dominikaninem jest Peregryn z Raciborza, wielki kaznodzieja i autor kazań.
Likwidacja klasztoru
Niestety, w 1810 r. rząd pruski edyktem sekularyzacyjnym przejął dobra klasztorne. Wiązało się to z kasacją zgromadzeń zakonnych. Z Raciborza zniknęli wtedy dominikanie ze Śródmieścia, franciszkanie na Bronkach, kawalerowie krzyżowi od Grobu Św. (przy obecnym Placu Żołnierzy Niezłomnych) oraz dominikanki z konwentu Ducha Świętego. Zniesiono także kolegiatę przy farnym kościele.
Klasztorne budynki ojców dominikanów chciano wpierw przerobić na biura i magazyny, w końcu jednak je wyburzono, a jedyną pozostałością po nim jest zakrystia, ongiś część krużganku klasztornego.
Na miejscu po klasztorze powstał plac do ćwiczeń jazdy konnej dla pruskich ułanów. Postawiono też stajnie dla koni, rozebrane na początku XX w. Ostała się jedynie ujeżdżalnia koni, dzisiejsza hala targowa.
Chciano wyburzyć również kościół św. Jakuba, ale ówczesny proboszcz fary, ks. Herman Schaffer, proponował rządowi, że chce tu przenieść nabożeństwa polskojęzyczne. Co też się stało, aż do ich likwidacji języka polskiego w kościołach w 1938 r.
Próba powrotu dominikanów
Ojcowie dominikanie zamierzali powrócić do Raciborza po ostatniej wojnie. Z Krakowa przybył o. Mateusz Schutter, który energicznie zabrał się odbudowy kościoła św. Jakuba. Już w październiku 1947 r. mógł być na nowo poświęcony. W grudniu jednak tegoż roku władze zakonne dominikanów zadecydowały o ostatecznym wycofaniu swych ojców z Raciborza, zaś św. Jakub znów stał się filialnym kościołem fary, tak jak było przed wojną. Nadal jednak często nazywamy go „dominikańskim”.
Kościół dzisiaj
Kościół mimo ogromnego zniszczenia wojennego zachował dużo z dawnych czasów. Fronton neoromański otrzymał w 1874 r. Wewnątrz warto zwrócić uwagę na ambonę po lewej stronie z XVIII w., a za nią na kaplicę grobową hrabiów von Gaschin z bogatą dekoracją stiukową wykonaną w latach 1637 –1655. Melchior Gaschin zafundował też ołtarz św. Krzyża z czarnego marmuru. Pod kaplicą jest krypta z rodowymi trumnami; nikt tam jednak od stuleci nie zaglądał. Po prawej stronie nawy jest ołtarz Różańca św. ufundowany w 1659 r.
Niestety, przedwojenny ołtarz z obrazem św. Jakuba Ap. spłonął doszczętnie w 1945 r. Obecnie św. Jakub, patron kościoła, jest przedstawiony na witrażu, zaś w nastawie ołtarzowej króluje Najśw. Maryja Panna wśród aniołów. Rzeźby pochodzą z byłej kaplicy znajdującej się ongiś na południowej stronie farnego kościoła.
Obecnie w tym czcigodnym domu Bożym odprawia się w niedziele msze św. w języku niemieckim oraz dla dzieci i młodzieży.