Obrazy Jana Lorenca z nutą przeszłości
W rocznicowe uroczystości obchodów 800–lecia Raciborza, doskonale wpisała się ekspozycja „Nasz Racibórz” zorganizowana w Towarzystwie Miłośników Ziemi Raciborskiej. – W naszej siedzibie odbywały się już konferencje, spotkania autorskie, wieczorki poetyckie i wystawy. Tym razem zagościł u nas kolekcjoner i malarz Jan Lorenc – przedstawiła bohatera wernisażu prowadząca go Aleksandra Jańska.
Jeszcze nie tak dawno znany raciborzanin wystawiał w Zamku Piastowskim bardzo bogaty zbiór pisanek i kraszanek. Nie ukrywa, że jego wielką pasją jest malarstwo.– Urodziłem się z potrzebą malowania, a najlepszymi zabawkami były farbki i kredki – wspomina dzieciństwo. Jedyną jednak edukację malarską odebrał w kółku plastycznym w Rafako, a później w szkole średniej pogłębił wiedzę na temat farb, jako malarz budowlany, uzyskując świadectwo czeladnicze. Dziś zajmuje się komponowaniem ogrodów, cały czas przygotowując ich projekty, co nie przeszkadza mu w wolnych chwilach uprawiać swoje ulubione malarstwo.
Prace na wystawie w TMZR wyszły spod jego pędzla w okresie ostatnich 30 lat. Maluje co najmniej dwa obrazy w roku o tematyce raciborskiej. Na każdym z nich stara się oddawać klimat przeszłości, wkomponowując w piękną architekturę zabytkowych budowli i historycznych miejsc, przekupki, kwiaciarki oraz kiedyś powszechne zaprzęgi konne. Tworzy je w oparciu o fotografie, które sam zrobił, zdobył lub pożyczył od znajomych. Stare czarno–białe zdjęcia oddają klimat miasta, które wielu starszych mieszkańców pamięta z lat młodości.
Do historii natomiast nawiązuje obraz przedstawiający zamek z kaplicą, przy którym witany jest Jan III Sobieski. Ponieważ nigdzie nie znalazł podpowiedzi, dlatego posiłkując się Kossakiem przedstawił własne wyobrażenie wizyty króla w Raciborzu. – Nie wiem nawet czy zamek wyglądał tak, jak go namalowałem, ale skorzystałem z najstarszej ryciny jaką znalazłem w raciborskich zbiorach – tłumaczył. Na obrazach z widokami miasta i jego okolicy dostrzec można, np. dzieci, które przy paszeniu gęsi lub krów grały w „scyzoryka”, kobiety zbierające kłóski, rolnika końmi uprawiającego pole, a nawet niegdysiejszy parowóz na tle markowickiego kościółka. Takie właśnie obrazy miasta z dzieciństwa, szczególnie zapadły panu Janowi w pamięć.
Rozpoznać można również na jego obrazach Park Roth, Kolumnę Maryjną z nieistniejącym zieleńcem, budynek sądu oraz Kościół Serca Jezusowego, który szczególnie sobie upodobał, malując go w różnych ujęciach i porach roku. Prace zaprezentowane na wystawie zachwyciły raciborskiego artystę plastyka Mariana Chmieleckiego, który pochwalił ich autora za cierpliwość i dokładność.
– Znamy się od ponad 30 lat, ponieważ tyle już jestem w Raciborzu, który poznałam dzięki dwóm twórcom, Bolesławowi Stachowowi i Janowi Lorencowi. Pierwszy pokazał mi miasto na starych fotografiach, drugi na obrazach. Pamiętam sama, jak za autobusem zatrzymującym się na rynku, którym wracałam na Ostróg, stanęła furmanka. Gdy więc widzę obraz miasta z wozem konnym wiem, że namalował go Janek – mówi zachwycona twórczością swego dobrego znajomego polonistka Halina Kwiecień. Mile zaskoczony umiejętnościami malarskimi Jana Lorenca był również starosta raciborski Ryszard Winiarski. Obaj panowie długo się znają, wiedział więc o kolekcjonerskiej pasji, ale dopiero w TMZR odkrył jego zamiłowanie do malowania.
(ewa)