Pomiędzy nami idziesz, Panie...
ks. Jan Szywalski przedstawia
„Pomiędzy nami idziesz, Panie
Po kamienistej drodze życia”.
Mamy Jezusa zamkniętego w kościołach, uwięzionego w tabernakulum jak w kasie pancernej. Gorzej; w niektórych kościołach nie dopuszcza się poza czasem nabożeństw ludzi do Niego, bo kościoły są zamykane.
Wędrowny Nauczyciel
Jezus nie miał trwałego domu, nie miał stałego miejsca, był wędrownym nauczycielem. „Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę skłonił” (Łk 9,58). Przyjmował gościnę tam gdzie Go zapraszano. Nauczał na wzgórzach, nad jeziorem, na placu świątynnym. Dziś zamykamy Go broniąc przed złośliwymi ludźmi, bo sam z własnej woli, uczynił się bezbronnym kawałkiem chleba. Jest w tym jakieś podobieństwo do tej nocy, kiedy siedział za kratami w ciemnicy; dziś jest więźniem z własnej woli. Za tą pokorną bezbronnością Jezusa kryje się Jego nieskończona miłość.
Od czasu do czasu pozwalamy Mu przemawiać ustami kapłanów, czasem wstępujemy do Niego na chwilę rozmowy, lub gdy łamie dla nas chleb przyjmujemy Go w białym opłatku; pomimo to Jezus często jest sam, jak wtedy w ciemnicy.
Procesja Bożego Ciała
Raz w roku jest taki dzień, kiedy wychodzi Jezus do nas na ulice i place rozpoznawany przez nas oczami wiary. Przemawia wtedy do nas przy czterech ołtarzach słowami swej Ewangelii ustami kapłanów, błogosławi nasze domy i ich mieszkańców, nasze pola i zagrody.
– Co to jest za przedmiot złoty, który obnosicie w procesji ze śpiewem, pod baldachimem, w dymie kadzidła i po dywanie kwiatów? – pytał kiedyś człowiek innej wiary, podejrzewając nas o bałwochwalstwo.
– To nie przedmiot, to Osoba, to On, żywy Chrystus, nasz Pan. Skromniejszy jeszcze i mniejszy od złoconej monstrancji, ukryty w białym kawałku chleba, bliski nam jako Człowiek – przewyższający jako Bóg. „Uniżył samego siebie, stawszy się posłuszny, aż do śmierci, a była to śmierć na krzyżu” – mówi św. Paweł (Flp 2,8). Zaś tu Jego uniżenie jest jeszcze radykalniejsze: stał się posłuszny kapłanowi, zstępuje na jego słowo na ołtarz i daje się nieść między ludzi.
Nasze świętowanie
Któż z nas nie ma wspomnień z Bożego Ciała? Wszystkie dzisiejsze mamy i babcie sypały kiedyś kwiaty przed baldachimem. Biało ubrane, z wianuszkiem na głowie, z koszyczkiem w ręku szły przed kapłanem i rzucały kolorowe płatki pod jego nogi.
Ja zaś, a z pewnością również wielu mężczyzn, wspominam czasy ministranckie. Procesja Bożego Ciała była długa i męcząca, najczęściej w letnim słońcu pogodnego nieba, ale była namaszczonym przeżyciem. Zmienialiśmy się przy dzwonkach, starsi byli przy kadzidle, najbliżej Przenajświętszego byli ci, którzy nakładali lub zdejmowali welon kapłanowi. Trzeba było iść równo i powoli, dostojnie i ze złożonym rękami. Inni jeszcze wspominają jak nosili baldachim, albo grali w orkiestrze lub śpiewali w chórze.
Barwne dróżki
Specyfiką Ziemi Raciborskiej na uroczystości Bożego Ciała są kolorowe dywany z kwiatów lub trocin układane na drodze, gdzie przejść ma procesja. Ludzie wstają o świcie i układają przy swoich domach chodnik z traw i kwiatów. W niektórych zaś parafiach chodniki są z kolorowanych trocin. Często są to prawdziwe arcydzieła kompozycji! Obcy goście – i nie tylko oni – podziwiają. Ile w tym pomysłowości, ile przy tym ofiarnej pracy, ile miłości Bożej! Oby ta piękna tradycja nie zanikła.