Jak nie płacić abonamentu czyli telewizor Drzymały
Złośliwy komentarz tygodnia.
Pewnie nie tylko mnie szlag trafia, że władza chce nas zmusić do płacenia podatku od telewizora, dla zmyłki nazywanego abonamentem. I pewnie nie tylko ja, dopiero dzięki „dekomunizacji ulic”, dowiedziałem się, że ulica Drzymały w Raciborzu nie upamiętnia dzielnego polskiego chłopa Michała, co opierał się pruskiej germanizacji, tylko jakiegoś śląskiego komunistę Stanisława. Już wyjaśniam co łączy te dwa zjawiska.
Płacę wszystkie należne podatki co do grosza. Nawet jeśli wydają mi się za wysokie albo niesprawiedliwe to płacę, bo takie jest prawo. Z tych podatków państwo finansuje różne rzeczy ważne i mniej ważne. I moim zdaniem powinno opłacać z nich także telewizję publiczną, a nie zmuszać ludzi do płacenia kolejnego haraczu i to jeszcze pod bezczelną nazwą „abonamentu”. Bo jeśli to jest abonament czyli zgodnie ze słownikiem „opłacone prawo do korzystania z określonego świadczenia”, to obywatel powinien mieć swobodę decyzji czy chce z takiego świadczenia korzystać czy nie. Zwłaszcza, że zgodnie z wypowiedziami rządzących, ten abonament ma finansować telewizję publiczną. A ja na przykład telewizji publicznej nie oglądam od wielu lat, a teraz nawet i prywatnej nie trawię, bo prawie wszystkie polskie stacje zeszły na psy (biedne psy przepraszam za ten krzywdzący je frazeologizm). Dlatego, tak jak uważam, że płacenie podatków jest patriotycznym obowiązkiem to (legalne) unikanie płacenia abonamentu, na odwrót, traktuję nie jako szkodliwe cwaniactwo, ale jako wyraz obywatelskiego sprzeciwu.
Na dodatek serial pt. „jak oskubać Polaków z kasy za posiadanie telewizora” z każdym kolejnym odcinkiem staje się coraz bardziej nieudolnie kręconą farsą. Obecny pomysł rządzących zakłada zmuszenie operatorów płatnych telewizji prywatnych do „wydania” nazwisk swoich klientów, aby państwo miało dowód, że mają telewizory, czyli że powinni płacić tzw. abonament. „Prywatni” oczywiście protestują, a oprócz tego zaczynają główkować, jak tu zagrać władzy na nosie. Kilka dni temu platforma telewizyjna „nc+” zaczęła reklamować ofertę, której sens jest taki, że trzeba znaleźć sobie w rodzinie dziadka lub babcię 75+ i przepisać na nią/niego umowę. Wtedy wymuszona przez państwo denuncjacja takiego staruszka nic władzy nie da, bo osoby powyżej 75 roku życia są z płacenia abonamentu ustawowo zwolnione. Oczywiście dziadek lub babcia nie zabronią przecież reszcie rodziny bezpłatnego korzystania ze „swojego” telewizora. Spodziewam się dalszych, podobnych ofert, bo akurat w dar kombinowania, jak tu legalnie obejść przepisy (zwłaszcza głupie lub represyjne) jesteśmy wyposażeni genetycznie.
I tu dochodzimy do Michała Drzymały, którego 160 rocznica urodzin przypada akurat w tym roku. Na początku ubiegłego wieku ten prosty, polski chłop chciał wybudować sobie dom, na co nie chciały się zgodzić pruskie władze, nie pozwalające Polakom (w ramach szerokiej akcji germanizacyjnej) na budowę osadniczą. Zamieszkał zatem wraz z rodziną w stodole. Kiedy pruscy urzędnicy zaczęli go karać mandatami za ogrzewanie stodoły zimą, przeniósł się do cyrkowego wozu. Dalej go prześladowano, rekwirowano piece, zamykano w areszcie, aż obsesyjnie „zgodni z prawem” Prusacy znaleźli przepis, o postoju wozów cygańskich nie dłuższym niż jedna doba. Wtedy Drzymała codziennie przesuwał wóz o kilka metrów, co zresztą pruscy urzędnicy dokładnie sprawdzali. Drzymała w końcu przegrał z brutalnym aparatem państwa pruskiego, ale moralnie i medialnie wygrał. Jego walkę opisywały gazety we Francji, Anglii, a nawet Ameryce. W wolnej Polsce, po 1918 roku, stał się swoistą legendą, a dziś w wielu miastach ma swoje ulice – wiele na to wskazuje, że wkrótce także w Raciborzu.
Przewiduję, że jeśli nowe przepisy o abonamencie wejdą w życie kult Drzymały na jutubie i innych fejsbukach zyska nowych, równie sprytnych wyznawców.
bozydar.nosacz@outlook.com