Racibórz Miasto (tylko?) Idei
21 czerwca na raciborskim zamku odbyła się konferencja pt. Miasta Idei. Organizatorem była Gazeta Wyborcza na zlecenie miasta Racibórz. Miasta Idei to cykl spotkań odbywających się w miastach Śląska, podczas których omawiane są potencjały tych miejscowości. W Raciborzu tematem przewodnim było wykorzystanie Odry. Racibórz reklamuje plażę miejską jako pierwszy taki obiekt w województwie.
Choć nikt tego nie ogłosił wprost, to konferencja miała być działaniem marketingowym miasta. Po jej odbyciu Wyborcza opublikuje szereg pozytywnych artykułów o Raciborzu i pochwali jak dobrze wykorzystano tu obecność rzeki. Może to zachęcić czytelników tej gazety do odwiedzenia Raciborza, wpłynąć nieco na rozwój turystyki miasta, na pewno przedstawi lokalne władze jako innowacyjne i odważnie spoglądające w przyszłość. I takie działania reklamowe miasta można zrozumieć, bo promować się po prostu trzeba. Jako miejscowy jestem jednak odporny na tanie chwyty. Co przeciętny raciborzanin mógł więc wynieść z konferencji?
Po pierwsze przeciętny mieszkaniec Raciborza raczej nie miał szans wziąć w niej udziału. Całe wydarzenie rozpoczęło się o godz. 10.00 rano i zakończyło się przed 15.00. To powodowało, że na początku słuchaczy było niecałe 20 osób (nie wliczając organizatorów i urzędników). Później frekwencję ratowali zaproszeni uczniowie.
Prezydent Mirosław Lenk miał opisać jak obecnie miasto wykorzystuje rzekę oraz jakie ma w związku z tym plany. Magistrat chce więc kontynuować zagospodarowywanie bulwarów nadodrzańskich, od mostu kolejowego do kładki. Będzie to proces długofalowy. Każdego roku ma przybyć jakaś nowinka, nawiązująca do rekreacyjnego charakteru plaży miejskiej. Jeśli chodzi o gospodarcze wykorzystanie rzeki włodarz przyznał, że uzależnia to od poprawy żeglowności Odry, na którą jednak samorząd nie ma bezpośredniego wpływu. Nie bez znaczenia jest tu funkcja Zbiornika Racibórz, który aktualnie realizowany jest jako zbiornik suchy (napełniany tylko w przypadku zagrożenia powodzią), co znacznie komplikuje gospodarcze zamysły nie tylko Raciborza, ale wszystkich miast leżących w biegu rzeki.
Pozostali uczestnicy konferencji mieli podać swoje pomysły na rzekę. Mówiono np. o możliwości połączenia żwirowni na Ostrogu z kanałem Ulga, gdzie mogłaby się znajdować przystań dla jachtów. Przekonywano aby przy miejskiej plaży stworzyć zejście do wody. Ktoś zaproponował budowę mostków linowych. Z większych i gospodarczych zadań proponowano port rzeczny przy Zbiorniku Racibórz itd.
Jestem jednak pesymistą jeśli chodzi o możliwości miasta w wykorzystaniu pomysłów swoich mieszkańców. I wcale nie chodzi od razu o port rzeczny. Prezydent Lenk podczas konferencji przyznał, że sam miał wątpliwości już co do budowy plaży nad Odrą. Gdyby nie upór jego urzędników, ten projekt by nie powstał. M. Lenk obawiał się reakcji raciborzan. Teraz oczywiście pomysł chwycił, plaża jest popularna. Dowiedzieliśmy się jednak, że takie pomysły przechodzą przypadkiem. Wpisuje się to w trendy poprzednich dekad rządzenia miastem. Czyli lepiej nie robić nic, bo mogłoby się komuś nie spodobać. W ten sposób w latach 90. zmarnowano okazję na wpuszczenie do Raciborza dużych supermarketów. Część z nas pamięta wycieczki na zakupy do Rybnika, który wykorzystał tamtą szansę. Innym grzechem zaniechania było wypuszczenie Eko-Okien z miasta. Dziś wiemy, że gospodarka stoi wysoko w priorytetach prezydenta. Stało się to jednak po prawie przegranych wyborach i pod presją krytyki.
Tak jakby ta gałąź samorządu nie była wcześniej istotna i trzeba o niej prezydentowi przypominać. Poza tym gospodarcza wizja miasta nadal nie przypomina poważnej strategii. Wiele łatwiej powinno być z kulturą. Ale jak widać prezydent i tu nie czuje pełnej swobody. Na konferencji zachęcał aby okazywać mu wsparcie, co ma mu pomóc w podejmowaniu decyzji. Bez aplauzu sprawy mogą się przeciągnąć.
O ile nie chcę się wpisywać w łatwą krytykę władzy i cieszę się, że bulwary w końcu zaczęły odżywać, to uważam to za małą część potencjału rzeki. Niestety, brakuje poważniejszych wizji u obecnych władz, które być może czekają na oklaski lub po prostu aż ktoś ich uprzedzi. Wtedy będzie można bez ryzyka iść wydeptaną ścieżka, ale znów w końcówce szeregu. Po konferencji nie potrafię otrząsnąć się z myśli, jak wiele dobrych pomysłów zostało i zostanie jeszcze porzuconych właśnie z powodu rozterek głowy miasta.
Marcin Wojnarowski