Pietrowice Wielkie: Szkoła dyscypliny i promocja pożarnictwa w Samborowicach. Tutaj wszystko jest na baczność
5 obozowych dni przy szkole w Samborowicach mija szybko jak z bicza trzasnął. Tu rodzą się miłości do straży pożarnej, nawet te na całe życie.
47 dzieci z klas 4–6 poznawało w minionym tygodniu trudy strażackiej służby. Obozowiczów podzielono na 4 grupy: ogniki, płomyki, iskierki i dymki. – Dla wielu z nich to pierwszy kontakt ze strażą pożarną – podkreśla Damian Tunk zastępca komendanta obozu i strażak ratownik z OSP Cyprzanów.
Każdy dzień pobytu został szczegółowo zaplanowany. Gdy odwiedziliśmy obozowiczów trwało budowanie linii gaśniczej. Do zajęć na miejscu dochodzą liczne atrakcje. Są wyjazdy turystyczne, m.in. wycieczki rowerowe do drewnianego kościółka w Gródczankach czy do czeskich Sudic i Trzebonia. Z drużynami z Cyprzanowa i Wojnowic rozegrano mecze w popularnego w okolicy schlagballa. Nie zabrakło dyskoteki z profesjonalnym didżejem. Wydarzeniem był przemarsz obozowiczów przez wieś. Odbywa się co roku wieczorem, uczestnicy niosą zapalone pochodnie, obok jadą wozy bojowe. Finałem akcji są zawody sportowo – pożarnicze sprawdzające umiejętności dzieci nabyte w trakcie obozowiska.
Program obozu układa się już w kwietniu. Wtedy zaczyna się także nabór obozowiczów. Inicjatywa jest gminna, uczestniczą w niej wszystkie jednostki OSP. Kadra obozu opiera się na miejscowych pedagogach. OSP zabezpiecza nocne służby wartownicze. Uczestniczą w nich też dzieci. Jeden wartownik pilnuje flagi, drugi nadzoruje pole namiotowe. – Obozujemy niezależnie od warunków pogodowych. Mieliśmy tu burze i to takie, że namioty były poprzylepiane do piłkochwytów na boisku. W takich sytuacjach zarządzamy ewakuację do pobliskiej sali gimnastycznej. To ważne, że mamy ją w odwodzie – podkreśla D. Tunk.
Młodym podoba się w Samborowicach. Druh Kevin Wieder przyjechał tu z Pietrowic Wielkich. – Trafiłem na obóz za namową wujków, którzy są strażakami. Byli tu wcześniej moi kuzyni i kuzynki. Podobają mi się ćwiczenia i czas wolny. Musztra jest trudna. Zawody pożarnicze nie są dla mnie nowością, bo rozwinięcie bojowe już robiłem. Tu jest nawet łatwiej, bo więcej w tym zabawy – uważa Kevin.
Najważniejsze w obozie jest przekazanie dzieciom strażackiego bakcyla. Spory procent strażaków ochotników w gminie rekrutuje się ze środowiska tego obozu. Jest organizowany od 1992 roku dzięki pomysłowi Bruno Stojera.
Koszty organizacji pokrywa gmina i liczni sponsorzy. Dzieci obowiązuje wpłata 50 zł ale ma charakter dyscyplinujący do uczestnictwa, bo bez niej wcześniej dochodziło do nieoczekiwanych rezygnacji z udziału. W zamian obozowicz dostaje koszulkę i czapeczkę oraz pendrive ze zdjęciami z obozu.
Przyszłoroczna edycja może być międzynarodowa, organizowana wspólnie z czeskim Krawarzem.(ma.w)