Wielka woda: Kultowy lokal odpłynął z Odrą
Klub „Kwadrans” działał na Ostrogu zaledwie trzy lata, ale zdążył ściągnąć do Raciborza największe gwiazdy polskiej estrady. Młodzież przychodziła na koncerty Maanamu, De Mono, Lady Punk, IRY, czy Anity Lipnickiej, a przedsiębiorcy do dziś wspominają odbywające się tam Bale Biznesmena. Miały być jeszcze kabaretony i imprezy plenerowe, ale wszystkie plany zniszczyła woda.
Nowy klub, otwarty w budynku po byłym salonie samochodowym volkswagena w 1994 roku, miał salę bankietową, bilardową, podświetlane szklane podłogi i drink bar zaopatrzony w najlepsze trunki. Odbywały się w nim koncerty i dyskoteki, ale do „Kwadransu” przychodziła raczej dojrzalsza młodzież. – Nikt nie spodziewał się w lipcu takiego kataklizmu. Pamiętam, że we wtorek dekorowaliśmy jeszcze salę bankietową na mającą się odbyć w środę imprezę. W klubie byłem do wieczora i pewnie zostałbym dłużej, gdyby nie telefon żony, która chciała, żebym już wrócił do domu. Do Raciborza dostałem się dopiero łódką wynajętą od strażaków z Markowic. Dopłynąłem nią razem ze wspólnikiem do „Kwadransu”, gdzie natknęliśmy się na dwóch rabusiów, którzy wywozili z klubu alkohol. Jak nas zobaczyli, zaczęli od razu uciekać – wspomina Roman Makulik, właściciel klubu.
O rozmiarze zniszczeń mógł jednak mówić dopiero wtedy, gdy woda opadła. – Na początku łudziłem się jeszcze, że koszty remontu pokryje ubezpieczenie. Wkrótce okazało się jednak, że nasza polisa chroniła nas przed wszystkimi możliwymi kataklizmami oprócz powodzi. To była malutka klauzula, której nikt nie doczytał. Oprócz tego, że straciliśmy wszystko co znajdowało się wewnątrz klubu, to jeszcze okazało się, że mury popękały w tak wielu miejscach, że budynek wymaga klamrowania. Nie dostaliśmy żadnej pomocy, a musieliśmy spłacić zaciągnięty wcześniej kredyt, więc podjąłem decyzję o zamknięciu „Kwadransu” – tłumaczy pan Roman. Po klubie została pamiątkowa księga z wpisami goszczących w nim gwiazd i wspomnienia.
K. Gruchot