Nauczyciel królewskiej gry
Tadeusz Wójcik był wielkim pasjonatem szachów. Raciborski sport stracił wartościową postać.
Spod jego „ręki” wyszedł w świat najlepszy raciborski szachista Marek Stryjecki (pierwsza dziesiątka świata w poprzedniej dekadzie). Trenera z autorytetem wspomina jego podopieczny z Piotr Jeziorski.
T. Wójcik był z zawodu pedagogiem i zajmował się trenowaniem młodzieży grającej w szachy. – Był nauczycielem wychowania fizycznego ale potrafił zrobić wszystko – wspomina Jeziorski, nauczyciel z Tworkowa, podobnie jak Wójcik zajmujący się paroma dziedzinami sportu i entuzjasta szachów. O zmarłym mówi jako „wielkim pasjonacie tej dyscypliny”. – One były dlań czymś w rodzaju pokarmu. Tak, jak pszczołom niezbędny do przeżycia jest nektar, tak dla niego tym nektarem były zmagania przy szachownicy – opowiada pan Piotr.
Wójcik sam był w przeszłości uzdolnionym graczem. – Miał ku temu wszystkie potrzebne papierki – uśmiecha się nasz rozmówca. Partie królewskiej gry rozgrywał przez 40 lat. Skupił się na szkoleniu szachowym dzieci. – Zainteresowanie tą dyscypliną, które funkcjonuje aktualnie w naszym powiecie jest przede wszystkim jego zasługą. Nie ma chyba osoby z tej sfery sportu umysłowego, która by go nie znała, lub której on sam, nie nauczyłby tajników tej znakomitej gry – uważa Jeziorski, które cyklicznie organizuje zawody szachowe i tak jak Wójcik jeździ z uczniami na turnieje w okolicy.
Mistrz Stryjeckiego
Zdaniem tworkowskiego nauczyciela śmierć Wójcika jest wielką stratą dla tej dyscypliny w regionie. – Był to człowiek który miał dar przekazywania pasji. Ona od niego dosłownie emanowała. Kiedyś spytała mnie jego żona: „Jak on to robi, powiedz? Przecież on te dzieci okrzyczy, zgani, a one i tak zawsze znowu przyjdą do niego”? – wspomina P. Jeziorski. Podkreśla, że tam gdzie Wójcik prowadził zajęcia szachowe zawsze miał pełną salę. Wyszkolił całe mnóstwo zawodników, trenerów i instruktorów szachowych. Jego wychowankiem był słynny przed laty Marek Stryjecki. Raciborzanin, którego T. Wójcik prowadził od najmłodszych lat. Marek w 1998 r. zdobył w Krynicy Morskiej brązowy medal mistrzostw Polski juniorów do lat 18. Kolejne dwa medale zdobył w roku 1999: złoty w Nowej Rudzie do lat 18 i z srebrny w Trzebini do lat 20. Wielokrotnie reprezentował Polskę w mistrzostwach świata i Europy juniorów w różnych kategoriach wiekowych. Najlepsze wyniki uzyskując w roku 1999: VI miejsce na mistrzostwach Europy do lat 20 oraz X miejsce na mistrzostwach świata do lat 18. W 2002 roku zadebiutował w finale mistrzostw Polski seniorów, zajmując w Warszawie XIII miejsce. Najwyższy ranking w karierze osiągnął 1 kwietnia 2002 r., z wynikiem 2456 punktów zajmował wówczas 34. miejsce wśród polskich szachistów.
Trenował wbrew chorobie
– Pan Tadeusz potrafił każdemu wmówić, że szachy są najważniejsze. Zawsze będziemy wspominać jego fascynację, pracowitość i upór w dążeniu do celu. Tam gdzie nie można było wejść drzwiami wchodził oknem – Jeziorski przywołuje obrazy z pamięci.
Oprócz tajników gry w szachy nieżyjący już trener potrafił przekazać podopiecznym wiele pozytywnych cech charakteru. Zawsze dbał o dyscyplinę, ale jednocześnie potrafił żartować z dziećmi. Gdy do szkoły przyszła 25–osobowa grupa przedszkolaków potrafił skupić ich uwagę na ponad godzinę czasu. Dzieci słuchały, a te co nie słuchały nie przeszkadzały. Każdego potrafił przekonać do królewskiej gry. Ostatnie lata pomagał w szkoleniu młodzieży w Tworkowie. Nie przeszkadzała mu w tym nawet choroba (chorował na cukrzycę). Po amputacji nogi dalej sam przyjeżdżał samochodem do tworkowskiej placówki i prowadził zajęcia. Pomimo wielu problemów zdrowotnych, będąc dość często w ostatnich latach życia w szpitalu, prowadził tam treningi szachowe przez internet. – Mówił to co myślał. Wiele się od niego nauczyłem. Na pewno nie tylko ja. Jeżeli kogokolwiek czymś mógł urazić, to jeszcze dzisiaj w jego imieniu pragnę wszystkich bardzo przeprosić. Mam nadzieję, że turniej szachowy jego imienia, który już od kilku lat organizujemy w Tworkowie, będzie organizowany na jego cześć nadal. A może w przyszłości nawet się rozrośnie. Dziękujemy bardzo panie Tadku – kończy Piotr Jeziorski.
Tadeusz Wójcik zmarł 21 czerwca. Miał 72 lata. Pochowany został na cmentarzu Jeruzalem w Raciborzu. (red.)