Lenartowicz: Społeczeństwo się obudziło
Posłanka PO Gabriela Lenartowicz o protestach, reformie sądownictwa oraz pomysłach na ochronę Puszczy Białowieskiej i walkę ze smogiem.
– Prezydent Andrzej Duda zawetował przyjęte przez parlament ustawy o reformie Krajowej Rady Sądowniczej oraz Sądu Najwyższego. Czy odbiera to Pani jako sukces protestów, do których pani zachęcała i w których brała pani udział?
– Myślę, że to jest przede wszystkim sukces Polski obywatelskiej – i tu wyrazy szacunku i podziękowania dla raciborzan, którzy przyłączyli się do protestu. Pokazaliśmy nie tylko prezydentowi, nie tylko większości rządzącej, ale także sobie samym, że nasz obywatelski głos ma znaczenie, że nie jest głosem wołającego na puszczy i że nasza niezgoda na metody, którymi próbuje się nas na siłę uszczęśliwiać, może być skuteczną presją. Dobrą stroną tej sytuacji jest to, że społeczeństwo się obudziło – obywatele obudzili się do swoich postaw obywatelskich. One nie ograniczają się do świadomego udziału w wyborach, ale też do takich wystąpień i protestów publicznych. Są one przestrogą dla rządzących, że np. próby zmiany ordynacji wyborczej w takim kierunku, by zapewnić wygraną obecnie rządzącym, nie odbędą się bez kontroli społecznej.
– Sądowcnitwo powinno zostać po staremu?
– Sądownictwo w Polsce nie działa dobrze, ale to co nam zaproponowano nie miało z reformą nic wspólnego. Było tylko przejęciem władzy personalnej i politycznej nad sądami. Pan prezydent zaproponował prace nad rzeczywistą reformą sądownictwa. My chcemy – i tak też rozumiemy zapowiedzi pana prezydenta – żeby była to rzeczywista reforma, która będzie przybliżała sądy Polakom, będzie skracała procedury, uczyni sądy przyjaźniejszymi dla ludzi, upodmiotowi obywatela wobec sądów. Liczymy na to, że deklaracje prezydenta są szczere i że te ustawy, które mają powstać w przeciągu dwóch miesięcy, będą przygotowywane przy partycypacji społecznej i eksperckiej, że to będą ustawy dobre, że to będzie rzeczywista reforma – dla Polaków, a nie dla władzy.
– Czy jako Platforma Obywatelska macie własne pomysły i propozycje związane z reformą sądownictwa?
– Takie propozycje są składane od długiego czasu i na pewno będą przysyłane do pana prezydenta. Zresztą o tym mówią zarówno deklaracje wsparcia intelektualnego szefa krajowej rady sądownictwa, jak i projekty składane przez stowarzyszenia sędziowskie. Myślę, że założenia takiej reformy oparte o identyfikację bolączek polskiego sądownictwa są. To nie jest kwestia gotowca, tylko wymieniania się diagnozą sytuacji i propozycjami rozwiązań prawnych. Na tym to polega, a nie na wyciąganiu królika z kapelusza.
– Najpierw protestowała pani w Puszczy Białowieskiej, później w Warszawie, a ostatnio w Raciborzu. Co dalej?
– Zapowiedzieliśmy specustawę wzmacniającą ochronę przyrody na przykładzie Puszczy Białowskiej, bo jest to jedyny obiekt przyrodniczy UNESCO w Polsce, który obejmuje swoim zasięgiem całą puszczę, a nie tylko park narodowy. Nasz pomysł polega na inkorporacji wszystkich uwarunkowań ochronnych wynikających m.in. z UNESCO, do ustawy, bo w tej chwili są one rozproszone po układach międzynarodowych i czasami ministerstwo udaje, że nie są to przepisy ogólnie obowiązujące.
– Ochrona środowiska to pani specjalność. Co z ustawą antysmogową? Póki co, walkę z tym zjawiskiem podjęły niektóre samorządy wojewódzkie, m.in. sejmik śląski.
– W tej chwili kompetencje sejmików województw ograniczają się tylko do wprowadzania zakazów używania złych pieców i paliw. Sejmiki nie mogą zakazać handlu nimi. Egzekucja tego będzie bardzo trudna, żeby nie powiedzieć niemożliwa. Stąd konieczność wprowadzenia regulacji ustawowych. Prace nad tą ustawą są na ukończeniu. Chcemy zakazać obrotu „kopciuchami” i złym paliwem, a jednocześnie zaproponować cały pakiet wsparcia ekologicznego ogrzewania. To nie może być tak, że Polaków nie stać na ekologiczne ogrzewanie.
– Na czym miałoby polegać to wsparcie?
– Będzie to dotyczyć wsparcia na wymianę źródeł ciepła, dołączenia się do sieci, walki z ubóstwem energetycznym, ulg podatkowych dla każdego Polaka, który spełni kryteria norm ekologicznych związanych z ogrzewaniem budynków w przypadku, gdy koszt ekologicznego ogrzewania będzie większy. Żeby nie powtórzyła się sytuacja sprzed lat, gdy ludzie podłączali się do sieci gazowej, a potem nie było ich stać na to ogrzewanie i wracali do zwykłych pieców.
– Skąd wziąć na to pieniądze?
– Na to są pieniądze, które wpływają do polskiego budżetu z tytułu tzw. handlu emisjami. Tych wpłat dokonują ci, którzy emitują dwutlenek węgla, głównie duża energetyka. Zgodnie z obowiązującymi przepisami te pieniądze powinny zostać przeznaczone na ochronę klimatu, a czymże jest zwalczanie niskiej emisji jak nie ochroną klimatu? W rezultacie chcemy zagwarantować, że coroczne wydatki publiczne na ochronę powietrza w Polsce będą nie niższe niż 0,5% PKB. To nam pozwoli w ciągu 20 lat dojść – poprzez oszczędności energii, termomodernizacje, dopłaty do paliw, wymianę źródeł ciepła – do sytuacji, że będziemy mieli w Polsce jakość powietrza nie tylko w standardach wynikających z dyrektyw unijnych, ale i WHO (skrót od ang. World Health Organization – Światowa Organizacja Zdrowia – red.), które są bardziej wyśrubowane.
Rozmawiał Wojtek Żołneczko
Komentarz: Cyrankiewicz, Goebbels i... Kaczyński
Posłanka Gabriela Lenartowicz potrafi mówić rzeczowo, szczególnie jeśli zapytać ją o kwestie związane z ochroną środowiska. Ten temat zna na wylot, bo przez lata szefowała Wojewódzkiemu Funduszowi Ochrony Środowiska w Katowicach, a w „gabinecie cieni” PO dzierży tekę ministra środowiska. Naturalne jest więc jej zaangażowanie w obronę Puszczy Białowieskiej, czy prace nad ustawą antysmogową.
Jednakże wspinaczka po szczeblach partyjnej kariery, wystąpienia na konwentach PO, udzielanie wywiadów w ogólnopolskich mediach i pozowanie do zdjęć u boku Grzegorza Schetyny mają swoją cenę. W tym przypadku są nią przymusowe kontakty z „nawiedzonymi ekologami” w okolicach Białowieży, grzmienie w mediach (przeważnie) społecznościowych o faszystowskiej dyktaturze, którą ma zaprowadzać w naszym kraju PiS, przypisywanie Jarosławowi Kaczyńskiemu z jednej strony cech i metod faszystowskich, a z drugiej – komunistycznych.
Wszystko to świadczy o przesiąkaniu retoryką skrajności, której rak toczy obie strony politycznego sporu – zarówno Prawo i Sprawiedliwość, jak i Platformę Obywatelską. Szkoda, że przerzuty dotykają również ludzi pokroju Gabrieli Lenartowicz, którzy dotychczas kojarzeni byli raczej jako oszczędni w słowach fachowcy niż gardłujący politycy.
Ta dziwna „choroba” dotyka ostatnimi czasy już nie tylko polityków, celebrytów czy dziennikarzy, ale również zwyczajnych, twardo stąpających po ziemi ludzi. Chory człowiek długo nie pociągnie – naród również. Nie dajmy się tej „chorobie” – nie dajmy się zwariować.
Wojtek Żołneczko