Zboże dobrze sypało. Suche i obfite plony w Kobyli
Dożynkową imprezę we wsi zorganizowano w GOK–u. Wcześniej rolnicy dziękowali za żniwa w kościele.
Z rolniczej, niewielkiej osady Kobyla zmieniła się dziś w zaludnioną wieś o populacji przewyższającej tysiąc osób. Rolników nie przybyło, za to okazałych domów nowych osiedleńców jak najbardziej, szczególnie na wjeździe do wsi. Sołtys Kobyli Alfred Kocjan mówi o sobie, że jest małorolny. – Kurka i królik są – uśmiecha się. Chwali tegoroczne żniwa. – Plon elegancki – kwituje krótko. Wspólnie z radą sołecką przygotowali biesiadę dożynkową w GOK.
W rolę starostów wcieliło się małżeństwo Sabina i Andrzej Porwołowie. Rolnicy gospodarują na 15 hektarach, ale mąż pracuje jeszcze poza branżą rolną. Wychowują dzieci Wojtka i Martę. Porwołowie uprawiają zboża. – Zbiory mieliśmy udane. Jeszcze ich dokładnie nie policzyłem, ale jest tego tak dość – mówił nam pan Andrzej. – W sumie nie ma na co w tym roku ponarzekać, bo skup się trzymie już lata z niskimi cenami – dodał.
Według Porwoła w rolnictwie jest tak, że gdy się w coś zainwestuje nie można być pewnym zysku. Na przykład przy popycie na byki ktoś wyłoży pieniądze na ich hodowlę to za 2 lata może się okazać, że cena skupu tak spadła, że trzeba do interesu dopłacić.
– Trudno jest być rolnikiem, trzeba tak pozytywnie kombinować i trochę inwestować w jedno, a trochę stawiać na drugie. Wybrać troszka tego i troszka innego, bo co nie wyjdzie tu, uda się tam. My zasialiśmy owies, który przed rokiem w skupie był po 600–650 zł od tony, a w tym roku stoi tylko 400 zł. No to trafił do spichlerza i czeka na kupca – wyjaśniał A. Porwoł.
W GOK–u spotkaliśmy Jana Krolika z żoną Małgorzatą. To były wiceszef zawodowych strażaków z Raciborza, już na emeryturze. Ma w Kobyli 5 ha pola. – Teraz bez pracy spokojniej się je uprawia – ocenił. Wciąż jest tutaj prezesem OSP i działa w gminnym zarządzie. – To zostało we krwi. Jak wyje syrena to trzeba jechać – stwierdził. Według Krolika „pogododowo i ilościowo to były udane żniwa”. – Zboże dobrze sypało i suche było bardzo. Mieliśmy zasiane zboże ozime, które wschodzi szybciej. Przed deszczami je zebraliśmy – opowiadał. Krolik przyznał, że gleby w okolicy są słabej klasy, bez porównania z drugą częścią powiatu raciborskiego. – U nas jest 68 m wyżej niż tam. My som bliżej Boga – zakończył z uśmiechem.
(ma.w)