Skarby ze złomu. Urządzili zbiórkę by ratować życie
Złomiada to pomysł Szymona Bolika z Krowiarek. To, co dla jednych było śmieciem, dla chorego Mateuszka okazało się pomocne w ratowaniu jego życia.
Bolik jest wychowawcą w poprawczaku i radnym powiatowym. To na tyle barwna postać naszego powiatu, że materiał filmowy o nim zrealizowała telewizja TVN. Młody samorządowiec wymyślił w tej kadencji Złomiadę – akcję zbierania złomu po wioskach. Idea, która na początku wydawała się żartem, przyniosła wiele pożytku. Tej jesieni Bolik znalazł dla niej nowe zastosowanie, bo postanowił włączyć się w pomoc dla raciborzanina Mateusza Giedy, który potrzebuje kosztownego leczenia. – Zaplanowaliśmy Złomiadę na 28 października w Pietrowicach Wielkich i 4 listopada w Krowiarkach – mówi jej inicjator.
Tysiąc w przedbiegach
Gdy S. Bolik nagłaśniał medialnie swoją zbiórkę, w Raciborzu trwał remont dachu domu przy ul. Cegielnianej. Dekarze dowiedziawszy się o szlachetnym celu zbiórki poprosili właścicielkę, by przekazała nań zdemontowaną blachę cynkową. – Kto zna się na złomie ten wie, że taki odpad jest niezwykle cenny. Szybko wraz z kierownikiem internatu zmobilizowaliśmy oddział do zadań specjalnych i firmowym wozem z Instal–Magu pojechaliśmy w deszczowy poranek zbierać kawałki blachy i rynien – wspomina pan Szymon. Ten wyjazd przyniósł 1050 zł gdy sprzedali złom w skupie.
Rolnicy nie wzięli ani grosza
Objazd po Pietrowicach Wielkich przyniósł 2000 zł bo zebrano tam 4 tony odpadów. Ciągnik i przyczepa, na którą układano złom, pochodziły od miejscowych rolników. Za użyczenie sprzętu i zużyte paliwo nie wzięli od zbieraczy ani grosza. – Zdarzali się ludzie, którzy zapraszali nas na swe podwórka, by pokazać szczególnie wartościowe skarby. Ciężkie kaloryfery, kilkumetrowe „tregry” czy wielkie fragmenty ogrodzeń stalowych nie były rzadkością – wylicza S. Bolik. Jeśli jego ekipa przeoczyła jakiś adres to miejscowi sami docierali do zbieraczy i ściągali ich na swą posesję. Zbiórka trwała 5 godzin. Trzy pełne przyczepy złomu trafiły na złomowisko Brygidy Labudy. – Otrzymaliśmy tam satysfakcjonującą cenę 500 zł za tonę – zaznacza nasz rozmówca.
Ofiarność bez granic
Jadąc do Krowiarek w sobotni poranek 4 listopada Szymon Bolik miał sporo wątpliwości czy zbiórka się powiedzie. – Wiedziałem, że tamtejsze gospodarstwa są już dość mocno „przetrzebione”, bo organizowałem tam Złomiadę już dwa razy – wyjaśnia. Rzeczywistość zweryfikowała na korzyść jego obawy. W krowiarskich stodołach i szopach było jeszcze wiele metalowych odpadów. – Ofiarność moich sąsiadów nie zna granic – cieszy się Bolik. Po 4 godzinach zbiórki i trzech kursach na złomowisko do Makowa waga wskazała 4600 kg. Zbieracze „zarobili” 2200 zł. Organizator zauważa, że ludzi w Krowiarkach jest wielu mniej niż w Pietrowicach Wielkich więc wynik zbiórki szczególnie sobie ceni. – Wyróżnię tu jednego z mieszkańców ul. Folwarcznej, który ofiarował nam całą górę starych felg samochodowych. Pomógł też właściciel firmy transportowej przekazując kilka ciężkich felg od tirów – podkreśla S. Bolik. Zdarzył się nawet przypadek sprowadzenia złomu od rodziny z Gamowa aby zasilić akcję w Krowiarkach.
(ma.w)