Fajerwerkowe szaleństwo trzeba ucywilizować
Arkadiusz gruchot - Wydawnictwo Nowiny
Na argument, że sylwestrowe wybuchy to nasza, polska tradycja odpowiadam: taka tradycja, która powoduje cierpienia, a nawet choroby ludzi i zwierząt, zatruwa nam glebę i powietrze nie jest dobrą tradycją. Jest szaleństwem, które trzeba ucywilizować. Z mało uciążliwego witania Nowego Roku kilkoma fajerwerkami na początku lat 90-tych, zrobiła nam się wielogodzinna, niemal wojenna kanonada, którą zdecydowana mniejszość terroryzuje bezradną większość.
Eksperci szacują, że wydatki na sztuczne ognie i petardy wystrzelone w Sylwestra wyniosły w Polsce 520 mln zł (informacja za PAP). Jeśli odniesiemy te dane do Raciborza, to wyjdzie na to, że w tę jedną noc puściliśmy z dymem 700 tys. zł. Nawet jeśli to wyliczenie obarczone jest sporym ryzykiem błędu to i tak te kwoty przerażają. A konkretnie przeraża mnie myśl, ile dobrych rzeczy można by co roku w Polsce (w Raciborzu, Wodzisławiu, itp.) zrobić za te bezsensownie stracone pieniądze.
Wbrew potocznie powtarzanym opiniom, w Polsce władze gminne nie mogą zakazać, a nawet ograniczyć sylwestrowej strzelaniny. Tego typu uchwały są unieważniane przez wojewodów, a odwołania gmin przegrywają w sądach administracyjnych, które stoją na stanowisku, że gminy nie mogą regulować czegoś, co już jest uregulowane, głównie w kodeksie wykroczeń. A on zakazuje przecież „zakłócania spokoju, porządku publicznego i spoczynku nocnego przez hałas lub inny wybryk”. Sądów nie interesuje, że obecne przepisy są niewykonalne. Bo niby kto i jak w praktyce miałby powstrzymać lub karać te setki tysięcy osób zakłócających w tym samym czasie, w całym kraju, spokój sąsiadom? Na marginesie, czy ktoś mi wyjaśni, dlaczego w sylwestrową noc straż miejska w Raciborzu nie pracuje?
Jestem przekonany, że da się w Polsce tak zmienić prawo na poziomie ustawowym, że fajerwerkowe szaleństwo zostanie ucywilizowane, podobnie jak to się aktualnie dzieje w wielu krajach Europy. Uważam równocześnie, że same zakazy i ograniczenia prawne nie rozwiążą problemu i należy poszukiwać życiowego kompromisu, w którym wolność miłośników fajerwerków nie będzie naruszała wolności tych, którym one przeszkadzają czy wręcz szkodzą.
Bez wątpienia znaczącą rolę mają tu do odegrania samorządy gminne, nie tylko stosując instrumenty prawne, ale także kreując działania zachęcające do pożądanych zachowań (np. organizując profesjonalne, bezhukowe noworoczne inscenizacje, które być może skusiłyby do udziału znaczną część „podwórkowych pirotechników”). Równocześnie potrzebne jest upowszechnianie rzeczowej informacji: z jednej strony zachęcającej fajerwerkowiczów do niekupowania najbardziej trującego i ogłuszającego asortymentu petard. Z drugiej, na pokazywaniu szkodliwych zdrowotnych, społecznych i środowiskowych skutków ubocznych sylwestrowej strzelanki.