Duży kaliber: ABW wyłapała faszystów z Wodzisławia
WODZISŁAW Mateusz S., Tomasz R., Adam B., Dorota R., Adrian K. i Dawid K to uczestnicy zorganizowanych w lesie urodzin Adolfa Hitlera. W ich domach znaleziono flagi, odznaki, naszywki i publikacje o symbolice nazistowskiej, a także amunicję i broń.
Przypomnijmy, sprawa dotyczy materiału, który w połowie stycznia opublikował Superwizjer TVN. Na filmie pokazywane są grupy neofaszytów z różnych części Polski, jednak to fragment z członkami wodzisławskiej Dumy i Nowoczesności jest najbardziej bulwersujący. Dziennikarze nakręcili w lesie uroczystość i przemowy na cześć Adolfa Hitlera. W materiale widać mieszkańców powiatu wodzisławskiego a także prezesa stowarzyszenia Duma i Nowoczesność, mieszkańca Wodzisławia Mateusza S., który przygotowuje uroczystość w lesie oraz Jacka Lanusznego z Wodzisławia. Ten ostatni jest wiceprezesem DiN oraz prezesem śląskich struktur Ruchu Narodowego. To on był jednym z pomysłodawców wieszania portretów europosłów PO w Katowicach.
Wyszli na wolność
Po publikacji sprawą zajęli się funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Szybko zatrzymano sześć osób. Wobec mężczyzn, którzy zostali zatrzymani w poniedziałek 22 stycznia r., tj. Mateusza S., Tomasza R. i Adama B. zastosowano policyjny dozór, poręczenia majątkowe, zakaz opuszczania kraju połączony z zakazem wydawania paszportu oraz zakaz kontaktowania się ze współpodejrzanymi w sprawie. – Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na przyjęcie, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im przestępstw. Jednocześnie, na obecnym etapie śledztwa, biorąc pod uwagę zabezpieczone dowody, oświadczenia procesowe podejrzanych, dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania, wystarczające są wolnościowe środki zapobiegawcze – mówi prokurator Joanna Smorczewska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Szybko w ręce śledczych wpadli kolejni uczestnicy urodzin Hitlera – Dorota R. i Adrian K. W godzinach późnowieczornych 24 stycznia funkcjonariusze ABW zatrzymali kolejnego podejrzanego w sprawie, Dawida K.. Wszyscy wyszli na wolność, gdzie będą czekać na proces. Dodatkowo Adam B. odpowie za posiadanie nielegalnej broni i szesnastu sztuk amunicji.
DiN działał od lat
O wodzisławskim stowarzyszeniu rozmawiano również w sejmie. – Zero tolerancji dla jakichkolwiek przejawów propagowania, afirmowania, gloryfikowania zbrodniczych ustrojów totalitarnych – powiedział w sejmie minister MSWIA, Joachim Brudziński. Podkreślał, że czynności w tej sprawie prokuratura – zgodnie z kompetencjami – zleciła Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W efekcie do pierwszych zatrzymań w tej sprawie doszło już po 48 godzinach od emisji materiału. Kolejne zatrzymania realizowane były w środę. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach prowadzi śledztwo pod kątem art. 256 par 1 i 2 Kodeksu karnego, czyli m.in. publicznego propagowania faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa. – Problem organizacji o charakterze neonazistowskim nie jest problemem nowym. Stowarzyszenie Duma i Nowoczesność nie powstało pół roku przed realizacją materiału. Stowarzyszenie to zostało zarejestrowane w 2011 r., a od 2014 r. ma status organizacji pożytku publicznego – podkreślił szef MSWiA. Tłumaczył, że prawo o stowarzyszeniach jest skonstruowane w ten sposób, że stowarzyszenia podlegają nadzorowi starosty właściwego ze względu na siedzibę stowarzyszenia. A decyzje o delegalizacji stowarzyszenia może wydać sąd na wniosek organu nadzorującego lub prokuratora.
Zbierali pieniądze na mordercę
Minister Joachim Brudziński odniósł się również do zbiórki publicznej prowadzonej przez Stowarzyszenie „Duma i Nowoczesność” na rzecz Janusza Walusia. Janusz Waluś zabił w 1993 roku Chrisa Haniego, przywódcę Afrykańskiego Kongresu Narodowego i szefa Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej. Za swoje winy otrzymał karę dożywotniego pozbawienia wolności. Tłumaczył, że resort ma związane ręce, bo aby zbierać pieniądze nie trzeba mieć zgody MSWIA. – Prawo pozawala, i dobrze, działać chociażby grupom rekonstrukcyjnym w historycznych mundurach, ale furtki pozostawione dla nich wykorzystują prawdziwi przestępcy. Być może, a nawet na pewno trzeba to prawo zmienić. Ale w taki sposób, aby policja nie była zobligowana do ganiania po ulicach młodych pasjonatów historii – zaznaczył.
(acz)