Duży kaliber: Tragedia w Czerwionce. Nie żyje trzech nastolatków
CZERWIONKA To jeden z najbardziej dramatycznych wypadków w ostatnich latach w regionie. Dwie osoby nie żyją, trzecia odebrała sobie życie. Wszystkie ofiary to nastolatkowie.
W poniedziałek nad ranem pod kopalnią na ulicy 3 Maja w Czerwionce srebrny chevrolet uderzył w drzewo a następnie w betonową latarnię. W samochodzie znajdowały się dwie osoby, które zginęły na miejscu. Obrażenia były tak poważne, że lekarz mógł jedynie stwierdzić zgon. Na miejsce ściągnięto prokuratora oraz naczelnika wydziału ruchu drogowego. Strażacy zwrócili uwagę na dziwne i niejasne ułożenie ciał w samochodzie. Jeden z mężczyzn znajdował się z tyłu, drugi leżał na siedzeniu kierowcy ze spuszczonymi na zewnątrz nogami. Drzwi od kierowcy były otwarte. Mężczyzna doznał bardzo poważnego urazu, który wykluczał jakiekolwiek możliwości przemieszczania się już po wypadku, w tym próby opuszczania pojazdu czy otwierania drzwi. Zmarli to 17-letni Jakub L. i 18-letni Paweł C., mieszkańcy Czuchowa i Czerwionki.
Kamery pod kopalnią
Ślady zabezpieczone na miejscu świadczyły o tym, że w pojeździe jechały jeszcze inne osoby. Mowa o śladach krwi na zewnątrz samochodu czy wyciągniętym pasie bezpieczeństwa. Policja na miejscu przeszukiwała przyległy teren, jednak nikogo nie znaleziono. W pobliżu miejsca zdarzenia znajdują się dwie kamery. Jedna z nich należy do kopalni. Zamontowana na rozdzielni obejmowała zasięgiem miejsce wypadku, który wydarzył się bardzo blisko niej. Okazało się, że w samochodzie poza ofiarami miały jechać jeszcze dwie osoby. Kamera miała nagrać moment ich ucieczki oraz przekładanie jednej z ofiar na siedzenie kierowcy.
Pojechali sami
Policja szybko ustaliła, że z miejsca zdarzenia uciekli 17-letni Bartosz P. i jego rówieśnik Dawid D. Młodzi ludzie wracali z osiemnastki. Jak się dowiedzieliśmy, impreza odbywała się w Leszczynach. Organizowało ją dwoje nastolatków, którzy świętowali swoje osiemnaste urodziny. Na imprezie obecne były trzy dorosłe osoby, które bawiącej się młodzieży kilkakrotnie oferowali odwóz do domu. – Mimo nalegania, nie dało się ich w żaden sposób zmusić do odwozu – mówi uczestnik imprezy. Urodziny zakończyły się o godzinie 1.00 w nocy. Do tego czasu na miejscu czekali rodzice solenizantki oraz rodzina solenizanta, którzy byli gotowi do rozwiezienia towarzystwa. Uczestnicy późniejszego wypadku nie skorzystali z tej możliwości. Nie wsiedli również do pozostałych samochodów, które odwoziły w nocy gości. W pewnym momencie wyszli z imprezy. Dawid D. po wyjściu z imprezy poszedł do swojego domu i zabrał matce kluczyki do chevroleta. Zaczął rozwozić trójkę swoich kolegów. Kilka minut po godzinie 3.00 doszło do wypadku.
Poszukiwania nastolatków
Policja zaczęła poszukiwania Dawida D. Jego zdjęcia opublikowano w mediach. We wtorek kontynuowano poszukiwania. Tym razem wytypowano między innymi rejon w pobliżu oczyszczalni ścieków przy ulicy Nowy Dwór w Czerwionce. Zagajnik przeczesywali policjanci i strażacy. Przed godziną 12.00 na jednym z drzew zauważono ciało mężczyzny. Udało się go sprowadzić na ziemię z pomocą strażaków z miejscowego OSP. Policja potwierdza, że ciało należy do poszukiwanego Dawida D. Na czas czynności prokuratorskich zamknięto ulicę Armii Krajowej w Czerwionce. Policja wyznaczyła objazdy. Drugi z uciekinierów – Bartosz P. sam zgłosił się na policję.
Zdążyli odwieźć jednego
W środę okazało się, że w samochodzie, który rozbił się w poniedziałek nad ranem w Czerwionce jechało początkowo aż pięć osób. Jedna wysiadła kilka minut przed wypadkiem pod miejscową pasmanterią. To prawdopodobnie uratowało jej życie. – Rzeczywiście, w samochodzie, w momencie wypadku jechały cztery osoby. Bezpośrednio po wypadku ciało jednego z mężczyzn, który wypadł z samochodu zostało umieszczone za kierownicą. Nie ma co do tego wątpliwości – mówi nam prokurator Malwina Szendzielorz, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Rybniku.
Posadzili martwego za kierownicą
W momencie wypadku w samochodzie znajdowały się cztery osoby. Na miejscu zginął 17-letni Jakub L. z Czuchowa i 18-letni Paweł C. z Czerwionki. Obaj jechali na tylnych siedzeniach Bartosz P. po kilku godzinach zgłosił się na policję. Miał niegroźne obrażenia, dlatego został umieszczony w szpitalu. We wtorek został stamtąd wypisany, a w środę doprowadzony do prokuratury. – Twierdzi, że był w szoku i dlatego oddalił się z miejsca zdarzenia. Postawiliśmy mu zarzut dotyczący ukrywania sprawcy i zacierania śladów. Nie przyznaje się do pomocy w przenoszeniu zwłok – mówi prokurator. Dawid D. po ucieczce z miejsca zdarzenia kontaktował się ze znajomymi. Miał mówić o planach samobójczych. – Będziemy ustalać co się dokładnie działo bezpośrednio po wypadku. Bardzo ważnym elementem będzie zawartość jego telefonu, który już oddaliśmy do badań – mówi nam prokurator. Zarządzono sekcję zwłok Dawida D. która ma odpowiedzieć na pytanie, kiedy dokładnie nastolatek zdecydował się na odebranie sobie życia.
Adrian Czarnota