Piórem naczelnego: Obywatelski czyli urzędowy
Mariusz Weidner Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Nie podobają mi się niektóre zmiany wprowadzone do raciborskiego budżetu obywatelskiego. Znów utarto nosa – podobnie jak wcześniej strażakom – tym, którzy potrafią się skrzyknąć by zrealizować dobry pomysł. Tym razem padło na kluby sportowe. Na swoje potrzeby z budżetu już nic nie ugrają. Nie wiem kogo jeszcze dotknie w przyszłości ta urzędowa gilotyna równania do przeciętności. Znam tłumaczenia z Batorego, że strażacy czy sportowcy mają już skąd czerpać na swoje potrzeby, tyle, że wcześniej też mieli, a to co zrobili z budżetu obywatelskiego na pewno nie było wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Złe skojarzenia budzi nakaz głosowania każdego projektu. W tegorocznym budżecie starczyło środków na wszystkie zgłoszenia. W dzielnicach Raciborza sąsiedzi dogadali się, by nie wprowadzać niezdrowej rywalizacji. Dzięki porozumieniom wygrali wszyscy. Władzy taka oddolna zgoda nie przypadła do gustu i wymyśliła przepis, że bez głosowania nie ma rozdawania pieniędzy. Taka nakazowa polityka zwykle źle się kończy dla tych nakazujących. Co mnie cieszy, to wprowadzenie do puli obywatelskiej finansowania małych parkingów. Jestem pełen nadziei, że uda się połączyć siły i pieniądze by zacząć dokładać przestrzeni postojowej, bo jej deficyt miasto odczuwa od dawna. Mieszkańcy chcieli takich rozwiązań już wcześniej, tylko w magistracie długo dojrzewano do decyzji. Czekam teraz na zwiększenie puli pieniędzy w budżecie obywatelskim, bo ta zamiast rosnąć proporcjonalnie do aktywności mieszczan, zastygła w miejscu.