Żywe filtry powietrza
Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza
Nasz czytelnik przysłał zdjęcia prezydenta Lenka i wicestarosty Kurpisa z niedzielnego „Biegu Twardziela” z komentarzem: „żywe filtry powietrza”. Oczy mi zaszły łzami ze wzruszenia, że nasi włodarze tak się dla swojego umiłowanego ludu poświęcają, że na ciężkim mrozie, we własne płuca wyłapują cząsteczki smogu.
Pochlipałem, pochlipałem i wróciłem przed telewizor, a tam leciał film przyrodniczy o zwyczajach godowych samców. Okazuje się, że w świecie zwierząt, zanim samce zaczną walczyć ze sobą o samice na śmierć i życie przy użyciu kłów, pazurów, rogów, trąb, płetw, kolców jadowych i innych elementów wyposażenia, najpierw próbują zniechęcić do rywalizacji potencjalnych konkurentów bezkrwawym pokazem swej siły, odwagi, a nawet dominującego zapachu, groźnego głosu czy „wojowniczego” koloru skóry lub upierzenia.
Na przykład wielkie wrażenie wywierają rogi (choć nie każdy gatunek się ich dorobił), które pomagają zidentyfikować najważniejszego samca w stadzie, dzięki czemu nowi członkowie nie będą ryzykować walki z nim. Niektóre samce na przykład walą tymi rogami w drzewa, albo symulują pseudonatarcia w pełnym biegu, bo szybkość i wytrzymałość też jest wysoko oceniana przez samice. Z kolei odpowiednie ubarwienie może wywołać złudzenie optyczne, dzięki któremu samiec wydaje się większy, niż jest w rzeczywistości. Podobnie z wydawanymi dźwiękami: na przykład przeraźliwe sapanie nie musi wcale być oznaką braku kondycji, ale jawnym przekazem: sapię sobie otwarcie, czyli nie ukrywam się, czyli nie boję się nikogo. Podobno mistrzami pod tym względem są samce płazów bezogoniastych – Euletherodactylus coqui, które wydają dźwięki o dwóch różnych częstotliwościach – wyższej oraz niższej. Ten pierwszy (obiecujący, co tylko chcesz) służy do wabienia, a drugi (jak się nie podoba to wynocha) pokazuje rywalom granice zajmowanego terytorium. Było jeszcze coś o jakimś kumaku, który w przypadku zagrożenia przewraca się na plecy, że niby nie żyje, a po oszukaniu wroga dalej robi swoje, ale nie skupiłem się, bo przyszła teściowa i powiedziała, że z tego Żyły (znaczy skoczka narciarskiego) to jest niezły gagatek, bo zostawił żonę z dwójką dzieci dla kochanki.
Zresztą program o zwierzętach i tak się skończył i znów zaczęli ględzić o polityce, a konkretnie, że w tym roku, jesienią będą wybory samorządowe i że musimy wybrać kandydatów, którzy nie boją się trudnych wyzwań, są zdolni do poświęceń, itp. Bez sensu, żeby tak zaraz po fajnym filmie przyrodniczym dawać jakieś pierdoły o wyborach – pomyślałem. Chociaż… może jakiś związek jest?
bozydar.nosacz@outlook.com