Adolf Kleski Pan doktor w lodenowym płaszczu
Po doktorze Adolfie Kleskim nie zachowały się żadne zdjęcia, a kilka odnalezionych w archiwum dokumentów niewiele mówi o jego życiu i przebiegu kariery zawodowej. Na szczęście zostały wspomnienia mieszkańców Kuźni Raciborskiej, którzy pamiętają eleganckiego starszego pana o nienagannych manierach, przyjmującego pacjentów w willi po Walderach.
Adolf Kleski urodził się 12 grudnia 1869 roku i we wszystkich archiwalnych dokumentach funkcjonuje jako doktor nauk medycznych, ale nigdzie nie znalazłam informacji na temat tego, jakiej dziedziny dotyczyła ta dysertacja. Jego charakterystyczny akcent mógł świadczyć o tym, że na Ziemie Odzyskane przybył z Kresów. Nie wiadomo jednak kiedy to dokładnie było. Pierwszą wzmiankę o nim znalazłam w piśmie lekarza powiatowego do wydziału zdrowia Urzędu Wojewódzkiego datowanym na czerwiec 1947 roku. Feliks Bratek przedstawiał w nim sytuację służby zdrowia w całym powiecie. O Kuźni Raciborskiej, pisał, że „Budynek Niemca Maczugi, w Rynku nr 1, w którym mieściła się apteka, obecnie przydzielony przez P.U.R. Samopomocy Chłopskiej, nadawałby się na Okręgowy Ośrodek Zdrowia, względnie aptekę. Okręgowy Ośrodek Zdrowia mieści się tymczasowo w domu Dr. Kleskiego”. – Zaraz po wojnie leczyliśmy się u lekarza rosyjskiego, który przybył razem z armią, a urzędował w byłym klasztorze. Być może doktor Kleski trafił do nas razem z innymi repatriantami, którzy przyjechali tu w 1946 roku. Byli wśród nich Paciorowscy, Szczęśni i dyrektor nadleśnictwa, w którym już wtedy pracowałam – wspomina kuźnianka Róża Choroba.
Razem z doktorem do Kuźni przyjechała jego siostra Leopoldyna, z którą zamieszkał. Mieszkańcy Kuźni pamiętają, że otwierała zawsze pacjentom drzwi i prowadziła ich do poczekalni. Kiedy okazało się że stojący tam piec jest nieczynny, wyznaczono do tego celu kuchnię. Młodsza siostra doktora odeszła pięć lat przed nim i została pochowana na tutejszym cmentarzu.
Róża Choroba pamięta, że poznała doktora podczas rutynowego badania, na które skierował ją Urząd Stanu Cywilnego, bo obowiązywały wtedy przepisy, na podstawie których każda para narzeczonych musiała dostarczyć do urzędu przed ślubem zaświadczenie o stanie zdrowia. – To był 1951 rok, ale jak to bywa po wojnie, wciąż nie opanowano wielu chorób. Doktor Kleski zbadał osobno mnie, a potem mojego narzeczonego. Nie musieliśmy się nawet rozbierać, bo osłuchiwał nas przez ubrania.
Był eleganckim, starszym panem, który podobno kształcił się w Austrii, dlatego znał język niemiecki, choć posługiwał się nim rzadko – opowiada pani Róża.
Lekarz powiatowy Feliks Bratek w piśmie do Powiatowego Komitetu PZPR tak opisywał swego 81-letniego kolegę: „Pomimo swego wieku pracuje intensywnie. Przyjmuje około 40 pacjentów. Lekarz ogólny bez specjalności lub zainteresowania się specjalną dziedziną. Nie dokształca się. Może pracować w ambulatorium tylko ograniczony czas. Polecenia wykonuje terminowo. Członek PZPR. Do obecnej rzeczywistości ustosunkowany pozytywnie”.
Starszego pana z wąsem, który miał bardzo ciepłe podejście do dzieci pamięta też inna mieszkanka Kuźni – Renata Skrzypek. – Mój ojciec nie wrócił z wojny i jako półsierota dostawałam od niego pomoc medyczną. Doktor Kleski badał mnie i nie chciał wypuścić dopóki nie wypiłam tranu. Zwracał się do mnie zawsze „Dziecinko”, a na rozgrzewkę robił herbatę – tłumaczy pani Renata i dodaje, że gospodynią doktora była jej kuzynka Małgorzata Potyka, która zmarła w bardzo młodym wieku.
Przewodniczący Gminnej Rady Narodowej Paweł Wilk w piśmie do Wojewódzkiego Wydziału Zdrowia w Katowicach w sierpniu 1949 roku tak motywował prośbę o przydzielenie lekarza do Kuźni Raciborskiej: „Istnieje wprawdzie na terenie Kuźni Raciborskiej lekarz Ubezpieczalni Społecznej, który ze względu na swój 80-letni wiek rzec można, jest już niedołężny i poza swoją kancelarią ordynacyjną nigdzie się nie wydala. Tego rodzaju opieka lekarska w żadnym wypadku nie jest dostateczna i winna w jak najkrótszym czasie ulec zmianie dla dobra rąk pracujących w przemyśle, jak też pozostałego społeczeństwa około 5000 zamieszkujących teren tut. gminy”.
Jak na „niedołężnego lekarza”, doktor Kleski nieźle sobie jednak radził. W sprawozdaniu z działalności ośrodka zdrowia za rok 1950 donosił, że obsługuje swym zasięgiem siedem gromad z sześciu tysiącami mieszkańców, w tym 1526 uczniów ośmiu szkół, a jedynym sprzętem medycznym, którym dysponuje jego gabinet lekarski jest zepsuty aparat do mierzenia ciśnienia. W 1950 roku udzielił 11 978 porad lekarskich i 220 razy był na wizytach domowych. W pracy pomagała mu pielęgniarka Olga Kuszlik i sprzątaczka Maria Marcol, o której pan Adolf pisał w liście skierowanym do przewodniczącego Gminnej Rady Narodowej w Kuźni Raciborskiej. „Do personelu ośrodka należy i sprzątaczka, którą gmina ma opłacać obowiązkowo. Ponieważ tego nie czyniła, musiałem z własnych funduszów ją opłacić, a nawet w roku 47., kiedy gmina w ogóle na ośrodek zdrowia nic nie dawała. Uwzględniwszy wydatki kancelaryjne, wyjazdy służbowe, opłatę sprzątaczki… wypadnie, że darmo lub prawie darmo pełniłem czynności lekarza i kierownika ośrodka, któremu należy się nie 6000, jak gmina dotąd płaciła, lecz 18000. Dochodziły mnie słuchy, że opalam swe mieszkanie kosztem gminy. Wieści takie mogli tendencyjnie rozsiewać tylko ludzie złej woli i niechętni repatriantom, gdyż trudno przecież ażeby nie mogli obliczyć, że gdyby lokal ośrodka zdrowia mieścił się w wynajętym budynku, musiałaby gmina nie tylko opalać, ale i czynsz płacić, co bez porównania więcej by wychodziło aniżeli 10 ton koksu. Proszę o bezstronne rozpatrzenie sprawy, którą chyba jasno przedstawiłem. Dr Adolf Kleski”.
– To był fantastyczny lekarz, który posługiwał się pięknym charakterem pisma. Do tej pory mam jego recepty, z odczytaniem których nigdy nie miałam najmniejszego problemu. Chodził w zielonym, lodenowym płaszczu oraz kapeluszu i w nich przyjmował często pacjentów, bo w jego domu było bardzo zimno. Miał ogromne serce dla pacjentów, badał tylko stetoskopem i zdarzało się, że osłuchiwał pacjenta przez płaszcz. O dziwo, trafnie diagnozował i każdemu przepisywał odpowiednie leki. Wszyscy go darzyli ogromnym szacunkiem i zaufaniem. Pamiętam jego pooraną zmarszczkami twarz, okulary na nosie i wygląd, który wzbudzał takie zaufanie, że w ciemno zawierzyłoby mu się – relacjonuje kuźnianka Elżbieta Chroboczek.
Doktor Adolf Kleski zmarł 14 kwietnia 1958 roku w Kuźni Raciborskiej, gdzie został pochowany obok swej siostry Leopoldyny. O ich groby dba kuźniańskie koło Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej.
Katarzyna Gruchot
Wszystkich tych, którzy mają jakiekolwiek informacje, dokumenty lub zdjęcia związane z raciborskimi lekarzami pracującymi w szpitalu i lecznictwie otwartym autorka cyklu „Pionierzy raciborskiej służby zdrowia” prosi o pomoc.
Ema (Emilia) Gawliczek – mieszkająca na Płoni okulistka i kierowniczka Poradni Przeciwjagliczej w Raciborzu
Józefa Piotrowska doktor nauk medycznych, pierwsza dyrektorka raciborskiego szpitala, pracująca później w lecznictwie otwartym i kolejowym
Stanisław Korasadowicz dyrektor raciborskiego szpitala
Hubert Solich lekarz lecznictwa otwartego pracujący m.in. w ośrodkach zdrowia w Szonowicach i Ponięcicach
Stefan Roszczakowski – doktor nauk medycznych, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego raciborskiego szpitala i jego późniejszy dyrektor
Katarzyna Gruchot, tel. 600 082 303, k.gruchot@nowiny.pl