Żabką po nosie
List do redakcji
Szanowna Redakcjo,
W zeszłym roku o tej porze podpisałem umowę o wynajem swojego lokalu na sklep „Żabki”. W związku z tym potrzebna była zgoda mieszkańców na wydanie koncesji pozwalającej na sprzedaż napojów alkoholowych. Mieszkańcy wspólnoty oprotestowali uchwałę, twierdząc, że pogorszy to ich komfort życia. Na spotkaniu u prezydenta miasta przedstawicielka „Żabki” zobowiązała się w uchwale na zainstalowanie monitoringu i naprawę dwóch bram wjazdowych na podwórko. Jednak i to nie przekonało mieszkańców i zagłosowali przeciwko uchwale. Za uchwałą (czyli za możliwością sprzedaży napojów alkoholowych) było 39% właścicieli, a przeciwko 41%. I co robi wtedy pani pełnomocnik Gminy do spraw wspólnot? Znając wyniki głosowania, aby nie dopuścić do mojego ewentualnego dochodzenia swoich praw w sądzie, przy akceptacji prezydenta wstrzymuje się od głosu, czyniąc uchwałę niepodjętą, bez możliwości jej zaskarżenia.
Aż tu wychodząc któregoś dnia na raciborski Rynek, patrzę i co widzę? Otwiera swoje podwoje sklep „Żabki”. Bez protestów, bez monitoringu, bez remontu bram wjazdowych, na tym samym podwórku, na którym tak zaciekle prezydent bronił mieszkańców, w odległości 30 metrów od mojego lokalu.
Poczułem rozgoryczenie, wściekłość i żal. Pytam zatem, jak urzędnicy bezkarnie mogą dysponować moim majątkiem? Kto mi zapłaci za utracony czynsz? Pytam prezydenta: czy ja jestem z tego gorszego sortu? Władza urzędników jest porażająca. Takiemu samemu obywatelowi i przedsiębiorcy można zgodę dać, a drugiemu nie, wszystko według uznania.
Myślę, że brak zgody na umiejscowienie sklepu „Żabki” w moim lokalu (na ulicy Długiej) jest zemstą urzędu za nagłośnienie tej sprawy w radiu i lokalnej prasie. Czyli siedź cicho to dostaniesz, a odezwiesz się, to też dostaniesz, ale po nosie.
Janusz Kopeć
*tytuł od redakcji