Duży kaliber: Wicedyrektorka szpitala skazana przez sąd za szarpaninę
Jest wyrok dla wicedyrektor wodzisławskiego szpitala Małgorzaty Ż. Oskarżona miała w ubiegłym roku w szpitalu poturbować pielęgniarkę Grażynę Strzelec. Musi zapłacić grzywnę oraz nawiązkę na rzecz pokrzywdzonej pielęgniarki.
WODZISŁAW ŚL. Sprawa dotyczy awantury, która wiosną 2017 r. wybuchła na internie w wodzisławskim szpitalu. Tego dnia długoletnia i przebywająca już na emeryturze pielęgniarka Grażyna Strzelec wykonywała swoje obowiązki przy dokumentacji. Od 2015 r. jako emerytka była zatrudniona na umowie zleceniu. W szpitalu pielęgniarki z doświadczeniem są na wagę złota. W pewnym momencie na oddziale zjawiła się zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa Małgorzata Ż., która zaczęła wymieniać uwagi co do pracy pielęgniarek. Początkowa rozmowa przerodziła się w awanturę z krzykami. Kiedy jedna z pielęgniarek chciała opuścić pomieszczenie, wicedyrektorka chwyciła ją za ubranie i naruszyła jej nietykalność cielesną.
Grzywna i nawiązka
Sprawa trafiła do wodzisławskiego sądu z oskarżenia prywatnego poszkodowanej pielęgniarki. 24 maja sąd wydał wyrok. Małgorzata Ż. została uznana winną przestępstwa z art. 217 par. 1 kodeksu karnego, czyli „kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”. Zgodnie z wyrokiem Małgorzata Ż. musi zapłacić 2 tysiące złotych grzywny oraz tyle samo nawiązki na rzecz poturbowanej pielęgniarki. Musi również pokryć koszty procesu oraz zapłacić za adwokata pracownicy szpitala.
– Poszkodowana konsekwentnie podczas całego procesu podtrzymywała swoją wersję – mówiła w czwartek sędzia Ewa Tatarczyk, uzasadniając wyrok. – Podczas scysji poszkodowana weszła do jednego z pokojów, a następnie chciała z niego wyjść. Wówczas na drodze stanęła jej Małgorzata Ż. Tak naprawdę nie było świadków tego zdarzenia. Jedna z pielęgniarek widziała tylko część z tego zdarzenia, ale to, co widziała, potwierdza wersję poszkodowanej. Sąd nie miał żadnych powodów do tego, aby wersji przedstawionej przez pokrzywdzoną nie uznać za wiarygodną. Dlatego też sąd uznał, że oskarżona jest winna popełnienia zarzuconego jej czynu, czyli naruszenia nietykalności cielesnej i orzekł karę grzywny i zapłatę nawiązki na rzecz oskarżycielki prywatnej – dodała.
Pielęgniarka: szeregowy pracownik może odnaleźć sprawiedliwość
Co na to sama poszkodowana? – Jestem zadowolona z takiego wyroku – mówi nam pani Grażyna Strzelec. – Wnosząc sprawę do sądu stanęłam też po stronie moich źle traktowanych przez Małgorzatę Ż. koleżanek z pracy. Panią Ż. pamiętam jeszcze z dawnych lat, gdy była normalną pielęgniarką. Pnąc się po szczeblach kariery zawodowej bardzo się zmieniła. To właśnie przez nią wiele moich koleżanek odeszło z pracy. Jeszcze przed wniesieniem sprawy do sądu słyszałam od dyrekcji, że nie mam szans, że oni mają prawników, że to się będzie ciągnęło latami. Jak widać sądy działają sprawnie i szeregowy pracownik może w nich znaleźć sprawiedliwość – tłumaczy, dziś już przebywająca na emeryturze pielęgniarka. Jak przyznaje, nigdy nie została przeproszona przez Małgorzatę Ż. – Każdemu mogą puścić nerwy, każdy ma prawo do słabości. Nie poszłabym do sądu, gdybym usłyszała ze strony pani dyrektor słowo „przepraszam”. Nigdy się na to nie zdobyła. Tu chodzi nie tylko o szarpanie mnie, ale o długi czas niewłaściwego traktowania mnie i moich koleżanek ze szpitala – mówi pani Grażyna. Wyrok w sprawie Małgorzaty Ż. jest nieprawomocny.
Małgorzaty Ż. nie było podczas ogłaszania wyroku.
Wewnętrzna sprawa szpitala?
Przypomnijmy, że sprawę szarpaniny na oddziale opisywaliśmy na łamach Nowin Wodzisławskich już w sierpniu ubiegłego roku. Wówczas szpital nie odpowiedział na nasze pytania dotyczące szarpaniny. Rzecznik prasowy zasłonił się tym, że nie jest to informacja publiczna. – Wyjaśnienia zostały udzielone w sposób wyczerpujący w formie pisemnej dyrekcji szpitala, jako jedynemu uprawnionemu adresatowi przedmiotowych wyjaśnień. Ich treść dotyczy wewnętrznych spraw szpitala, tj. spraw pracowniczych, które nie stanowią informacji publicznej – stwierdził rzecznik prasowy szpitala w Wodzisławiu i Rydułtowach, Sławomir Graboń.
To nie pierwszy raz, kiedy nad głową Małgorzaty Ż. zebrały się czarne chmury. W sierpniu ubiegłego roku informowaliśmy, że została powołana pierwsza komisja antymobbingowa do oceny m.in. zachowań Małgorzaty Ż. Było to po piśmie podpisanym przez 25 pielęgniarek jednego z oddziałów. Pielęgniarki pisały wtedy: „Czujemy się zastraszane, wręcz gnębione przez Panią Ż. Boimy się chodzić do pracy, obawiamy się nagan i innych konsekwencji”. Wtedy komisja uznała jednak, że mobbingu nie było. Z kolei w lutym tego roku dyrekcja szpitala powołała drugą komisję antymobbingową – po tym, jak pracownicy lecznicy zgłosili, że są niewłaściwie traktowani przez zastępcę dyrektora ds. pielęgniarstwa Małgorzatę Ż. Wyników prac komisji jeszcze nie ma.
(acz), (mak)
A jak na wyrok sądu reaguje dyrekcja szpitala?
Dyrektor szpitala w Wodzisławiu i Rydułtowach Dorota Kowalska przekazała nam, że komentowanie wyroku sądu byłoby niewłaściwe. – Nie komentuję wyroków sądu – mówi. Nie oznacza to jednak, że nie odniesie się do sprawy wicedyrektor Małgorzaty Ż. Ale musi mieć ku temu formalne podstawy. – Czekam na uprawomocnienie wyroku oraz protokół komisji antymobbingowej, który ma być do mnie dostarczony w przyszłym tygodniu. Mając konieczne dokumenty będą mogła wypowiedzieć się w tym temacie. Odpowiem wtedy na wszystkie pytania – deklaruje.