Zemsta za fortepian była słodka
Do środowego głosowania nad absolutorium dla Mirosława Lenka to włodarz miał przewagę nad radnym Andrzejem Rosołem, który całą kadencję bezskutecznie prosi go o nowy fortepian dla RCK. Na sesji Rosół postanowił się odegrać.
Gdy rada miasta się formowała i dzieliła na obóz rządzący i opozycję, Andrzej Rosół zasilił szeregi zwolenników prezydenta Lenka. Jego klub zwykle głosuje jednomyślnie, za co lider nagradza członków realizując ich postulaty w pierwszej kolejności w budżecie. Muzyk i dyrygent Rosół nie przywykł jednak do podległości i wiele razy wyłamywał się z dyscypliny klubowej przy ważnych głosowaniach. Włodarz postanowił go zdyscyplinować i zaczął przeciągać zakup fortepianu, który radny uczynił priorytetem dla wypełnienia swego mandatu. W gronie kulturalników zaczęto mówić o nim Muzyczny Syzyf. – Bo ciągnę ten fortepian, ciągnę i wciągnąć nie mogę – żartował na sesji absolutoryjnej. Postanowił, że „odwdzięczy” się prezydentowi za zbywanie go z sesji na sesję w temacie instrumentu i w formie protestu zagłosował z opozycją przeciw udzieleniu Lenkowi absolutorium. Prezydent przyznał później, że postawę Rosoła rozumie, nawet go przeprosił za niezrealizowaną obietnicę i uznał sprzeciw radnego za jedyny zasadny spośród dziewięciu, które zaadresowano do wykonania budżetu 2017 przez Lenka.
(m)