Ogrodowy tor przeszkód dla żelaznych strażaków
Farskie ogrody, czyli rozległy teren zielony za krzanowicką plebanią stał się w niedzielę 8 lipca areną zmagań 24 strażaków (w tym jednej kobiety) o prymat w zawodach „Żelazny jak strażak”.
Z roku na rok impreza przygotowywana przez OSP Krzanowice nabiera coraz większego rozmachu. Niedzielne zawody miały nową lokalizację. Z głównej ulicy Krzanowic przeniosły się na zaplecze probostwa, gdzie miejsca starczyło na rozległy tor przeszkód i ustawienie dużej liczby ław biesiadnych. Miejscowa straż zorganizowała tam mieszkańcom dwudniową zabawę promującą OSP. Po sobotnim festynie przyszła pora na zawody dla strażaków – twardzieli.
Liczy się oddech
„Żelazny jak strażak” to bieg na czas po trasie obfitującej w wymyślne przeszkody. Biegnie strażak w tzw. nomexie czyli ubraniu używanym w akcji, a na plecach ma ciężkie butle z tlenem. Rywalizacja toczy się w upalne lipcowe popołudnie. – Oddychaj! Pamiętaj o oddechu – radzi uczestnikom rywalizacji sędzia zawodów Aleksander Wyglenda. Zadyszki można dostać niedługo po starcie. Ten sam tor można pokonać w 8 minut i 45 sekund, jak jeden z pierwszych startujących – Patrik Solich ze Strahowic, albo w 4 minuty i 40 sekund jak zwycięzca, również Czech, ale ze straży w Darkowicach – Miroslav Hanel. Dla naszych południowych sąsiadów strażacki bieg po torze przeszkód to chleb powszedni. Czesi organizują dużo takich zawodów. „Zarazili” druhów zza miedzy i w Krzanowicach od trzech lat też szuka się Żelaznych Strażaków.
Finisz z manekinem
Rekordowa była lista startowa – 24 uczestników na krzanowickich zawodach jeszcze nie było. Trasę wydłużono i wzbogacono o nowe przeszkody. – Będziemy się czołgali jak amerykańscy marines – mówił sędzia chętnym do zabawy. Dodano też rurę, którą trzeba było się przeczołgać i slalom z oponą od traktora. Były też tradycyjne: skok przez ściankę, bieg farmera z ciężarami po 25 kg na każdą rękę, zwijanie węża czy 30 uderzeń młotem. Na ostatni akord wybrano holowanie ciężkiego manekina. Po biegu każdy rzucał się wycieńczony na materac i z radością przyjmował na rozgrzaną głowę „kubeł” zimnej wody, którą oblewali go koledzy.
Z Torunia za plebanię
Wśród uczestników debiutował Piotr Wziątek, student Centralnej Szkoły Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie, który w roku akademickim brał udział w podobnych, choć jeszcze trudniejszych zawodach w Toruniu. Był tam 37., ale z Polaków 17., bo turniej ma międzynarodową obsadę. W Krzanowicach startował w środku stawki, więc obserwował rywali. Organizatorzy upatrywali w nim faworyta i mieli rację, bo z polskich strażaków miał trzeci wynik. Czechów biegło sporo – 13 na 24 uczestników.
Dwóch Wyglendów
Długo prowadził wicelider poprzednich krzanowickich zawodów Petr Bocek, przed Patrykiem Wyglendą. W drugiej części stawki lepsi od nich okazali się wspomniany Hanel i brat drugiego z nich – Krzysztof. Obu synom kibicował Eugeniusz Wyglenda radny Raciborza ze Studziennej. Obaj młodzieńcy służą w OSP Sudół. Świetnie poradził sobie z nową trasą Martin Lamla – naczelnik OSP Krzanowice. Wpisał się na listę startową dopiero na koniec, wcześniej kibicując kolegom z jednostki. Osiągnął drugi czas zawodów, tylko 7 sekund gorszy od zwycięskiego. Nie każdemu dane było ukończyć trudne zawody – rezygnowali Krzysztof Złoty (najmłodszy w zestawieniu, siedemnastolatek) i Denis Brzoska. Dla najlepszych przygotowano puchary, a dla Żelaznego Strażaka nagrodę pieniężną. Spikerem imprezy był Jan Długosz prezes OSP Krzanowice. Nagrody wręczały sekretarz Irena Duda i skarbnik Irena Liszka.
(ma.w)