Obozowy płomień płonie coraz mocniej
Obóz strażacki w Samborowicach jest tylko jeden w ciągu wakacji, a chętnych by wziąć w nim udział było trzy razy więcej niż miejsc.
39 młodych strażaków spędziło tydzień pod namiotem na dorocznym obozie organizowanym przez Gminę, OSP i Zespół Szkolno–Przedszkolny z Samborowic. Program pobytu wypełniły przeróżne atrakcje, od spływu łodziami po Cynie przez rozgrywki schlagballa, aż po wizytę w komendzie straży granicznej. Atrakcją ostatniego wieczoru na obozie jest przemarsz z pochodniami. Młodzież idzie z nimi przez wieś. To nawiązanie do uroczystych pochodów zwanych z dawna fackelzug. – Bolą nogi – ubolewał po powrocie jeden z chłopców. – Niemożliwe, a mnie wcale – śmiała się Ilona Gawlica, która od lat jest na obozach opiekunem. Przejście przez Samborowice zajmuje dobre pół godziny. Trasa biegnie tym samym traktem, jaki przemierza tu dożynkowy korowód. Mieszkańcom podoba się inicjatywa obozowiczów, bo wylegają przed swoje posesje i pozdrawiają maszerujących. Jedna z miejscowych włączyła skype’a i transmitowała obraz z samborowickiej ulicy do Niemiec.
Chętnych do zapisania się na obóz było trzy razy więcej niż miejsc. Uczestników wybrano m.in. na podstawie oceny z zachowania na świadectwie szkolnym. Mimo, że obozowicze rekrutują się z grona grzecznej młodzieży to letnią nocą nie bardzo chcą spać. Rozmowy i zabawy trwają do późnych godzin. – Pierwszej nocy przespaliśmy może ze dwie godziny – słyszymy od opiekunów. Kadra jednak nie narzeka i chętnie wraca co roku na samborowickie boisko przy szkole, które zmienia się w pole namiotowe. Jednym z wychowawców jest tu Bruno Stojer – pasjonat dziejów straży pożarnych ziemi raciborskiej. Ostatnio napisał o tym książkę, wydaną przez Nowiny i dostępną na rynku księgarskim (m.in. Sowa w Raciborzu i sekretariat Nowin).
Obóz to nie tylko przyjemności. Przedsięwzięcie jest poddawane wnikliwym kontrolom np. Sanepidu, co nie ułatwia pracy opiekunom. Tymczasem nie widać chętnych do dołączenia do zespołu czuwającego nad bezpieczeństwem obozowiczów i organizującego im czas wypoczynku. Gdyby nie problemy z naborem kadry, mógłby się odbyć jeszcze jeden turnus w Samborowicach. Miejscowi strażacy podkreślają znaczenie obozu dla działalności OSP. „Zarażone” pasją pożarniczą dzieci w wieku szkolnym trafiają potem do służby ochotniczej, a nawet zawodowej. Zapewnia o tym Roman Pośpiech z OSP Samborowice. Jednostka dochowała się młodzieżowej drużyny odnoszącej znaczące sukcesy na szczeblu krajowym.
(ma.w)