Szkoła nam się nie skończyła
ks. Jan Szywalski przedstawia
Widzę siebie we wspomnieniach jako malucha na podwórku szkolnym. Jest apel na rozpoczęcie roku szkolnego i przemawia dyrektor naszej podstawówki:
– Wiedza jest jak morze. Możesz z niego pić przez całe życie, a go nie wyczerpiesz.
Zdumiałem się: aż tak ogromna jest wiedza, że naprawdę nie starczy życia na naukę?
Inny pierwszoklasista przychodzi po pierwszym dniu zajęć ze szkoły.
– Podobało ci się? – pyta mama.
– Fajnie było, ale pani mówiła że jutro mamy przyjść znowu bo jeszcze wszystkiego nam nie powiedziała.
Gdyby malec mógł sobie wyobrazić, ile lat upłynie nim ukończy swą edukację, że jedna czwarta jego życiorysu upłynie nim wreszcie będzie przygotowanym na twórczą część życia.
Ogrom wiedzy ludzkiej
W XVII powstały pierwsze encyklopedie, w których starano się zebrać całość wiedzy ludzkiej. Każde nowe wydanie było obszerniejsze: piętnaście, dwadzieścia tomów i niedługo po wydaniu ostatniego tomu dodrukowano tom uzupełniający, bo wiedza ludzka znów poszła naprzód. Aż przestano wydawać opasłe encyklopedie, a wiedzę zaczęto magazynować elektronicznie. Dziś Google, czy Wikipedia są kopalnią wiadomości na jakikolwiek temat. Każdego roku, ba, każdego dnia, dochodzą tysiące nowych haseł i pisze się uzupełnienia do już istniejących. Żaden uczony nie może się pochwalić, że wie wszystko. Specjalizacja jest coraz bardziej zawężona i aby móc powiedzieć coś nowego, trzeba być naprawdę specem wąskiej specjalizacji.
Nie ma już prawie odkrywców czy wynalazców indywidualnych, są całe zespoły uczonych pracujących nad jednym zagadnieniem; zresztą aparatura badawcza stała się tak kosztowna, że bez pomocy finansowej państwa czy bogatych sponsorów nie obejdzie się żaden wynalazca. Nawet w teologii nikt nie odważy się naśladować św. Tomasza z Akwinu, by napisać nową Sumę teologiczną, czyli zebrać całość nauki o Bogu, ale są specjaliści od dogmatyki, od moralności, są bibliści i historycy Kościoła itd. Przykładem jest Encyklopedia katolicka wydawana w dwudziestu grubych tomach przez ponad 30 lat, a dziś już w części przestarzała.
Nauka nigdy się nie kończy
Z naszych nauczycieli nie pamiętamy wszystkich, ale najczęściej tych najbardziej wymagających oraz tych, którzy nam imponowali swoją postawą, byli autorytetem i budzili respekt. Od tych drugich nie tyle czerpaliśmy wiedzę, ile mądrość życia. Nie zawsze byli to nauczyciele, niekiedy duszpasterze, czasem dziadkowie, wujkowie, sąsiedzi. Chętnie byśmy ich znowu spotkali, może dlatego, by dziś pochwalić się tym, cośmy osiągnęli, aby się jeszcze raz poradzić, albo się tylko u nich wyżalić lub zwierzyć.
Wiedza i mądrość
Są więc jedni, którzy przekazali nam wiedzę, inni nauczyli jak żyć. Ci drudzy, być może, byli zwykłymi ludźmi, ale na wskroś prawi, imponowali swą osobowością, doświadczeniem zdobytym przez obserwację świata i własnym przemyśleniem. Nierzadko swą mądrość uzyskali na kolanach.
Drogowskazy życiowe
Nasze osobowe autorytety miały często pewne zasady życiowe, których się mocno trzymali i ewentualnie innym chcieli przekazać, bo uważali, że są mądre i mogą innym pomagać w dobrym życiu. Nawet nie pamiętamy, kiedy ich zasady weszły w nasze życie i stały się kierunkowskazem naszego postępowania.
Moi mistrzowie i ich mądrości
Miałem też pewnych Mistrzów, na których patrzyłem z wielkim szacunkiem, podziwem, jakby z dołu. Utkwiły mi też w mej pamięci pewne mądrości, które stały się moją busolą w życiu, choć, przyznam, że nie zawsze byłem w nich w pełni konsekwentny.
• „Wyprostuj się, bądź sobą, nie kurcz się przed innymi”, czyli nie miej kompleksów – mawiał mój sędziwy poprzednik – proboszcz.
• „Gdy przyłożysz rękę do pługa, wstecz się nie oglądaj” – czyli bądź konsekwentny w podjętych zobowiązaniach kapłańskich małżeńskich, zawodowych, itp. Zasada wyjęta z Ewangelii.
• „Bądź optymistą; patrz raczej przez różowe okulary, nie przez zaciemnione” – czyli nie gorsz się tym, że wypito już połowę butelki, ale ciesz się raczej z tego, że jeszcze pół zostało.
• „Więcej much łapie się na kroplę miodu niż na beczkę octu” – czyli: umiej wyrazić uznanie, trochę pochwalić, podziękować i nie bądź zrzędą. „Nie spodziewaj się wdzięczności ni pochwały, a unikniesz rozczarowania” – stary kapłan.
• „Nie otaczaj się tylko klakierami; przyjmij bez obrazy także słowa krytyki” – czyli nie okłamuj siebie, nie lukruj własnego wizerunku.
• „Zrób każdego roku coś, by nie nawarstwiły się wydatki”. Była to dobra rada z dziedziny gospodarczej; drobne remonty na bieżąco wykonane, pozwalają uniknąć drogich prac restauracyjnych.
• „Bądź wolnym nie tylko od czegoś, ale też do czegoś” – mówił św. Jan Paweł II i chciał tym powiedzieć, że człowiek powinien być zdolnym do szczytnych choć trudnych spraw, przezwyciężając własną ociężałość i lenistwo.
„Poradź się Jezusa”
Papież Franciszek codziennie siada wieczorem w kaplicy domowej i przez godzinę w ciszy daje się pouczać przez Jezusa. Nawet przyznaje, że czasem się zdrzemnie (tak bywa na lekcjach), ale trwa na spotkaniu z Mistrzem, szukając pokoju duszy i natchnienia.
Kardynał Wojtyła, jako biskup krakowski, miał zwyczaj, gdy pojawił się człowiek z trudnymi problemami, wziąć go pod rękę i proponować: „Pójdźmy do kaplicy, by poradzić się Pana Jezusa”. Tam też, w kaplicy, miał stolik do pisania i szczególnie trudne i odpowiedzialne teksty pisał niejako pod okiem swego Mistrza. On też później, jako papież nauczyciel świata, przez encykliki, orędzia i kazania, szukał dalej natchnienia w cichym sam na sam z ukrytym w tabernakulum swym Boskim Mistrzem.
Apostołowie nazywali Chrystusa „Rabbi – Nauczycielu”. Do dziś jest nim dla wielu milionów ludzi. Wszystkie wyżej wymienione mądrości życiowe dadzą się zamknąć właściwie w Jego przykazaniu „miłuj bliźniego jak siebie samego”. Dwa razy Jezus wprost wskazuje na siebie, aby Go naśladować: raz gdy mówi: „Uczcie się ode Mnie, bom jest cichy i pokornego serca”, drugi raz, gdy umył apostołom nogi w wieczerniku dodając: „Dałem wam przykład, abyście i wy sobie nawzajem nogi umywali”. Uczył nie tylko górnolotnymi sloganami, ale uczył też swym życiem. „Nauczycielu, Ty drogi Boże wskazujesz, powiedz mi, co mam czynić, aby posiąść życie wieczne?” – powtarzamy za młodzieńcem ewangelicznym. On tez będzie naszym egzaminatorem
Elektroniczny świat
Niedawno zmarły fizyk Stephen Hawking przestrzegał świat przed sztuczną inteligencją, która może wyjść spod kontroli ludzi.
Elektronika wdziera się nieubłaganie w nasze życie i coraz bardziej uzależnia. My, starzy ludzie, przestajemy rozumieć pewne rzeczy; z niepokojem obserwujemy jak młodzi ludzie, siedząc obok siebie, zamiast rozmawiać ze sobą, esemesują z wirtualnymi przyjaciółmi na facebooku.
Zamiast zabawy na boisku gra się na tablecie; nie trzeba rodzeństwa ani kompana. Zamiast buszowania po lasach czy w górach, jest surfowanie w internecie. Po co męczyć nogi, wyciągać rower, dźwigać plecak – wystarczy smartphone i dwa palce.