Nie odkładaj różańca ks. Jan Szywalski przedstawia
Kończy się październik, ale nie przestawaj się modlić, nie odkładaj różańca do szuflady!
Moje różańce
Staram się mieć różaniec w każdej kieszeni. Niektóre z nich są stare i zużyte, często łączą się z pewnymi wspomnieniami.
Zaopatrzyłem kiedyś starą, chorą kobietę. Kiedy żegnałem się z nią, wyciągnęła spod poduszki różaniec i wciskając mi go do ręki powiedziała: „Weźcie go, księżoszku, on jest z Rzymu, poświęcony przez Ojca Świętego, porzykajcie czasem za mnie. Chciałam go dać moim, ale nikt z nich nie rzyko”. Nosiłem go przy sobie przez kilka lat, aż się rozleciał. Ze szczególną czcią przechowuję różaniec wręczony mi przez papieża św. Jana Pawła II na audiencji uczestników ekumenicznego spotkania duszpasterzy niesłyszących 35 lat temu. Do każdego z nas (było 10 osób z Polski) podszedł Ojciec Święty, zamienił kilka słów i wręczył różaniec.
Mam różańce z różnych miejsc pielgrzymkowych: z Lourdes, Fatimy, itd. Jeszcze jeden ma głębsze znaczenie dla mnie: ten, który otrzymałem, przechodząc na emeryturę z domyślnym zaleceniem, że kończy się w mym życiu czas aktywnej działalności, a nadszedł czas bardziej poświęcony modlitwie.
Modlitwa łączy
O. Aime Duval SJ, ongiś popularny zakonnik – szansonista wspomina ze swego dzieciństwa: „Przy wieczornych modlitwach nasz ojciec, zmęczony pracą, opierał się łokciami na o stół i chował twarz w swych dłoniach. Matka zaś z najmłodszym dzieckiem na ręku ujmowała nas troskliwym wzrokiem. Gdy modliliśmy się zbyt szybko połykając słowa, ojciec powstrzymywał nas słowami: – Z Panem Bogiem nie wolno się spieszyć, zacznijcie jeszcze raz od początku.
Zrozumiałem wówczas, że Bóg musi być kimś wielkim i mocnym, skoro klęka prze nim ojciec, który prowadzi woły na polu, i który burmistrza się nie boi; i musi być bardzo dobry, skoro można z Nim rozmawiać z dzieckiem na ręku. Kolana mego ojca i ręce mojej matki nauczyły mnie więcej o Bogu, niż późniejsze studia teologiczne”.
Klęcząc przed Bogiem nie poniżamy się, bowiem: „służba Bogu jest królowaniem”.
Początki różańca
Różaniec, zwany też Psałterzem Najświętszej Maryi Panny”, swoimi początkami sięga IV w. Modlitwa miała różny kształt, a dzisiejszą formę nadał jej św. Dominik. Wg legendy różaniec przekazała mu sama Matka Najświętsza w 1213 r.. Św. Dominik przeplatał swoje kazania modlitwą różańcową – podobnie czynili jego współbracia dominikanie – przez to stała się ona popularna wśród ludu. Do Polski przyniósł ją św. Jacek Odrowąż, również dominikanin, nasz śląski rodak.
Kontrowersyjna modlitwa
Różaniec nie jest odlitwą łatwą. „Co to za modlitewne mruczenie?” – z ironią spytała mnie kiedyś Niemka. Pilotowałem pielgrzymkę – wycieczkę autobusową Niemców po Polsce. Prowadził ją pobożny ksiądz zakonny z Niemiec. Obok rozważań i śpiewów odmawialiśmy również różaniec. Wspomniana osoba należała jednak do tych,
dla których różaniec jest modlitwą bezmyślną, zalewem słów, jednostajnym recytowaniem tych samych tekstów, jakby odegranych z taśmy na podobieństwo modlitewnych młynków.
Różaniec nie jest przez wszystkich chrześcijan pozytywnie doceniany. Nie przyjęli go protestanci i inne wyznania chrześcijańskie; nawet wśród katolików, zwłaszcza intelektualistów, są kontrowersje.
Istota modlitwy różańcowej
Powtarzaniu zdrowasiek ma towarzyszyć rozważanie życia Jezusa i Maryi. Jest to modlitwa zarówno ustna jak i myślna. Św. Paweł VI w liście apostolskim mówi: „Bez kontemplacji zachodzi niebezpieczeństwo bezmyślnego powtarzania formuł, w sprzeczności z upomnieniem Chrystusa: Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie, którzy sądzą, że dla wielomóstwa będą wysłuchani (Mt 6,7). Różaniec bowiem wymaga odmawiania w rytmie spokojnej modlitwy i wolnej refleksji, by przez to modlący się łatwiej oddał się kontemplacji tajemnic życia Chrystusa, rozważanych jakby sercem Tej, która ze wszystkich była najbliższa Panu, i by otwarte zostały niezgłębione tych tajemnic bogactwa”.
Różaniec miał być psałterzem dla prostych ludzi. Sto pięćdziesiąt zdrowasiek miało zastąpić sto pięćdziesiąt psalmów. Podzielony na trzy części i piętnaście tajemnic, miał dać podstawę do rozmyślania nad radosnymi, bolesnymi i chwalebnymi momentami z życia Jezusa i Maryi. Nazywa się go również „Wieńcem róż” podarowanym przez dzieci swej Matce. Radosna część to róże białe, bolesna – czerwone, chwalebna to żółte. Dopiero św. Jan Paweł II dodał jeszcze pięć tajemnic światła, słusznie uważając, że najważniejsza część życia Jezusa, jego działalność publiczna, nie jest objęta rozmyślaniem różańcowym.
Św. Jan Paweł II pisze trafnie: „Różaniec jest kontemplacją Jezusa wraz z Maryją – przewodniczką wiary – tajemnic zbawienia dokonujących się w Jezusie Chrystusie”.
To prawda, że myśli przy modlitwie uciekają do spraw bieżącego życia, do tego, co nas aktualnie zajmuje, gorszy czy boli. Sprawy te na modlitwie są rozważane jakoby przed obliczem Boga i pod troskliwymi oczyma Maryi, naszej Matki, dlatego będą miały inne rozwiązanie niż pochopne reakcje pod wpływem chwilowych emocji. Przed Bogiem gniew musi się ostudzić, złość musi znikać, rozwaga bierze górę, budzi się ufność w pomoc Bożą i w miejsce bezradności wstępuje nadzieja.
Intencja
Lekarstwem na rozproszenie jest także budzenie konkretnej intencji na początku modlitwy. Jeżeli zależy nam bardzo na pewnych sprawach, które chcemy rozwiązać przy pomocy Bożej, pomoże nam w modlitewnym skupieniu gdy przed oczyma duszy stanie i ta osoba, której chcielibyśmy pomóc przez naszą modlitwę, albo ta, która nas o modlitwę prosiła.
Modlitwa rodzinna
Różaniec nadaje się jak najbardziej do modlitwy wspólnej. Nawet dzieci znają na pamięć podstawowe pacierze, z których składa się różaniec, dlatego często bywa modlitwą rodzinną, która zbliża i jednoczy. Sam myślą wracam do ciężkich powojennych czasów, kiedy przy migotliwym płomyku naftowej lampy szukaliśmy Bożej pomocy w prawie beznadziejnej sytuacji.
Wracam do innych młodzieńczych wspomnień: różańcowy miesiąc miał swoje uroki. W październiku wieczory są już ciemne. Po nabożeństwie z kościoła wysypywała się gromada dzieci i młodzieży. Ulice były wtedy prawie bez aut i także ciemne, bo bez lamp. Były więc gonitwy, straszenie oraz rywalizacja latarek, czyja dociągnie aż do krzyża na wieży.
Dziś różaniec stał się modlitwą więcej ludzi starszych. Wielu z nich układa sobie dzień w rytm trzech czy czterech części różańca, odmawianych razem z Radiem Maryja, ale powinniśmy poń sięgać wszyscy.
„Ora et labora”
Módl się i pracuj – to program nie tylko dla pobożnych mnichów benedyktyńskich. Aktywna praca winna się zazębiać z modlitwą tak jak ciało z duszą. W młodszych latach szala życia ciąży bardziej ku pracy, w starszych powinna się przechylać w kierunku modlitwy. W wielopokoleniowej rodzinie jedni cały dzień uczą się i pracują, starsi zaś czuwają w domu i modlą się. Jedno i drugie jest ważne, priorytety przesuwają się, ale praca produktywna nabiera sens i inną wartość, gdy spoczywa na niej błogosławieństwo modlitewne. Dobrze jest, gdy młody człowiek może na odchodnym z domu powiedzieć: „Babciu, mam dziś ważny egzamin – pomódl się za mnie”, albo „Mamo, pamiętaj dziś o mnie, mam przed sobą ciężki dzień i ważne sprawy do załatwienia”.
Św. Jan Paweł II modlił się często tak: „Panie Boże, weź mnie takim, jakim jestem i uczyń mnie takim, jakim chciałbyś mnie mieć”.