Wieczór wyborczy do wiatru
Złośliwy komentarz tygodnia.
No to igraszki wyborcze nareszcie się skończyły i zaczynają inne – kadrowe. Polowy wygrał, przyprowadzi ze sobą do urzędu Fitę, ale kogo jeszcze? No i kogo będzie chciał się nowy gospodarz, z Batorego i ewentualnie miejskich spółek, pozbyć? Giełda plotek ruszyła. Ale najpierw o muzyce, bo przecież u nas muzyka w chwilach przełomu zawsze odgrywała symboliczną rolę.
Zacznę od tego, że jestem mega zbulwersowany! Jak donoszą nowiny.pl, w ostatni wyborczy wieczór, w restauracyjnym sztabie kandydata Polowego na raciborskim rynku rozbrzmiewały jakieś podejrzane, triumfalne melodie w wykonaniu a to niemieckich długowłosych dekadentów*, a to jeszcze bardziej podejrzanego obyczajowo Freddiego z RPA** (nie rozwijam wątku, bo może czasem przeczytają to dzieci). No to pytam uprzejmie: czy nie mamy własnych, polskich patriotycznych pieśni na taką okazję? Nie można to zaśpiewać „Żeby Polska była Polską”? Albo „Witaj listopadowa jutrzenko”? Lub dajmy na to „Pieśń o małym (pardon, co najmniej średnim) rycerzu”? Ewentualnie „A mury runą” ? (oczywiście chodziłoby tu o mury z raciborskiego betonu). Zamiast pięknej, patriotycznej polszczyzny rozlegała się niestety tylko angielszczyzna z niemieckim akcentem pt. „Wind of change” (po polsku „Wiatr zmian”) z 1990 roku. No żeby to kurna jeszcze był „Wind of good change” (czyli „wiatr dobrej zmiany”), ale nie, był to całkiem zwykły, obrzydliwie banalny wiatr. A przecież dobrze wiadomo co nam ten „wiatr” przyniósł: Magdalenkę, Okrągły Stół, ośmiorniczki i eksterminację narodu polskiego poprzez exodus za chlebem i wysługiwanie się zachodnim wyzyskiwaczom.
Ponieważ jednak jestem względnie obiektywnym pismakiem to nadmienię, że mój kolega z roboty interpretuje odtwarzanie „Wiatru zmian” inaczej niż ja. Otóż według niego jest to kulturalne ostrzeżenie poprzedniej ekipy rządzącej i ich największych popleczników na urzędowych stołkach, że nadciąga tsunami kadrowe i należy się rozglądać za nową robotą lub ewentualnie lekarzem, co da długotrwałe zwolnienie. Podobno najbezpieczniejsze (pod kątem kontroli z ZUS) są L-4 od psychiatry. Nie wiem, jeszcze nie sprawdzałem. W każdym razie, w związku z powyżej opisanym skandalem, stanowczo domagam się od prezydenta – elekta Dariusza Polowego powtórzenia wieczoru wyborczego z prawidłową oprawą muzyczną. A w ramach zadośćuczynienia za doznane krzywdy moralne wnioskuję o rozszerzenie akcji wydawania bezpłatnej kawy dziękczynnej dla wyborców na rynku na godziny popołudniowe, bo człowiekowi, który uczciwie pracuje do 14.00 albo do 15.00 trudno się załapać. I przez to koledzy, którzy głosowali na Lenka śmieją się, że Polowy wystawił mnie do wiatru i to bez change***.
* Chodzi o niemiecki zespół rockowy „Scorpions” i jego hit „Wind of change” – utwór z 1990 roku, nawiązujący do przemian politycznych w ZSRR, które przyczyniły się do upadku Związku Radzieckiego i całego bloku wschodniego.
** Chodzi o lidera grupy Queen Freddiego Mercurego i przebój „We are the Champioons”, według członków zespołu napisany wyłącznie po to, żeby publiczność dobrze bawiła się na koncertach.
*** Change – angielskie słowo oznaczające zmianę, ale też resztę wydawaną w sklepie, również drobne monety.
bozydar.nosacz@outlook.com