Dlaczego Polowy wygrał, a Lenk przegrał wybory? Opinie posłów z PO i PiS
Raciborskich parlamentarzystów – Gabrielę Lenartowicz i Czesława Sobierajskiego – spytaliśmy o opinię na temat wyniku wyborów prezydenckich w II turze w Raciborzu, gdzie kandydat z poparciem PiS pokonał rywala będącego członkiem PO.
Posłanka Platformy, szefowa jej raciborskich struktur, krytycznie ocenia kampanię wyborczą ustępującego prezydenta Mirosława Lenka. – Jego otoczenie nie odczytało tendencji ogólnokrajowych, nie dostrzegło znaków czasu i pozwoliło na przeprowadzenie w Raciborzu plebiscytu: zostawiamy starego prezydenta czy zmieniamy go na nowego? Tymczasem w kraju toczyła się walka o autonomię samorządu i dlatego w wielu miastach nie pozwolono zwyciężyć kandydatom popieranym przez Prawo i Sprawiedliwość – tłumaczy G. Lenartowicz. Jej zdaniem podkreślanie apolityczności przez Mirosława Lenka, mimo że PO udzieliło mu rekomendacji, stawiało lokalne struktury w kłopotliwej sytuacji co do działań wspierających jego kandydaturę. – Dlatego zachowaliśmy dystans wobec kampanii – komentuje.
Inni potrafili
Według posłanki wybory w Raciborzu były do wygrania przez prezydenta Lenka gdyby ten postawił, tak jak w sąsiednich Wodzisławiu Śląskim czy Jastrzębiu Zdroju na wyraźne wskazanie Koalicji Obywatelskiej jako swego zaplecza. Tamtejsi prezydenci obronili swe stanowiska – Mieczysław Kieca oraz Anna Hetman, choć jak podkreśla Lenartowicz walczyli w trudniejszych warunkach (np. Hetman całą kadencję miała „pod górkę” z przeciwną jej większością w radzie miasta). – Zwyciężyli bo podkreślali, że ich wizją samorządu, jest ta, o której mówi Koalicja Obywatelska, a w Raciborzu wyborcy Mirosława Lenka otrzymali przekaz, że ten niejako odcina się od barw partyjnych. Tak właśnie mogli odczytać jego ofertę – zaznacza polityk Platformy.
Zdaniem G. Lenartowicz prezydent powinien był przypominać, że poparcie kandydata PiS to np. głosowanie przeciw obecności Polski w strukturach UE, a poparcie człowieka PO to stawianie na demokrację i otwartość Polski. – Niestety otoczenie Mirosława Lenka odpowiedzialne za jego kampanię powielało błędne w mojej ocenie podejście i to do samego końca. Gdy dziennikarze spytali go na finał czy wybory będą bitwą między PO i PiS o Racibórz on stwierdził, że te wybory tego nie dotyczą – zauważa G. Lenartowicz. Na koniec wskazuje, że to raciborzanie dokonali wyboru „w plebiscycie o zmianie prezydenta” i wynik wyborczy należy uszanować.
Rosnący szacunek
Czesław Sobierajski cieszy się, że PiS postawiło na Dariusza Polowego jako kandydata, bo ten wkroczył do raciborskiego samorządu jako ktoś zupełnie nowy, z zewnątrz. – Gdyby postawiono na kogoś z grona obecnych samorządowców, to tego atutu zabrakłoby, a być może to właśnie ta cecha przeważyła w decyzjach wyborców – przypuszcza polityk prawicy. Zdaniem Sobierajskiego D. Polowy ciężko zapracował na swój sukces. – Obserwowałem go i traktowałem z rosnącym szacunkiem. Odbył mnóstwo rozmów, zawsze był gotowy na kontakt z ludźmi. Osiągnął sukces dużym wysiłkiem, widać było te starania. Oceniając konkurencję, to nie dostrzegłem tak dużego zaangażowania – mówi nam poseł.
Wymodlony
W obliczu tego, że w większości przypadków drugie tury wyborów w polskich miastach wygrywali kandydaci z poparciem PO, Sobierajski opowiada z jakim zaskoczeniem zareagowali jego koledzy z ław sejmowych na wieści z Raciborza. – Mówili mi, że pewnie sobie to wymodliłem. Odpowiadałem, że trzeba było wdrażać hasło: módl się i pracuj. Bo na sukces pana Polowego składa się wiele cegiełek, które dołożyli ludzie wokół niego zgromadzeni. I ja też jakąś cegiełkę tam włożyłem – uśmiecha się Sobierajski. Według niego posługiwanie się przez Polowego rządowym programem dla samorządów było jego atutem, a połączenie go z „dobrą ofertą lokalną” przekonywało raciborzan bardziej niż propozycje konkurenta. – Zbiornik, obwodnica i szpital to kluczowe tematy dla miasta, na tym się skupiliśmy i widać, że trafiliśmy w oczekiwania – podkreśla.
Sobierajski mówi o „dużej satysfakcji” i ładunku energii do dalszych działań. – Teraz może być efektywniej niż wcześniej, bo będzie synergia. Nikt się na nikogo nie będzie boczył i unikał, bo nie po drodze mu z barwami partyjnymi – podsumował Cz. Sobierajski.
Mariusz Weidner