Duży Kaliber: Dziewczyna zabrała mu samochód, więc on ukradł inny
WODZISŁAW Policjanci z wydziału kryminalnego zatrzymali 34-latka, który z parkingu przy ulicy Pszowskiej w Wodzisławiu ukradł peugeota o wartości ponad 30 tysięcy złotych. Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia. A wszystko zaczęło się od tankowania na stacji benzynowej...
Do sytuacji doszło w połowie listopada. 34-latek tankował w Rybniku na stacji benzynowej swój samochód marki audi. Był w towarzystwie znajomej 26-latki. W momencie - gdy poszedł uiścić opłatę za paliwo - jego pasażerka wsiadła do samochodu i odjechała nim spod dystrybutora. Mężczyzna dostał się pieszo do Wodzisławia.
Ukradł, żeby szukać
Już w Wodzisławiu - będąc w pobliżu stacji przy ulicy Pszowskiej - mężczyzna zauważył zaparkowane samochody, które nie posiadały tablic rejestracyjnych. Ponieważ 34-latek chciał jak najszybciej odnaleźć swój samochód i dziewczynę, która mu go zabrała, potrzebował środka transportu. Więc włamał się najpierw do mercedesa, którego nie zdołał uruchomić, a następnie do peugeota, którego uruchomił i nim odjechał. Mężczyzna zatrzymał się na ulicy Leszka i tam w rejonie garaży zostawił auto zabierając ze sobą kluczyki. Okazało się, że samochody bez tablic rerejstracyjnych należały do firmy transportowej, a wcześniej pracownik tej firmy wyładował je z lawety i zaparkował przy ulicy Pszowskiej. Peugeot następnego dnia miał trafić do właściciela, który zlecił firmie jego transport.
Monitoring i szybka reakcja właściciela
Kryminalni pracując przy tej sprawie zabezpieczyli monitoring, na którym widać mężczyznę, który usiłuje ukraść mercedesa a potem odpala drugie auto i nim odjeżdża. W międzyczasie właściciel firmy transportowej, do którego należały pojazdy, przejeżdżał ulicą Leszka i zauważył zaparkowany w rejonie garaży pojazd, który rozpoznał jako skradziony. O fakcie ujawnienia niezwłocznie powiadomił policjantów. We wtorek (27 listopada) w wyniku czynności operacyjnych kryminalni ustalili sprawcę tej kradzieży. Przeszukali jego mieszkanie i zabezpieczyli odzież w jaką był ubrany w chwili zdarzenia oraz znaleźli kluczyki do peugeota. Okazało się, że 34-latek kiedyś pracował w firmie transportowej należącej do pokrzywdzonego. Wykorzystując tą wiedzę dokonał włamania do peugeota i jego kradzieży, a następnie porzucił go na ulicy Leszka. Mężczyzna przyznał się do zarzutu i wyjaśnił wszystko. Na poczet przyszłych kar i grzywien policjanci zabezpieczyli mu pieniądze. O jego dalszym losie zdecyduje wkrótce prokurator. (mak)