Złośliwy komentarz tygodnia: Smród i straty były, sprawcy brak
Właśnie przeczytałem, że policji nie udało się ustalić kto w kwietniu tego roku zafundował nam kilkudniowy smród w połowie miasta, a raciborskim wodociągom kilkadziesiąt tysięcy złotych strat*. Czy było to bardziej 30 tysięcy złotych, czy raczej 90 tys. wszyscy, którzy mogliby (i powinni) nam powiedzieć dotąd solidarnie milczą. Wiadomo natomiast, że strata powstała głównie wskutek wytrucia miliardów (albo i tryliardów) dobrych bakterii, wykorzystywanych do oczyszczania ścieków, nielegalnie wpuszczoną do kanalizacji…serwatką.
Jaki stąd wniosek? Dla mnie taki, że prawdopodobnie Racibórz jest największym na świecie zagłębiem produkcji serów (podczas ich produkcji powstaje serwatka), z czego przyznaję, nie zdawałem sobie dotąd sprawy. Bo tylko obecność setek lub tysięcy producentów nabiału uzasadniałaby według mnie niemożliwość wykrycia konkretnego sprawcy. Oczywiście zakładam, że tzw. zwykli mieszkańcy są poza podejrzeniami, bo prawdopodobnie w warunkach domowych nie da się wyprodukować tyle serwatki, by zdemolować instalację niemałej oczyszczalni ścieków. Chociaż kto tam wie, co to ludzie po domach pędzą…
Zresztą, serwatka, płyn na komary czy gnojówka (ją też w kwietniu spuszczono w hurtowych ilościach i nie wykryto sprawcy), jeden czort! Straszne jest samo to, że można w ogóle łatwo spuścić tony jakiegoś świństwa do miejskiej sieci i równie łatwo pozostać niewykrytym, czyli bezkarnym. Oj, coś tu chyba jest nie halo z tym monitoringiem ścieków.
Dlatego mam zupełnie poważną prośbę do Nowego Pana Prezydenta. Jeśli nie chce pan więcej smrodu w mieście, albo ten tekst wywoła w panu choć cień niepokoju, że jakiś „nieznany sprawca” łatwiutko może panu tę ukochaną Odrę załatwić na amen, to niech się pan zainteresuje sprawą. Zwłaszcza, że razem z fotelem przy Batorego przejął pan także gospodarską troskę o nasze „Wodociągi”.
*Czytaj więcej w tym numerze Nowin Raciborskich, w magazynie sensacyjnym „Duży Kaliber”.