Z działu kadr na fotel sekretarza
45-letnia Joanna Kosel od pierwszego lutego obejmie funkcję sekretarza w gminie Rudnik.
Konkurs na sekretarza gminy ogłosił jeszcze były wójt Alojzy Pieruszka, otwarcie ofert dokonano już za nowego szefa gminy Piotra Rybki. Na stanowisko sekretarza wpłynęły dwie oferty. – Jedna z ofert została odrzucona – informował na grudniowej sesji wójt. Do drugiego etapu przeszła Joanna Kosel i ona wygrała. – Liczymy, że pani Joanna będzie się wykazywać i będzie dobrze współpracować – komentował Piotr Rybka.
Kim jest nowa sekretarz?
Joanna Kosel urodziła się w Raciborzu, mieszka w Rudniku. Od 12 lat związana jest z samorządem. Przez 9 lat pracowała w Powiatowym Zarządzie Dróg w Raciborzu na stanowisku specjalisty ds. administracyjno-kadrowych, a następnie przez 2,5 roku w Szpitalu Rejonowym w Raciborzu na stanowisku kierownika działu kadr. Pracę rozpocznie z dniem 1 lutego 2019 roku.
– Jednym z głównych powodów podjęcia decyzji o kandydowaniu na stanowisko sekretarza gminy jest praca na rzecz swojej gminy i dalszy jej rozwój. Posiadane wykształcenie o kierunku zarządzanie o specjalności zarządzanie personelem, a także doświadczenie zawodowe pozwoli mi na wykonywanie obowiązków na jak najwyższym poziomie – mówi nowo wybrana sekretarz.
Sprawa z wyrokiem w tle
Przypomnijmy, poprzednia sekretarz Karina L. została skazana przez sąd na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i tym samym pożegnała się z samorządem. Powód? Chodzi o wojnę, która rozpętała się w gminie pomiędzy Kariną L. a Sebastianem Mikołajczykiem, sołtysem Brzeźnicy, członkiem OSP, policjantem raciborskiej komendy oraz byłym już radnym gminy Rudnik (S. Mikołajczyk w jesiennych wyborach z powodzeniem kandydował na radnego powiatowego). Poszło o zdjęcie udostępnione w 2015 roku w internecie. Przedstawiało nieprawidłowo zaparkowany samochód. Szybko okazało się, że ten należy do Kariny L., Mikołajczyk doprowadził do ukarania sekretarz za to wykroczenie mandatem.
Od tego momentu do komendy policji zaczęły napływać donosy na S. Mikołajczyka. Okazało się, że stała za nimi Karina L. Sąd uznał, że przez donosy kariera policjanta legła w gruzach, co wiązało się z tym, że ucierpiała jego rodzina oraz sytuacja finansowa.