Szefowa komisji oświaty o drożejącej edukacji: w końcu nie podołamy wydatkom
Z nową przewodniczącą komisji oświaty i kultury rozmawialiśmy tuż po pierwszym posiedzeniu jej nowego składu. Zuzanna Tomaszewska odniosła się do kwestii coraz wyższych wydatków w raciborskiej edukacji.
– Obecne nakłady Miasta na raciborską oświatę sięgają więcej niż 100% ponad ministerialną subwencję oświatową. Objęła pani „tekę” szefowej komisji oświatowej i jak pani patrzy na tą sytuację z nowej pozycji, już nie z ław opozycji?
– Tę sytuację musimy wspólnie – komisja, prezydenci i wydział edukacji – przeanalizować. Po tym jak w listopadzie trzeba było z budżetu dołożyć kolejne 1,6 mln zł musimy coś zrobić z wydatkami na raciborską oświatę. Inaczej dojdziemy do momentu, że Miasto nie będzie w stanie podołać rosnącym nakładom na szkoły i przedszkola. Pracujemy nad projektem budżetu na nowy rok i na pewno dojdzie do dyskusji nad stanem oświaty. Znaleźć lekarstwo na ten problem nie jest proste, ten proces potrwa.
– Mówi pani o analizach, przyjrzeniu się i dyskusji, ale wszystko to musi prowadzić do „zaciskania pasa” jeśli dodaje pani, że Miasto w końcu nie podoła rosnącym nakładom.
– Nie możemy nie mówić sobie o tym, że trzeba będzie oszczędzać na oświacie. Jestem już po pierwszych, dość luźnych jeszcze rozmowach ze związkami zawodowymi i wynika z nich, że trzeba wypracować kompromis między potrzebami, a możliwościami.
– Z urzędu płynie jednak przekaz: oświata będzie drożeć, to słowa naczelnika Roberta Myśliwego z ostatniego wywiadu dla Nowin. W dodatku magistrat dysponuje danymi z Regionalnej Izby Obrachunkowej, analizą podającą, że oszczędności w raciborskiej oświacie można uzyskać niewielkie przy dużym ubytku w ofercie edukacyjnej dla dzieci.
– Żałuję, że wcześniej radni nie widzieli tych danych. Chętnie się z nimi zapoznam. Sama zaczęłabym od postawienia pytania czy obecna sieć placówek jest optymalna dla możliwości takiego miasta jak Racibórz. Szkoły dzielnicowe uważam za bardzo wartościowe, bo mają nie tylko funkcję edukacyjną, ale i kulturotwórczą, integrującą. Są bardziej przyjazne dzieciom niż wielkie placówki, które są w centrum. Zdaję sobie sprawę, że to tylko powierzchowne spojrzenie na sytuację i na konkretne oceny przyjdzie czas gdy poznamy wszystkie szczegóły.
– Czy przewiduje pani możliwość wystąpienia naczelnika Myśliwego na forum komisji oświaty, by przedstawił radnym rodzaj raportu z działań w sferze oświaty z minionych czterech lat jego zarządzania?
– Nie wiem jeszcze czy zostanie zastosowana akurat taka formuła, ale chcę, aby komisja miała możliwość porównania liczby szkół, oddziałów, nauczycieli, dzieci z okresem sprzed reformy oświaty i uzyskania informacji o zwiększeniach, które doprowadziły do wzrostu wydatków. Interesuje mnie co powoduje rosnące nakłady. Widzę w takich wyjaśnieniach rolę także dla pana naczelnika, to naturalne. On musi posiadać stosowną wiedzę. Sama komisja nie rozstrzygnie wszystkich problemów oświatowych, ale wiedza na te tematy jest konieczna.
– Zostawmy problemy oświaty, pozwoli pani, że zapytam o pomysł z pierwszego posiedzenia pani komisji. Marzy się pani taki roczny program imprez w mieście, żeby nie nakładały się w kalendarzu. W minionych latach było to częstym zjawiskiem.
– Niektóre z nich mogą się nakładać, bo są adresowane do różnych grup odbiorców, np młodzieży czy fanów muzyki klasycznej. Celem numer jeden obliczonym na poprawę w działce kulturalnej jest mocniejsza informacja skierowana do raciborzan o zbliżających się imprezach. Nawet jeden plakat w miesiącu z takim kulturalnym rozkładem jazdy będzie wartością. Urząd byłby jego wydawcą, ale wydarzenie mógłby zgłosić tam każdy. Tak będziemy mogli wyjść naprzeciw potrzebom stowarzyszeń aktywnych w kulturze. Jasny przekaz, widoczny na mieście, np. na przystankach autobusowych czy betonowych słupach. Nad tym zamierzam pracować, nad współpracą stowarzyszeń i organizacji z urzędem miasta.
Pytał Mariusz Weidner