Piórem naczelnego: Mężczyzna z wózkiem
Mariusz Weidner Redaktor naczelny Nowin Raciborskich.
W ostatnią sobotę minionego roku jechałem samochodem przez Miedonię ulicą Kwiatową. Zapadał zmierzch, widoczność psuła mżawka. Skrajem jezdni przemieszczał się dorosły pieszy. Z daleka nie było widać, że prowadzi przed sobą dziecięcy wózek. Przyznam, że na ten widok oblał mnie zimny pot. Wyminąłem przechodnia z dzieckiem, ale szybko wyobraziłem sobie ciężkie tiry, które krajową drogą, na tym odcinku dosyć wąską i bez poboczy, nie zawsze stosują się do przepisów. Sam podmuch z przejeżdżającej ciężarówki potrafi niejednym zachwiać. Ulica Kwiatowa od dziecka kojarzy mi się jako miejsce dla drogówki z „suszarką” i nieraz widziałem tu policję. Ustawia się tam, bo kierowcy na prostym odcinku lubią „depnąć”. Nietrudno sobie wyobrazić rozpędzone auto w tej okolicy. Mężczyzna z wózkiem nie miał innej alternatywy jak poruszanie się częściowo drogą krajową, bo na Kwiatowej nie ma chodnika. To wstydliwa wizytówka Raciborza przy wjeździe na tereny miejskie. Poprzednie władze zabiegały o ten chodnik przez długie lata, ale sprawa utknęła wśród papierowych decyzji i budżetowych niedomagań. Przed czterema laty za punkt honoru przyjął budowę tego chodnika starosta Ryszard Winiarski. Jest już emerytem, a piesi nadal ryzykują życiem w Miedoni. Często słyszałem odpowiedź: nie da się. Bo samorząd zrobił co mógł, ale decydują wyżej. Nowy prezydent obiecywał w kampanii, że tłumaczenia poprzedników zastąpi hasłem: da się. Oby w przypadku dzielnicy bez chodnika ten slogan znalazł pokrycie w rzeczywistości. Wiemy, że dyrektor z Katowic odpowiedzialny za Drogę Krajową nr 45 sam dzwonił niedawno do raciborskiego magistratu, by umówić się na rozmowy. Odwrócenie ról – bo dotąd telefony z prośbami wykonywano tylko w drugą stronę – daje nadzieję, że w sprawie chodnika coś ruszy.
Autobus elektryczny Rafako