Co byś zrobił na hasło: dawaj pieniądze albo pożałujesz
W centrum Raciborza zagadnęliśmy kilka napotkanych osób. Tym razem interesowało nas jak ludzie reagują na prośby o pieniądze, kierowane do nich przez nieznajomych. Często robią to osoby bezdomne, nierzadko wyglądające na nadużywające alkoholu. Pytaliśmy w kontekście zdarzenia w Raciborzu, przy ul. Drewnianej (nieopodal stacji paliw Optima i parkingu za Ekonomikiem), które opisujemy w tym numerze Nowin. Tam doszło do agresywnego żądania „wolnego datku”.
Jolanta z Raciborza
Ostatnio nie zdarzały się takie prośby, kiedyś takowe bywały. Zwykle poruszam się po okolicy samochodem więc rzadziej dochodzi do takich kontaktów z nieznajomymi na ulicy. Chodzę z córką, sama mało. Gdyby zaczepił mnie ktoś w sposób agresywny poczułabym się zagrożona i próbowałabym uciec, schować się. Chciałabym, żeby funkcjonariusze straży miejskiej czy policji byli bardziej widoczni na mieście, najlepiej na patrolach pieszych, bo kojarzę ich głównie w radiowozach. Ludzie czuliby się bezpieczniej w mieście.
Basia z Raciborza
Pod sklepami spotyka się czasem osoby proszące o drobne. Nie są nachalne, jak ktoś ich mija to próbują zagadnąć. Ale nie robią tego w sposób agresywny. Proszą, nie żądają. Gdyby ktoś mnie „zaatakował” przyspieszyłabym kroku, ja chodzę tam gdzie są ludzie i nie byłabym sama. Nie byłam uczestniczką czy nawet świadkiem takiej sytuacji i nie wiem jak dokładnie bym się zachowała. Dobrze byłoby gdyby mundurowi częściej chodzili po mieście, to nikomu nie będzie się chciało żądać pieniędzy na ulicy.
Łukasz Juszczyk spoza Raciborza
W sposób natarczywy nikt mnie jeszcze nie zaczepił. Widuję czasem osoby proszące o pieniądze pod marketami spożywczymi. Przy takich pytaniach ja stanowczo odmawiam. Nie wchodzę w dyskusję. Gdyby ktoś był przy tym agresywny, to bym zareagował, broniłbym się.
Urszula z Raciborza
Widuję takich potrzebujących, ale oni nie są agresywni. Staram się nie odmawiać jak ktoś prosi. Jednak finansowo ich nie wspieram. Zawsze coś kupię do jedzenia. Cieszą się z tego, nikt jeszcze nie odmówił takiej pomocy. Gdyby ktoś mnie zaatakował z żądaniem pieniędzy, to reagowałabym w zależności od rozmiarów przeciwnika. Albo bym uciekała, albo bym się broniła. Ja wiem gdzie bywa w mieście mniej bezpiecznie i nie zapuszczam się w te rejony, w pewnych porach. Bezdomni bywają różni, nie każdy nadużywa alkoholu.
Irena z Raciborza
Do mnie przychodzi osoba bezdomna i ja mu pomagam ile umiem. Robię mu fajne wino, przytnę spodnie, czapkę mu podarowałam. To nie jest mój znajomy. Biedny człowiek, wiem, że obok straży pożarnej się go widuje. Bywa, że dam mu trochę pieniędzy, tyle ile mogę. Coś na mikołajki, ja z tego nie zbiednieję. Bo taką wartość mamy ile z siebie damy. Moje serce jest otwarte.
Jadwiga
Mieszkam w Anglii, przyjechałam na święta. Takie żądanie pieniędzy na ulicy to zależy dla kogo – dla potrzebującego czy dla złodzieja? Gdyby ktoś prosił, to wolałabym coś do jedzenia kupić. Bułka, jedzenie na pewno lepsze niż tani alkohol. Oczywiście zależy od zachowania. Jak ktoś jest bardzo niegrzeczny to odejdę, ale jak ktoś prosi, to chcę pomóc. W Raciborzu nie widać za wielu mundurowych, ale w Anglii też się ich nie widuje na ulicach zbyt często.