Gminy dopłacą do PKS-u, ale chcą żeby Racibórz też się dołożył
W grudniu podczas konwentu wójtów, burmistrzów, starosty i prezydenta rozmawiano o przyszłości PKS–u. Spółka znalazła się w trudnej sytuacji finansowej, ma 200 tys. zł zadłużenia. Podczas spotkania poruszono kwestię dopłat ze strony gmin, przy zachowaniu istniejącej siatki połączeń w powiecie. Pokłosiem rozmów są uchwały podejmowane przez poszczególne gminy w celu zabezpieczania środków. Temat poruszano m.in. na sesjach rad w Nędzy, Krzanowicach, Krzyżanowicach i Kuźni Raciborskiej.
Wróżenie z fusów
Na grudniowej sesji wójt Anna Iskała, informowała o prowadzonych rozmowach ze starostą. Nędza w projekcie budżetu na ten cel zaplanowała 30 tys. złotych. Do kwestii odniósł się przewodniczący rady Gerard Przybyła, mówił o założeniach w starostwie, a dokładnie, o tym, że z gmin na rzecz PKS–u ma wpłynąć 1 mln 400 tysięcy. – My mamy 30 tys. złotych i każda kolejna zmiana musi być zatwierdzona. Takie ustalanie jest jakby wróżeniem z fusów – komentował. Wójt Iskała, wyjaśniła, że są to zobowiązania przyjęte przez głowy poszczególnych gmin. Tłumaczyła, że decyzja ma być też zapewnieniem dla starosty, aby mógł przystąpić do przetargu na zakup nowych autobusów.
G. Przybyła dopytywał również czy jest ktoś w stanie przedstawić rentowność linii w Nędzy. – To jest kwestia, która zostanie przedstawiona. Nie będzie złotówki za kilometr, tylko ustalenie globalne, nie każdego przejazdu osobno. Czy te wszystkie przejazdy, które są przez naszą gminę, czy one się samofinansują – mówiła A. Iskała. Zauważała przy tym, że samofinansują się te linie, które jeżdżą na trasie Kuźnia Raciborska – Racibórz, gorzej jest jednak z tymi przejeżdżającymi przez Turze i Zawadę. Była też mowa o kursach w godzinach dojazdów i powrotów ze szkół, bo te cieszą się powodzeniem. Odwrotnie jest z kursami w godzinach pomiędzy nimi.
Dopytaliśmy szefową Nędzy o kwotę zaplanowaną w budżecie na ten cel, bo w porównaniu z innymi gminami jest niska. Wójt Iskała zauważyła, że do każdego kursu, który będzie deficytowy, a będzie konieczność zabezpieczenia go, gmina będzie się dokładać. Zaplanowana kwota jest wstępna.
Dopłacanie jest normą
Sprawę poruszono też w Krzanowicach. Burmistrz Andrzej Strzedulla informował o potrzebie dotowania PKS–u, w tej też sprawie podejmowano uchwałę. Kwota wsparcia maksymalnie ma wynieść 124 tys. 242 złote. Burmistrz zauważył, że faktyczna kwota przekazana na konto starostwa będzie rozliczana na podstawie umowy, w której mają być jasno opisane zasady określające wysokość comiesięcznej pomocy. Będą kalkulowane faktycznie poniesione koszty na prowadzenie komunikacji. Odjęte będą więc dochody ze sprzedaży biletów. Jeżeli okaże się, że rachunek ekonomicznie się nie zamknął, to wtedy gmina będzie zobowiązana do pokrycia w części tej straty wspólnie z powiatem. – Jeżeli dojdziemy do wniosku, że dopłaty są zbyt duże, będziemy mieli wpływ na siatkę połączeń – podkreślał.
Do kwestii odniósł się radny Damian Kurka. – Czyli rozumiem, że starostwo przerzuca na nas koszt utrzymania PKS–u – pytał radny. A. Strzedulla wyjaśnił, że tak się nie dzieje. Mówił, że to starostwo, jako operator, zawarło umowę z PKS–em i będzie organizować przewozy na terenie całego powiatu. – My jako gmina musimy zapewnić przewozy na terenie gminy. To podział poniesionych kosztów pomiędzy starostwo, a poszczególne gminy. Starostwo będzie pokrywało część kosztów w obrębie poza naszą gminą. W naszej gminie my będziemy pokrywali straty – tłumaczył. Radny Kurka wskazywał, że poza pozostałymi gminami jest miasto Racibórz, więc powinno wspierać działalność. Burmistrz Strzedulla wyjaśniał, że nie wie, czy miasto będzie członkiem tego porozumienia, bo w Raciborzu kursują również autobusy Przedsiębiorstwa Komunalnego. Krzanowice nie mają wyjścia, bo nie mają swojej komunikacji.
Szef Krzanowic mówił również, że w sąsiednich powiatach praktyka dopłacania do przewozów powiatowych jest normą. – Na całym świecie ten transport publiczny jest nierentowny. Jeżeli zależy nam, aby mieszkańcy w większym stopniu korzystali z tych autobusów, to cena musi być na rozsądnym poziomie – dodał burmistrz. Zauważał także, że jeżeli system się sprawdzi, to wszystkie gminy chcą dążyć do zmniejszenia stawek za bilety.
Nie likwidujemy kursów
– Nie do końca doszliśmy do porozumienia – mówił z kolei na sesji w Krzyżanowicach wójt Grzegorz Utracki, nawiązując do konwentu wójtów, burmistrzów, starosty i prezydenta. Mówił o negatywnym stanowisku miasta Racibórz. – Myślę, że w pierwszym kwartale będziemy próbowali wypracować formułę, w której i Racibórz będzie w tym uczestniczył i partycypował. Jego mieszkańcy również jeżdżą autobusami, do których gminy mają dopłacać. Temat jest ważny dla gmin, bo dotyczy wysokości naszej dopłaty – podkreślał.
Podczas obrad poddano też pod głosowanie uchwałę, w ramach której gmina Krzyżanowice zaplanowała na przewozy 171 tys. 452 złote. Przy jej omawianiu wójt Utracki zwrócił się do radnych z prośbą. Jak zauważał, zaczęły krążyć informacje, że gmina nie chce dotować PKS–u, a nawet likwidować kursy. – Jest to nieprawda, wszystkie kursy, które teraz są ustalone, będą funkcjonowały – dementował pogłoski. Zauważał jednak, że nad zasadnością poszczególnych kursów będzie przeprowadzana dyskusja w trakcie roku.
Przed podjęciem uchwały radny Oliwer Huptaś zwracał uwagę, że obecny rozkład jazdy jest niedopasowany.
– Zgłaszały mi to osoby starsze – argumentował. Wójt odniósł się do uwagi radnego, zauważał, że to rada będzie podejmować stosowną decyzję. – My możemy jeszcze 20 kursów dołożyć, ale za to wszystko zapłacimy. Uważam, że te kursy, które są, są optymalne. Jeżeli zgłaszają się pojedyncze osoby, to trudno, żeby puszczać autobusy przez siedem dni w tygodniu – odpowiadał szef Krzyżanowic.
To kanibalizm
Do kwestii dotacji do przejazdów w trakcie sesji odnosił się także burmistrz Kuźni Raciborskiej. Mówił o połączeniu PK z PKS–em oraz skorzystaniu z autobusów firmy Eko–Okien. Kanibalizmem natomiast określił sytuację, kiedy dwa lub trzy autobusy przyjeżdżają w tej samej chwili na przystanek i zabierają sobie pasażerów. – Trzeba to po gospodarsku dokręcić – komentował Paweł Macha. Zauważał, że z tematem dotowania przejazdów trzeba uporać się do lutego, bo inaczej może dojść do paraliżu komunikacji zbiorowej w gminie. Pomoc oszacowano na około 250 tys. złotych.
Dawid Machecki