Komisja bada sprawę sąsiadki, która budzi strach
– Kiedy moje dziecko ma wyjść z mieszkania na klatkę schodową, prosi: mamusiu idź przodem. Boi się starszej pani, która straszy – opowiadała radnym jedna z mieszkanek bloku przy Tesco w Raciborzu. 16 stycznia komisja skarg spotkała się z lokatorami, dzielnicowym i pracownikami OPS. Tematem numer jeden była sprawa raciborzan, którzy nie czują się bezpieczni w domach z powodu swojej chorej sąsiadki.
Zamieszkujący w bloku, gdzie starsza, schorowana kobieta zachowuje się w sposób niezrozumiały dla otoczenia, domagają się pilnych działań w sprawie opieki nad nią. Przytaczają wiele przykładów dziwnych postępowań kobiety, która wchodzi im do mieszkań, wystaje pod drzwiami czy szarpie klamką. – Szuka wtedy córki. Ja usłyszałam od niej, że jej dziecko jest uwięzione przeze mnie w szafie, w moim mieszkaniu – przytoczyła jedna z pań obecnych na posiedzeniu komisji. Z paroma sąsiadkami z bloku przy markecie przyszła, by ich opowieści wysłuchali członkowie komisji skarg. Pod obrady tego gremium trafiły uwagi na temat postępowania OPS w tej sprawie.
Kierowana przez Annę Ronin komisja wezwała na posiedzenie dyrektor ośrodka Halinę Sachę i jedną z jej podwładnych, obecną na wcześniejszym spotkaniu z mieszkańcami, zorganizowanym przez zarządcę bloku (na początku grudnia 2018 roku). To właśnie na nią poskarżono się w urzędzie, za jej postawę w trakcie spotkania. Obie panie nie przyszły do urzędu, tłumacząc się L–4. – Taki mamy sezon, pracownicy chorują – tłumaczyły obecne panie z OPS. Przewodniczącej Ronin dostarczono dokumentację z działaniami OPS w sprawie kobiety, której sąsiedzi się boją. Te dokumenty były do wglądu jedynie dla członków komisji. W tej części posiedzenie styczniowej komisji poddano wyłączeniu z jawności, z uwagi na dane wrażliwe.
Po pierwszym spotkaniu mieszkańców z OPS wprowadzone zostały dodatkowe wizyty opiekunów PCK u chorej. Służą dostarczaniu jej leków i posiłków. Jej sąsiedzi zauważają jednak, że problem nie został rozwiązany. U starszej pani nigdy nie zapala się światło, a późną nocą hałasuje w swoim mieszkaniu. – Dziękuję za te wszystkie obserwacje i uwagi. Wiem, że państwa zainteresowanie sprawą wypływa z troski o wieloletnią sąsiadkę. Tym jestem zbudowana – oznajmiła przedstawicielka ośrodka.
Uczestnicy posiedzenia usłyszeli jednak, że z doświadczenia ośrodka wynika, że sąd zwykle odrzuca wnioski o umieszczenie chorujących w DPS-ach, bo taka decyzja traktowana jest niemal na równi z karą pozbawienia wolności. – Mieliśmy do czynienia z niefajnymi zachowaniami osób chorych, wyzwiskami pod adresem sąsiadów, wyrzucaniem mebli i decyzje sądu były odmowne – nadmieniła pracownica OPS. Dodała przy tym, że kluczowa jest diagnoza lekarska.
Czy obowiązki pracowników OPS zostały wykonane należycie? – nad tym pytaniem pochyliła się komisja, która zamierza wypracować w tej sprawie stanowisko do styczniowej sesji rady miasta, uznając skargę za zasadną lub nie. Mieszkańcy mówili o możliwości zawiadomienia prokuratury (poprzez policję, o zagrożeniu życia i zdrowia); próbują zainteresować tematem dziennikarzy „Uwagi” TVN.
(ma.w, mad)
Powiedziano w trakcie obrad
Mieszkańcy: żyjemy w niebezpieczeństwie
Sąsiadujący ze starszą i schorowaną kobietą boją się, że ta ich kiedyś wysadzi. Twierdzą, że sąsiadka miewa omamy i może kiedyś nie zakręcić gazu, albo wyjść oknem zamiast drzwiami. Jedna z obecnych na posiedzeniu opowiadała, że mieszka pod tym adresem 23 lata i tak długo obserwuje problemy chorej. Dopiero od jesieni 2018 roku lokatorzy zdecydowali się na pisemne zgłoszenie problemu w OPS i paru instytucjach w mieście. Żałują, że nie wcześniej, ale twierdzą, że ustnie zgłaszali w ośrodku powtarzające się dziwne zachowania kobiety. Nie wszyscy chcą odsyłać chorą do szpitala czy ośrodka; gdyby to tylko było możliwe, część chciałaby żeby ktoś z nią zamieszał i opiekował się.
Policja: szkoda straconego czasu
Interwencje policji pod tym adresem odbywają się regularnie od kilku lat. Doszło nawet do rozmowy telefonicznej dzielnicowego policjanta z jedyną córką kobiety, ale ta zaznaczyła, że nie zamierza rozmawiać z funkcjonariuszem na ten temat. Policjant próbował zainteresować dorosłą córkę problemami jej matki, ale spotkał się z zapowiedzią złożenia nań skargi. Zdaniem funkcjonariusza zajmującego się sprawą od kilku lat, problemy zaczęły się nawarstwiać po wypuszczeniu chorej ze szpitala psychiatrycznego w Rybniku. W ocenie dzielnicowego doszło do tego za szybko. – Pani jest małomówna, niekontaktowa, zamknięta w sobie – charakteryzuje kobietę. Przed rokiem dochodziło do sytuacji, że wychodziła z domu na ulicę, zostawiając mieszkanie z drzwiami otwartymi na oścież.
OPS: pomoc adekwatna do potrzeb
Pracownicy socjalni podkreślali niekomfortową sytuację w jakiej się znaleźli przez udział w posiedzeniu. W wypowiedziach ograniczały ich przepisy o ochronie danych osobowych. Zwracali uwagę, że nie ma osoby, której dotyczy sprawa. – Nie rozmawia się o takich rzeczach jak czyjaś choroba, to nie może być przedmiotem dyskusji publicznej – argumentowali. Chociaż nie negowali, że opowieści mieszkańców są prawdziwe, to zwracali uwagę jak ważny jest okres czasu gdy wydarzyły się opisywane przez ludzi sytuacje. – Odwołujecie się do czasów odległych, a to nie pozwala sprawie pójść do przodu – usłyszeli zebrani od przedstawicielek OPS. Wielokrotnie zapewniali, że w każdym zgłaszanym przypadku zapewniana jest pomoc adekwatna do potrzeb.
Radni: w DPS-ie starszej i samotnej będzie lepiej
Dawid Łomnicki zauważył, że o kimś, kto szuka córki w szafie sąsiadki trudno mówić by była to zdrowa osoba. Stwierdził, że w DPS-ie kobiecie będzie lepiej, bo z fachową, całodobową opieką niż samej w mieszkaniu. Zuzanna Tomaszewska chciała rozmawiać z pielęgniarką obsługującą chorą sąsiadkę i spytać czy ta bierze regularnie leki. Radna zna podobny przypadek chorobowy i wie, że dolegliwości „można wyciszyć”, a pacjent zachowuje się w sposób normalny. Zygmunt Kobylak chce nowego rozeznania sprawy i ewentualnego poszerzenia usług opiekuńczych. Anna Ronin dopytywała zebranych czy czują się teraz, po wzmocnieniu działań opiekuńczych z PCK, bardziej bezpiecznie w domu. Usłyszała odpowiedź negatywną.