Byliśmy w Panamie!
Ks. Jan Szywalski przedstawia.
– Był Ksiądz w Panamie na Światowych Dniach Młodzieży, ale chyba nie sam?
– Ks. Adam Rogalski: Z Polski wyjechało ok. 3500 osób, z naszej opolskiej diecezji 260, a z Raciborza i okolic ok. 20 osób. Niewielka grupa, ale jednak widoczna.
– Czy opolska diecezja trzymała się razem?
– Nie zupełnie. Np. parafia Głogówek, która przed trzema latami gościła Panamczyków, miała osobny program. Staraliśmy się trzymać razem, ale choćby ze względu na to, że nie zmieściliśmy się do jednego samolotu, musieliśmy się rozdzielić.
– Część utkwiła bodajże na dłuższy czas na lotnisku we Frankfurcie?
– Myśmy mieli inną drogę: przez Istambuł do Bogoty w Kolumbii, a stamtąd do Panamy. Dotarliśmy na czas, choć bagaże pozostały w Istambule, ale dostarczono je nam z opóźnieniem.
– Najciekawszy jest zawsze wstępny tydzień, a więc pobyt w parafiach gdzieś na terenie kraju.
– Tak, ale myśmy taki tydzień przeżyli na końcu. Z powodu kolędy i innych względów przylecieliśmy do Panamy w
sam dzień przybycia papieża, ale zostaliśmy po zakończeniu tydzień dłużej.
Rodzina, u której mieszkaliśmy, gościła przedtem Koreańczyków, ale z nie mniejszą życzliwością przyjęła i nas. Było to w parafii ze sanktuarium maryjnym.
Mieszkańcy Panamy są różnorodnego pochodzenia. Ciemnoskórzy mieszkańcy są potomkami robotników zatrudnionych kiedyś przy budowie kanału panamskiego, z bliskiego Wschodu pochodzą ci, którzy budowali kolej. itd. Nasza rodzina ma korzenie w Chile. Rodowitych Indian jest bardzo mało.
– Jak mogliście się porozumieć?
– Językiem oficjalnym jest hiszpański. Tam, gdzie jeden jest duch, porozumienie zawsze się udaje; trochę pomagał nam internet.
– Kraj jest bardzo egzotyczny…
– Przybyliśmy w środku lata, 30 stopniowe upały, palmy, kokosy wzdłuż ulic. Większą część czasu przeżyliśmy jednak mieście, w Panama City, z ogromnymi wieżowcami. Kraj ma również nieprzebyte dżungle.
– Czy nie „utonęliście” w tak wielkim mieście?
– Młodzież była widoczna, witano nas klaksonami na ulicy, okrzykami i przyjaznym machaniem rękami. Choć może nie było nas aż tyle ile się spodziewano, ale ŚDM były wielkim wydarzeniem.
– Papież jest człowiekiem starym, mniej więcej w moim wieku; czy trafia do młodzieży?
– Tak. Cieszy się wielkim autorytetem. Nas Polaków kojarzono z osobą św. Jana Pawła II, ewentualnie z Lewandowskim.
Papież Franciszek trafia także sposobem mówienia: prostym i często obrazowym. Naprawdę słuchano go z uwagą.
– Według mnie głównym posłaniem było zdanie: „Nie jesteście przyszłością, ale teraźniejszością”.
– Jeżeli w Krakowie papież chciał nas poderwać z kanapy do czynu, to tu chciał nadać kierunek naszemu działaniu. Przyjąć postawę Maryi: „Oto ja służebnica Pańska”, być gotowym do zadań, które Bóg nam wyznaczył.
– Czy możemy mówić o kryzysie młodzieży?
– Tak i nie. Patrząc na młodych, którzy byli Panamie, można być zbudowanym.
Mnie utkwiły dwa momenty: rozmodlenie i adoracja.
Weźmy drogę krzyżową; staliśmy daleko od ołtarza gdzieś z tyłu placu. Owszem, były rozstawione telebimy, była transmisja radiowa do słuchawek i można było śledzić przebieg nabożeństwa, lecz bałem się, że młodzież nie zostanie na jednym miejscu, po pewnym czasie zajmie się rozmową czy też zacznie spacerować. Ale nie, do końca trwało rozmodlenie.
Drugi moment – adoracja. Wielu z młodych cały czas jej trwania przeklęczało.
– U nas wiele mówiono o obecności tam Daru Młodzieży.
– Z załogą Daru Młodzieży spotkała się obecna w Panamie pani prezydent Agata Duda. Byliśmy tam również i mimo obstawy, podeszła do nas. Mówiła, nam, że po spotkaniu niedzielnym, Ojciec Święty przywołał ją do siebie i prosił, by podziękować polskiej młodzieży za jej obecność i za pomoc w organizacji panamskich Dni Młodzieży. Były bowiem prowadzone konsultacje i korzystano z doświadczeń krakowskich. Tak Ojciec Święty docenił Polaków, mimo obecności tylu innych narodów. Pani Prezydent prosiła, by innym to podziękowanie przekazać.
– Czy jest jakieś przeżycie, które szczególnie utkwiło w pamięci?
– Dla naszej grupy diecezjalnej ważna była obecność ks. biskupa Andrzeja Czai. Mieszkał osobno (na początku mieszkaliśmy w szkole), ale cały czas pobytu dzielił z nami, choć miał też spotkania z innym grupami. Wiele nam to dało.
– Czy kraj, który tyle zarabia na kanale, może być ubogi?
– To państwo zarabia. Panama jest krajem wielkich kontrastów. Obok wieżowców, o których mówi się, że są postawione, by prać brudne pieniądze, często są uliczki, do których nie należy wchodzić. Mnie na to nie pozwolił policjant, ostrzegając, że zaraz mogę być bez aparatu fotograficznego. Weszliśmy tam później grupowo, eskortowani przez policjantów. Widzieliśmy ludzi mieszkających w ruinach, a dzieci wychowujące się na ulicy. Kraj skrajnych kontrastów, o których Ojciec Święty więcej wiedział niż my, Europejczycy. Droga krzyżowa ciągle trwa, idą po niej ludzie. Ojciec Święty wskazał, by wzorem Maryi, która stała pod krzyżem, być przy cierpiących ludziach, choć czasem pomóc nie możemy.
Atrakcją było zwiedzanie wioski Indian. Przesiedlili się w pobliże miasta, by ujść spod wpływów karteli narkotykowych. Stanowią atrakcję dla turystów i z tego żyją. Zachowali swój dawny styl życia.