Radny Lenk chce strefy bez węgla. Choćby od jutra
Były prezydent Raciborza jest zwolennikiem zakazu palenia węglem w piecach. Sam ogrzewa dom gazem już 15 lat i poleca ten system każdemu. Nie wierzy jednak, że przy obecnych nakładach finansowych miasto sprosta wyzwaniu wprowadzenia tzw. strefy bez węgla w ciągu 8 czy 10 lat.
Rada Miasta Racibórz ma uchwalić program gospodarowania miejskimi budynkami gdzie Miejski Zarząd Budynków założył wydatki na termomodernizację swoich kamienic na poziomie dotychczasowym, rzędu 5 – 6 mln zł rocznie. Tymczasem radny Mirosław Lenk, były włodarz miasta, uważa, że te kwoty musiałyby sięgać 20 mln zł na rok, aby realnie traktować plany samorządu co do wprowadzenia w Raciborzu strefy bez węgla. Ta ma być stopniowo wdrażana w mieście, o czym mówił raciborzanom z Sudołu prezydent Dariusz Polowy, wskazując, że inicjatorzy tych rozwiązań – samorządowcy z grona aktualnie rządzących (np. Zuzanna Tomaszewska i Dawid Wacławczyk) są zdeterminowani by osiągnąć cel.
Na posiedzeniu komisji budżetowej 16 kwietnia Mirosław Lenk przypomniał o szacunkach, jakich dokonały służby urzędowe jeszcze w poprzedniej kadencji, wedle których potrzeba w MZB kwoty 80 mln zł, aby zasób miejski przeszedł na systemy grzewcze bez węgla. Gdy szef komisji budżetu Józef Galli wskazał na środki zewnętrzne m.in. z WFOŚiGW na ten cel, Lenk zaznaczył, że są to i tak pożyczki, które samorząd będzie musiał kiedyś spłacać. Według byłego prezydenta przymiarki do daty wprowadzenia strefy bez węgla w Raciborzu są na razie „koszmarnie nierealne”. Dał do zrozumienia, że polityka finansowa gminy musi się zmienić pod względem priorytetów. Jeśli głównym ma być wdrażanie strefy bez węgla, to trzeba będzie ograniczać wydatki w innych sferach aktywności samorządu (drogi, szkoły, remonty).
(ma.w)