W Pogrzebieniu rzucali jajami
Rokrocznie 4 maja nieprzerwanie od 142 lat mieszkańcy spotykają się na procesji ku czci św. Floriana. Wydarzeniu początek dało potężne gradobicie w Pogrzebieniu. Całość od 17 lat wzbogacana jest również procesją konną.
Mieszkańcy zbierają się, by modlitwą błagać Pana Boga zarówno o urodzaj, jak i zachowanie od klęsk, takich jak ta, która nawiedziła wieś w 1877 roku. Wówczas potężne gradobicie spowodowało spore szkody. Tradycyjnie uczestnicy spotkali się przy klasztorze sióstr Salezjanek. Następnie modlący się na czele z jeźdźcem Pawłem Zalasem, wiozącym krzyż, przeszli pod przydrożne krzyże na ul. Lipowej, Wiejskiej, Lubomskiej, Brzezkiej oraz pod kapliczkę św. Błażeja na Klasztornej. Przy krzyżach ksiądz Tadeusz Augustyn zmawiał modlitwę oraz skrapiał ziemię, aby wydawała obfite plony, a Pan Bóg czuwał nad rolniczą pracą, nad pogrzebieńskimi rodzinami i aby już nigdy nie powtórzyło się tragiczne w skutkach gradobicie. Zgodnie ze zwyczajem, uczestnicy zatrzymali się na tzw. łące Rudawca. Tam na pamiątkę gradobicia zarówno dzieci, jak i dorośli podrzucali ugotowane na twardo jajka, a później je zjadali. – Ta chwila jest ważna, upamiętnia ogrom zniszczeń i tragedię, jaką wtedy ludzie przeżyli – mówił na polanie sołtys wioski Eugeniusz Kura. Na zakończenie uczestnicy zebrali się na poczęstunku przy Oratorium Młodzieżowym w Pogrzebieniu. W wydarzeniu licznie uczestniczyli mieszkańcy, pojawili się również: starosta Grzegorz Swoboda, wójt Grzegorz Niestrój, przewodniczący rady gminy Kornowac Marian Zimermann oraz goście z partnerskiej gminy Vřesina (Czechy).
(mad)