Małe dzieci straszy się kominiarzem, wielkie dzieci Polską i Czechami
100 lat temu w Nowinach Raciborskich.
Z Odry wyłowiono nadpsute już zwłoki, w Babicach aresztowano Bogu ducha winnego pana Józefa Cieślika, napad na dom Bochenków zamienił się w jatkę, a na rynku w Raciborzu protestowali niemieccy patryoci – o tym wszystkim pisały „Nowiny Raciborskie” równo sto lat temu. Zapraszamy do lektury, która jest jak podróż w czasie.
Wojtek Żołneczko
Racibórz • 18 czerwca 1919 r.
Olbrzymia zdobycz wojenna
Komunikat sztabu generalnego wojsk polskich z dnia 30 maja donosi, że na froncie galicyjsko-wołyńskim na północ od Dniestru przy wzięciu Złoczowa zdobyły wojska polskie 73 działa, 1000 jaszczyków armatnich, 8000 karabinów ręcznych i wiele innego materyału wojennego.
Burzenie fortyfikacyi Paryża
Stare, słynne mury, okalające cały Paryż, ustąpią miejsca bulwarom i parkom, które nieprzerwanym wieńcem otoczą stolicę Francyi. W zeszłym miesiącu w obecności przedstawicieli paryskich władz miejskich i znacznego tłumu publiczności, rozpoczęto usuwanie owych fortyfikacji. Rozbieranie murów potrwa prawdopodobnie 6 lat.
Zwłoki w Odrze
Racibórz. Zwłoki jakiegoś nieznanego mężczyzny w wieku około 35 do 40 lat wydobyto z Odry na Płoni. Zwłoki już pewnie dosyć dawno we wodzie leżały, gdyż są mocno już nadpsute.
Aresztowany bez powodu
Babice pod Raciborzem. Dnia 5-go b.m. aresztował grenzschutz* członka miejscowej Rady Ludowej p. Józefa Cieślika. Aresztowany właśnie był wrócił pociągiem z Raciborza na Nędzę, gdzie na niego wojsko czekało i natychmiast go zabrało. Na drugi dzień odstawiono p. C. do więzienia w Raciborzu, w którem się dotąd znajduje. Powody aresztowania są dotąd nieznane. Nadmienić wypada, że krótko po aresztowaniu urządzono w domu p. Cieślika rewizyę, lecz prócz kilku zaproszeń na posiedzenia powiatowej Rady Ludowej nic więcej nie znaleziono.
Zastrzelili syna, ranili ojca i córkę
Chwałowice w Rybnickiem. Bandyci napadli tu na gospodarstwo Teofila Bochenka, zastrzelili psa, po czem rozpoczęli walkę z rodziną Bochenka, która stanęła do obrony. Bandyci postrzelili starego Bochenka i jego córkę, a syna jego wystrzałami zranili śmiertelnie. Ostatecznie przybiegli ludzie ze wsi i bandytów odpędzili.
Ludowi poodbierano broń, to też bandyci coraz śmielej i bezczelniej bobrują po całym Górnym Śląsku, rabując i mordując.
Eksplozja w mieszkaniu
Górne Marklowice w Rybnickiem. Do mieszkania zarządcy domeny p. Birkego wrzucił ktoś nabój wybuchowy, który eksplodował i wielkie szkody wyrządził, ale na zdrowiu nikt szkody nie odniósł. Zbrodniarz na razie jest nieznany.
* Grenzschutz – niemiecka organizacja paramilitarna, stawiająca sobie za cel obronę granic Niemiec.
Racibórz • 20 czerwca 1919 r.
Niemieccy patrioci na raciborskim rynku
Racibórz. Niemcy urządzili tu znowu „umcug”: nawet „extrapociągi” zwoziły z całego powiatu patryotów. I zebrało ich się tyle, że się wszyscy na niewielkim rynku wygodnie zmieścili. Mimo to „Anzeiger” pisze o 19 tysiącach.
Landrat wygłosił mowę, obwiniając koalicyję i w straszliwych kolorach przedstawiając przyszłości, jeśli raciborski przyjdzie do Polski i do Czech. Małe dzieci straszy się kominiarzem, wielkie dzieci Polską i Czechami. Landrat mówił „z porywającym ogniem”, ale byłoby lepiej dla jego sławy, gdyby był milczał.
Postrzelony w drodze do pracy
Racibórz. We wtorek rano werksmistrz Kalus ugodzony został przez kule karabinu maszynowego, ustawionego na moście. Trzy kule ugodziły p. Kalusa w piersi i ramię tak nieszczęśliwie, że lekarze wątpią o utrzymaniu go przy życiu. Wypadek zaszedł wskutek nieostrożności żołnierzy, zajętych czyszczeniem karabinu. Jest to wprost niezrozumiałem, iż czyszczenie śmiertelnonośnej broni powierza się ludziom widocznie nieobeznanym z obsługą, gdyż inaczej podobny wypadek wydarzyć by się nie mógł.
Głupi żart
Z Rybnickiego. Jedna z gazet niemieckich w obwodzie przemysłowym podała ogłoszenie jakiegoś nieznanego człowieka, że pewna pani w Jastrzębiu poszukuje panny do pisania. Około 140 panien przyjechało do Jastrzębia starać się o tę posadę, a tu się dowiedziały, że taka pani wcale tu nie mieszka i że to wszystko głupi szwindel.
Racibórz • 23 czerwca 1919 r.
Napad na handlarzy bydłem
Racibórz. W nocy na środę napadli rabusie handlarza bydła Gawlinka i jego syna z Pawłowa. Młody Gawlinek został zamordowany, ojciec otrzymał ciężką ranę w szyję. Zrabowano im całą gotówkę w wysokości 30 000 mk. Po bandytach nie ma śladu.
Skutki rewizyi
Wodzisław. Bandyci zrabowali u licznych górników mieszkających w obrębie naszego miasta ostatnią wypłatę. Bandyci twierdzili, że mają nakaz zrewidowania, czy górnicy nie posiadają broni i przytem górników okradli. Górnicy owi, wobec niezliczonych rewizyi, jakie się odbywają na całym polskim Śląsku, mniemali, że mają do czynienia z jakimi wysłannikami władzy i pozwolili się rewidować.
Aresztowania w Lyskach
Lyski w Rybnickiem. Aresztowano tu sołtysa, dwu członków Rady robotniczej i 5 innych osób. Niektóre inne osoby uciekły.
Z Rybnickiego. Bandytyzm ujawnia tu coraz bezczelniej swą czynność. W Świerklanach bandyci wtargnęli do sali p. Nogłego, gdzie się odbywała zabawa weselna, i rozpędzili gości, przyczem niektórzy goście zostali zranieni. Podobne zajście było już i w innej jeszcze gminie. W Popielowie bandyci obrabowali gospodarza Smołkę i jego sąsiada z pieniędzy, ubrań i żywności.
Zdziczenie
Koźle. Na przedmieściu Kobielickiem nieznani sprawcy skradli kamienną Bożą mękę, którą był postawił p. Wilkowski. Religia upada, a rośnie bandytyzm, rabunki, morderstwa i zło inne.
Swój pisze do Nowin
Racibórz. Szan. Redakcyo! W tych dniach czytałem gazetę „Dzwon”* i dziwić się muszę – o ile się głupocie dziwić można – iż takie paskudztwo na Śląsku wychodzi i każdy sumienny Niemiec się tego wstydzić musi. Otóż ów „Dzwon” w numerze 11 (w innych numerach starszej daty można te same bajki czytać), dzwoni, że w Polsce brud i same choroby zakaźne grasują. Pytam się: kto przyniósł tam po wielkiej części te paskudne choróbska i brud, jeżeli nie wojska rosyjskie i niemieckie?!
Byłem przypadkowo w Galicyi w roku 1917 (i w innych krajach), to się mogłem nieco przyjrzeć, co teraz ten ukochany „Dzwon” (...) rozpowszechnia. Jeszcze tego nie dość i chce mieć kozła ofiarnego, więc zrzuca z siebie i swoich ów brud i choróbska, a Polakom winę przypisuje i ich spotwarza. Pfe!
To już nie brak wstydu, ale w bezwstydzie umyślnie się kalać. Najlepiej zrobi „Dzwon”, że zaprzestanie sam od siebie dzwonić, bo czytając go, najpierw człowieka zdziwi, potem zniecierpliwi, a jeszcze nie dokończył czytać, już go znudzi, niby flaki z olejem. Swój.
* „Dzwon – Glocke” – pismo polskojęzyczne wydawane przez Niemców od marca 1919 r., którego celem było pozyskanie polskiej części mieszkańców Górnego Śląska dla sprawy niemieckiej. Było to jedno z kilku polskojęzycznych pism, wydawanych przez Niemców, które miały przekonać polskich Ślązaków do pozostania przy Niemczech. Dodajmy, że strona polska w tamtym czasie wydawała pisma niemieckojęzyczne, które miały pozyskać dla sprawy polskiej Niemców zamieszkałych na Śląsku. Przykładem takiego wydawnictwa był założony przez Wojciecha Korfantego „Der Weisse Adler” (Biały Orzeł).